Pchnął mocno drewniane drzwi,
które uderzyły o kamienną ścianę. Na sali, do której wszedł, zapadła cisza. Omiótł
wzrokiem całe pomieszczenie, a jego spojrzenie zatrzymało się na Zabinim. Nie
żeby nie spodziewał się, iż znajdzie swojego ucznia w tym pomieszczeniu. Był
niemal pewny, że Blaise zjawił się na zebraniu tylko po to, aby posłuchać, co
nowego działo się w świecie magii.
— Christopher!
Po sali rozszedł się skrzekliwy
głos Voldemorta. Wspomniany mężczyzna przeniósł spojrzenie na swojego pana i
prawie niezauważalnie skinął głową. Nienawidził tego człowieka, jednak
doskonale wiedział, że musi okazać mu choć odrobinę szacunku.
— Masz dla mnie jakieś wieści?
Christopher miał ochotę
prychnąć. Gdyby nie miał mu niczego do przekazania, nie zjawiałby się na
zebraniu.
— Sewell otrzymała list, który
miałem jej dać, panie. Wie o swoim darze i wie jakie konsekwencje on ze sobą
niesie. Zmieniłem treść listu tak, jak mnie o to prosiłeś.
— A co z Thomasem Greengrassem?
— Ciało zostało uprzątnięte.
Voldemort pokiwał głową na
znak, że zrozumiał. Christopher zauważył małe skinięcie dłoni swojego pana, co odebrał za
znak, aby zajął miejsce przy stole. Odwrócił się w kierunku pozostałych
śmierciożerców i dostrzegł dwa wolne krzesła. Wybrał te między swoimi uczniami,
bliżej wyjścia.
Kiedy usiadł, skierował całą
swoją uwagę na to, co miał do powiedzenia Czarny Pan. Podczas każdego zebrania,
Voldemort zajmował się głównie przydzielaniem zadań, które w najbliższym czasie
mieli wykonać Śmierciożercy. Rutherford nie brał udziału w większych
eskapadach, praca w szkole uniemożliwiała mu podobne wycieczki. Zresztą wcale
nie żałował. Nie sprawiało mu przyjemności odbieranie życia niewinnym ludziom,
którzy niczym nie zawinili.
Żałował, że musiał zabić
Thomasa, jednak gdyby Susan nie dostała listu, Christopher byłby już dawno
martwy. A innego sposobu na to, aby otrzymać tę kopertę, po prostu nie było.
Z ciężkim sercem przypomniał
sobie, jak podniósł różdżkę na spokojnego, ale jednocześnie przerażającego
mężczyznę, swojego przyszłego teścia. Od razu zobaczył wszystkich członków jego
rodziny – ich zawiedzione twarze, ból w oczach, złość wymalowaną na twarzy
Carol, a także smutek Susan. Miał nadzieję, iż nikt się nie dowie, że to
zrobił. Żałował, że nie znalazł innego wyjścia z tej sytuacji.
Potrząsnął głową i skupił się
na słowach Voldemorta. Skoro miał działać i pilnować młodej Sewell, musiał wiedzieć, czy Czarny Pan nie planuje
niczego, co mogłoby zagrozić jej życiu. Chociaż wątpił, aby chciał wykorzystać
jej talent teraz, kiedy dziewczyna nie potrafiła się nim posługiwać. Musiał jej
pomóc, aby nie stała się kolejnym pionkiem w grze Voldemorta.
— Kiedy twoja siostra zaszczyci
nas obecnością, Rutherford? — Zamarł, kiedy usłyszał, iż Voldemort ma na myśli
Diannę. Jego Diannę. — Mam dla niej zadanie.
Christopher zacisnął zęby. Nie
chciał, aby Dianna brała udział w tym, co się tutaj wyprawia. Była za młoda,
aby zacząć zabijać i torturować. Ale także jej wrażliwa natura i delikatny
sposób bycia powodował, że nie potrafiła podnieść różdżki i odebrać komuś
życie. A wszyscy doskonale wiedzieli, że gdyby tego nie zrobiła, okazałaby się
bezużyteczna i sama by zginęła.
— Dochodzi jeszcze do siebie po
naznaczeniu — odpowiedział cierpkim głosem Christopher. — Jednak sądzę, że
mogłaby już zacząć przygotowywać się do zadania, mógłbym jej przekazać
wszystkie istotne informacje.
Z dwojga złego wolał sam
powiedzieć Diannie, co ją czekało. A w razie czego mógł samemu zrealizować cały
plan, a potem wszystko zamaskować.
Voldemort milczał.
Christopher już się obawiał, że
Czarny Pan przejrzał jego plany i ma zamiar zmusić Diannę do zrobienia czegoś
naprawdę okrutnego.
— Zostań po zebraniu,
Rutherford.
Szlag – zaklął.
— Jesteś idiotą — syknął w jego
stronę Zabini.
Chłopak miał rację. Christopher
był idiotą skoro myślał, że Voldemort nie odkrył jego myśli.
Reszta spotkania przebiegła bez
podobnych wydarzeń. Okazało się, że Czarny Pan w najbliższym czasie planuje
kilka ataków na mugoli w wiosce Lauffeldt. Miało ono głównie polegać na
wystraszeniu ludzi i wzbudzeniu sensacji, choć wszyscy znajdujący się w
pomieszczeniu doskonale wiedzieli, że mają przyzwolenie na mordowanie i
torturowanie niewinnych mugoli. Rutherford widział cyniczne uśmieszki
niektórych śmierciożerców, zadowolonych, że będą mogli się zabawić. Sam aż się
wzdrygnął, a przy okazji cieszył się, że nie będzie musiał w tym uczestniczyć.
Spotkanie zaczęło dobiegać
końca i niektórzy opuszczali już salę. Paru śmierciożerców zostało, aby
porozmawiać, omówić plan działania. Zabini pożegnał wszystkich i pospiesznym
krokiem wyszedł, dołączając do swoich kolegów z roku.
Voldemort, który przechadzał
się w głębi sali, gestem dłoni przywołał Christophera. Ten, z napiętą miną,
ruszył w stronę swojego pana. Czuł, że jego własne nogi odmawiają mu
posłuszeństwa, a strach zaczyna obezwładniać ciało.
— Chciałeś ze mną porozmawiać,
panie — zaczął i zacisnął dłonie w pięści, aby się uspokoić. Nie potrzebował,
aby strach zawładną nim i zmusił do zrobienia czegoś głupiego.
— Doszedłem do wniosku, że
nasza droga Dianna szybko nie pojawi się na żadnym zebraniu — wysyczał.
Christopher nie wiedział, do czego ta rozmowa prowadzi. — Jednak potrzebuję,
aby wykonała dla mnie zadanie, najlepiej jak najszybciej. Przekażesz jej.
Voldemort nie zapytał go o
zdanie, więc mężczyzna nic nie odpowiedział. Po prostu kiwnął głową na znak, że
rozumie każde słowo.
— Chcę, aby Dianna zbliżyła się
do Sewell i przekonała, że nasza strona jest bardziej interesująca.
— Doskonale, panie — wyszeptał
Rutherford, pokonany. W głębi duszy cieszył się, że Dianna otrzymała proste
zadanie i niezmuszające do zniszczenia swojego sumienia. — Przekażę jej, jak
tylko wrócę do zamku.
— Odejdź.
Christopher nie pamiętał drogi,
którą pokonał, aby wyjść z sali zebrań. Nie pamiętał też, jak wyszedł do ogrodu
w Malfoy Manor i zgłębił się w labirynt żywopłotu. Kiedy znalazł się w
odległości, gdzie wszystkie inne dźwięki zamilkły, stanął, a następnie oparł
się o kamienny posąg. Niepotrzebnych ozdób w labiryncie nie brakowało i choć
uważał, że są one zbędne, wiedział, że Malfoyowie uwielbiają przepych.
Miał już serdecznie dość tej
całej wojny, zabijania i nieustannego strachu o swoje życie, a także tego, że
ludzie odkryją prawdę o nim. Nie chciał stać się tym, kim się stał i żałował,
że sam udał się do Czarnego Pana, aby ten naznaczył go jako kolejnego z wielu
śmierciożerców.
Ta przytłaczająca sytuacja
wyniszczała go od wewnątrz, nie pozwalając na normalne życie. Chciałby wrócić
do pracy w Ministerstwie, spędzać czas z kobietami i nie martwić się, że
następnego dnia może być martwy. Z drugiej strony wiedział, jak czują się ci
wszyscy ludzie, którzy nie mają nawet szansy na to, aby cokolwiek powiedzieć.
On, będąc w szeregach Voldemorta, miał większą szansę na przeżycie.
Ale
co to za życie?
— Czego od niej chciał?
Głos Zabiniego przywrócił go do
rzeczywistości. Chwilę zajęło mu przypomnienie sobie przebiegu tej rozmowy,
którą dopiero odbył z Czarnym Panem.
— Nic, co w tej chwili
zagrażałoby jej życiu.
— Rutherford, czego od niej
chciał? — powtórzył Zabini.
Mężczyzna westchnął i schował
twarz w dłonie. Wiedział, że chłopak też już miał dosyć swojej roli i pozbyłby
się jej równie szybko.
— Odwal się od mojej siostry, Zabini.
Podniósł głowę i zobaczył
wściekłość malującą się na twarzy chłopaka. Miał ochotę się uśmiechnąć, jednak
za długo znał Blaise’a, aby wiedzieć, że poniesie konsekwencje.
— Mógłbym powiedzieć dokładnie
to samo! Posłuchaj Rutherford, jesteśmy po tej samej stronie i oboje chcemy
chronić twoją siostrę.
Christopher zamilkł, zdając
sobie sprawę z tego, że słowa Blaise’a mają sens. Mimo swojej niechęci do
chłopaka czuł, że jego intencje nie były złe.
— Dianna ma przekonać Sewell,
aby ta przeszła na stronę Czarnego Pana.
Zapadła cisza. Mierzyli się
gniewnymi spojrzeniami, aż po chwili Blaise zamknął oczy i odetchnął głęboko.
— Czyli jest bezpieczna —
powiedział to tak cicho, że Christopher ledwo usłyszał jego słowa.
— Czego od niej chcesz?
— Nieważne.
I odszedł.
*
Po powrocie do zamku,
Christopher od razu skierował się do skrzydła szpitalnego. Dianna nie była
jeszcze w stanie opuścić tego pomieszczenia i samodzielnie poruszać się po
zamku, dlatego pani Pomfrey zdecydowała się jeszcze trochę ją zatrzymać. Rutherford
popierał ten pomysł, bowiem oznaczało to, że była bezpieczna i pod opieką
pielęgniarki nic nie mogło się jej stać.
Martwił go fakt, że będzie
musiał jej przekazać te wieści. Dianna została zmuszona do tego, aby wstąpić w
szeregi śmierciożerców i Rutherford doskonale zdawał sobie sprawę, że cała ta
sytuacja nie była czymś, co zdarza się codziennie. Dianna miała tylko
szesnaście lat, a przeszła naprawdę wiele.
Przystanął, widząc samotnie
siedzącą dziewczynę.
— Sewell? Co ty tutaj robisz?
Po jej wyrazie twarzy poznał,
że nie spodziewała się go. Od razu podniosła się i spojrzała na niego speszonym
wzrokiem.
— Ja… siedzę.
Miał ochotę się zaśmiać, jednak
– widząc jej minę – powstrzymał się. Susan nie wiedząc, co powinna zrobić,
ponownie usiadła na ławce.
Miał zamiar udać się do
skrzydła szpitalnego, aby sprawdzić, jak się czuła Dianna, jednak zachowanie
Susan zmieniło wcześniejsze plany Christophera. Jego siostra nigdzie się nie
wybierała w najbliższym czasie.
Zajął bez pytania miejsce obok
dziewczyny. Kiedy nic nie powiedziała, odetchnął głęboko i założył ręce na
piersiach. Czuł się niezręcznie w jej towarzystwie po tym, co stało się
ostatnio między nimi. Jednak Susan wydawała się nie czuć jego obecności, a
nawet gdyby, to nie zwracała na niego najmniejszej uwagi.
— Czy coś się stało?
Drgnęła, jakby rzeczywiście była
myślami daleko od miejsca, w którym się znajdowała.
— Dlaczego tak się tym
interesujesz?
Wzruszył ramionami. Sam nie
potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Tak naprawdę nie powinien w ogóle
zwracać uwagi na to, co robiła Susan. Poza tym, był jej nauczycielem, a nauczyciel nie powinien faworyzować uczniów.
Zdał sobie sprawę, że nie
odpowiedział na jej pytanie, a ona nadal wpatrywała się w niego wyczekująco.
— Czy to istotne? — zapytał
wymijająco, mając nadzieję, że Susan porzuci ten temat.
Prychnęła.
— Dla mnie nie ma to najmniejszego
znaczenia. Potrzebuję czegoś, co podsunę twojej narzeczonej — ostatnie słowo wymówiła z ironią w głosie. Jakoś nie
wierzyła, że Christopher traktuje Dafne poważnie, tym bardziej, że jeszcze parę
dni temu okazywał swoje uczucia komuś innemu.
— Nie zwracaj na nią najmniejszej
uwagi.
— Zrobiłabym to, gdybym miała
taką możliwość — odpowiedziała mu sarkastycznie.
Przewrócił oczami.
— Kiedy chciałabyś zacząć naukę
o Więzi?
Przez chwilę w jej oczach
zobaczył strach, który szybko został zamaskowany, a wyraz twarzy Susan wyrażał
najczystszą obojętność.
— Mógłbyś mi odpuścić na parę
dni? Dopiero dowiedziałam się o tym, że moi rodzice żyli, mam brata i super moc,
którą chce przejąć Sam-Wiesz-Kto.
— Nie mamy wiele czasu, Sewell.
— Po prostu zostaw mnie w
spokoju.
Westchnął zawiedziony, ale
zaczął się podnosić. Nie miał zamiaru tłumaczyć nastolatce tego, jak ważny był
każdy dzień.
— W takim razie wiesz, gdzie
mnie znaleźć.
Ponownie ruszył w stronę
skrzydła szpitalnego. Nie czuł żalu do Susan, że potraktowała go w taki sposób.
To, co stało się między nimi w ostatnim czasie, dało mu sporo do myślenia nad
tym, jak się zachował. Wiedział też, że powinien zastanowić się, dlaczego w
ogóle doszło do pocałunku. Jak na razie ganił się za wykorzystywanie dziewczyny
w chwili, w której potrzebowała wsparcia.
Odegnał od siebie te myśli.
Powinien skupić się na Diannie
i formie, w której przekaże jej wiadomość od Czarnego Pana. Na pewno chciała
zapomnieć o tym, że ma mroczny znak na lewym przedramieniu, a także o tym, że
była torturowana podczas inicjacji. Dotąd nie mógł uwierzyć, że Voldemort
chciał bardzo młodą dziewczynę w swoich szeregach i potraktował ją dokładnie w taki
sam sposób, jak pozostałych. Dianna nie była dla niego zagrożeniem.
Kiedy wszedł do skrzydła
szpitalnego, od razu dostrzegł parawan, który zasłaniał jego siostrę.
Specjalnie poprosił o to panią Pomfrey, aby zapewnić dziewczynie więcej
prywatności.
Christopher odsunął delikatnie
parawan i powstrzymał się przed tym, aby nie zasłonić go z powrotem. Spodziewał
się, że twarz Dianny będzie wyglądała koszmarnie, dokładnie tak samo, kiedy
przynieśli ją do skrzydła szpitalnego z Blaise’em. Jednak każda rana wydawała
się być ostrzejsza i bardziej wyraźniejsza niż wcześniej. Sama nastolatka nie
bardzo się tym przejmowała.
Podszedł do niej i przysiadł na
skraju łóżka.
— Chris?
Przytaknął i próbował się
uśmiechnąć, jednak na jego twarzy pojawił się tylko grymas bólu. Nie potrafił okazać
zmartwienia, czy nawet zwykłego współczucia – to nie leżało w jego naturze.
— Czekałam, aż się zjawisz.
— Jak się czujesz? – zapytał,
zamiast dalej myśleć. Dianna wzruszyła tylko ramionami i skrzywiła się.
— Wszystko mnie boli. I czuje
się… taka upokorzona.
— Wiem. Kiedy wracasz na
lekcje?
Ich rozmowa była bardzo
sztuczna. Nie potrafili się porozumieć w takich chwilach, a przez wiele lat nie
mieli ze sobą żadnego kontaktu.
— Wyminąłeś się z Blaise’em.
Christopher zmarszczył brwi,
kiedy Dianna wspomniała o chłopaku.
— Czego chciał?
Zamiast odpowiedzieć,
uśmiechnęła się. To wprawiło Rutherforda w jeszcze większe zdziwienie. Mógł
sądzić, że Zabini zjawił się tylko po to, aby poflirtować z jego siostrą. Z
drugiej strony, to by wyjaśniało powód, dla którego tak się nią interesował. Odpuścił
ten temat, bo Dianna i tak by nic mu nie powiedziała.
– A ty dlaczego tutaj jesteś?
– Wróciłem z Malfoy Manor.
Jej twarz stężała, a w oczach
pojawiła się panika. Christopher doszedł do wniosku, że nie zapomniała bólu,
który czuła podczas inicjacji, i prawdopodobnie już zawsze będzie się bała tego
miejsca.
— Nic ci nie grozi, Dianno. On
tylko…
— Nie Chris, nie chcę o tym
słyszeć.
— Dianno, nie możesz się teraz
wycofać!
Nie odpowiedziała. Zasłoniła
oczy i stłumiła jęk. To wszystko brzmiało tak sztucznie, a ostatnie dni nie
należały do najlepszych. Nie potrafiła uwierzyć, że naprawdę była torturowana,
a teraz będzie służyła Czarnemu Panu. Świadomość, że będzie musiała wykonywać
te wszystkie okrutne rzeczy… Wolała nawet o nich nie wiedzieć.
— Nie potrafię jej wykorzystać,
Chris — wyszeptała, a po policzkach Dianny zaczęły płynąć łzy. — Nie chcę, aby
przechodziła przez to, co ja.
Starał się nie okazywać
zdziwienia. Powinien się domyślić, że Zabini pierwszy przekaże jej złe wieści. Chciał
jej okazać współczucie, ale nie potrafił.
— Pomogę ci, Dianno.
Uśmiechnęła się przez łzy.
— Ostatnio pomagasz zbyt wielu
osobom, Chris. Bądź ostrożny.
_______________________
Tutaj przyznam, że zawiodłam.
Nie tylko Was, ale samą siebie. Obiecywałam sobie, że nie będę pisała takich
okropnych rozdziałów. Jednak siedziałam i przerabiałam jak się dało, dzięki
poprawkom mojej Bety znalazło się naprawdę głupich fragmentów. Jeżeli zaś
chodzi dialogi między Chrisem a Dianną oraz Susan a Chrisem to one miały wyjść
drewniane. Żeby nie było, nie wyszło mi to przez przypadek. Następny rozdział w
połowie lutego.
edt. 29.01 wprowadziłam ostatnie poprawki, wg. Waszych sugestii. Błędy sprawdziłam dokładniej, podopisywałam brakujące końcówki i zmieniłam mniej logiczne fragmenty. Gdyby jeszcze coś się znalazło, proszę o informację.
Przeczytałam, ale dokładniej skomentuję wieczorem.
OdpowiedzUsuńPowiem tylko, że jest pełno błędów :( Często gubisz literki, przecinki lub nie oddzielasz spacją słów. Sugeruję jeszcze raz przejrzeć rozdział ;)
W porządku :)
UsuńRozdział przeglądałam, sprawdzałam naprawdę wiele razy, więc nie wiem, co się stało. Zrobię to jeszcze parę razy i jak coś znajdę to od razu poprawie. Dzięki za informację :)
A to to pewnie po wprowadzaniu poprawek, ewentualnie po usuwaniu komentarzy z Worda, bo coś takiego ma tendencję do zjadania np. spacji. I zauważyłam tylko jeden zgubiony przecinek, także nie wiem, czy tak często...
Usuń"Wie o swoim darze iwie" - spacja
"Zmartwił, kiedy usłyszał" - zmartwił się albo zmartwiał, nie bardzo wiem, o które chodziło.
"Z dwojga złego wolał sam powiedzieć Dianie, co ją czekał." - czekało, chyba tego zapomniałaś poprawić.
"Christopher już się obawiał, że Czarny Pan przejrzał jego zamiar i ma zamiar zmusić Dianę do zrobienia czegoś naprawdę okrutnego." - zamiar, zamiar. Przeczytać tekst cztery razy i nie widzieć takiego powtórzenia, idę skoczyć z mostu XD.
"a także tego że ludzie odkryją prawdę o nim." - przecinek przed "że", zjadło się po poprawkach ;).
"jednak za długo znał Blais’a" - Blaise'a.
"że słowa Blais’a" - Blaise'a.
"a przesza naprawdę wiele." - przeszła
podziewał się, że twarz Dianny będzie wyglądała koszmarnie, już tak wyglądała, kiedy przynieśli ją do skrzydła szpitalnego z Blaise’em" - wyglądała, wyglądała. Byłam pewna, że to powtórzenie zaznaczyłam w tekście, ale chyba coś mi się zapomniało D:
Degausser w pogotowiu! xD
UsuńJa zauważyłam więcej pogubionych przecinków, między innymi przed słowem "czy".
UsuńAle sam rozdział był bardzo dobry!
Podoba mi się perspektywa Chrisa i całe to spotkanie z Czarnym Panem. Myślałam, że Voldemort będzie oczekiwał od Dianny (czy Diany?) czegoś więcej, niż tylko przekonania Susan. Ale w sumie dziewczyna i tak już zbyt dużo przeszła.
Podoba mi się troska Zabiniego o Dianę, widać, że chłopak też ma swoją bardziej uczuciową stronę. Troska Chrisa o siostrę również jest wzruszająca. Coraz bardziej zaczynam lubić Chrisa!
Szkoda, że musiał zabić Thomasa, ale dobrze, że pokazałaś, iż nie spłynęło to po nim całkowicie, że jednak trochę się przejmuje.
W końcówce trochę mnie razi to, że w jednej chwili Dianna płacze, a w drugiej się uśmiecha... Myślę, że gdyby do zdania "Uśmiechnęła się." dodać "Uśmiechnęła się przez łzy" brzmiałoby to lepiej :)
Ale ogólnie to rozdział na plus, nie masz co narzekać!
Weny :*
Może i przez usuwanie komentarzy, ale nie usuwam ich teraz backspace tylko tym czymś w zakładce. A pogrubienie przecinka wyszło pewnie po tym jak usuwałam żółte tło xd To powtórzenie musiało się zdublować, bo czytałam sama tekst i takie rzucające się w oczy bym wyłapała xd
UsuńNo cóż, może i oczekiwał, ale Dianna (z dwoma "n") jednak jest za młoda. A sam Voldemort chciał ją w swoich szeregach tylko dlatego, że mógłby manipulować Susan. Nie chcę robić z Zabiniego i Chrisa typowych "złych" ślizgonów. Przecież też są ludźmi, a nie każdy ślizgon jest śmierciożercą, tak samo jak nie każdy śmierciożerca jest zły.
UsuńO, rzeczywiście tak jest. Nie zwróciłam uwagi na to w jaki sposób opisałam reakcje Dianny.
Nie rozumiem skąd te słowo że zawiodłaś?
OdpowiedzUsuńWedług mnie jedynie trochę za krótki ale naprawdę mi się podobał.
Muszę jednak zgodzić się z Vakme, że trochę błędów się nawinęło, że nawet mi rzuciły się w oczy, a wiesz iż nie jestem najlepsza w te klocki.
Co do samego rozdziału był fenomenalny.
Strasznie szkoda mi Dianny, która nie zasługuje na to wszystko.
Nie powinna w ogóle zostać Śmieciożerczynią, Chris pod tym względem ma racje.
Ona w ogóle nie pasuje do tego życia i świata.
No i jeszcze Chris i Dianna... czy jest szansa żeby coś między nimi było?
Nie wiem jak to robisz, ale dzięki Tobie zmieniam zdanie na temat faceta aż dziwne to jest, bo z początku szczerze go nie lubie i wciąż mam mieszane uczucie względem niego, jednak teraz jakieś cieplejsze niż wcześniej.
pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział!
Oj, krótki jest. Jednak nie mogłam już nic do niego więcej napisać. I tak wyszło mi osiem stron, a zazwyczaj jest siedem. Błędy zostały już naprawione. Widzisz, wszystkim beta się przydaje :) Dobrze się sprawdza czyjeś opowiadanie, bo wtedy wszystko widać. A ja mam problem jeżeli chodzi o błędy u mnie.
UsuńNie nazwałabym go "fenomenalnym".
Bo ma nie pasować, dlatego ją wprowadziłam. Susan jest jedynaczką, jednak jakieś towarzystwo "inne" się jej przyda. A po to była mi potrzebna Dianna, jako siostra Chrisa. Mam co do niego plany.
Chris jest bratem Dianny, więc raczej nic z tego nie będzie. Jeżeli zaś chodziło ci o Chrisa i Susan, to tak. Planuje wątek z nimi. Jednak szybko to nie nastąpi, bo są ważniejsze wątki :)
Sama lubię Rutherforda, chociaż nie pasuje do tego wszystkiego, co się dzieje w szkole. Nie jest ani starym nauczycielem, ani uczniem - tak wypośrodkowany.
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, trochę błędów było. Przydałoby się przejrzeć rozdział pod tym kątem. Głównie literówki i powtórzenia. Miałam wrażenie, że pisałaś to bardzo na szybko i nie sprawdzałaś przed dodaniem. Nawet z imieniem Dianny; na początku pisałaś Diana, a potem znowu Dianna. Więc jak jej w końcu jest? xD No i te niepoprawnie stawiane apostrofy w imionach, ale to już Degausser ci napisała.
Niemniej jednak, ogólnie rozdział jako taki był całkiem ciekawy. Tylko przydałoby się go przejrzeć i poprawić. Lubię takie mroczniejsze klimaty. Znowu pokazałaś nam trochę bardziej Chrisa, cieszę się, że było tu dużo jego perspektywy. Odpoczęliśmy trochę od Susan i mogliśmy poznać lepiej jego, oraz jego rozterki. Mam wrażenie, że żałuje, że przyłączył się do Voldzia, bo teraz i on, i jego siostra mają kłopoty. Ale już za późno i nie mogą się wycofać, nawet jeśli to jest takie okropne. Ale w sumie Voldek troszkę się różnił od kanonicznego, miałam takie wrażenie, że to spotkanie wyglądało tak jakby luźniej. Ale może mi się tylko wydaje. Hmm... Ale ogólnie lubię ficzki z opisywaniem tej ciemnej strony.
Co do Chrisa, zastanawiam się, czy on jakoś z tego wybrnie. W sumie przez całe opko miałam do niego mieszane uczucia: raz go lubiłam, raz mnie irytował. Teraz mi go żal i zastanawiam się, czemu musiał zabić Thomasa. A ten list, to on z własnej inicjatywy pozmieniał, czy po prostu takie dostał zadanie?
Żal mi też Dianny. Jest jeszcze bardzo młoda, aż dziwne, że Voldek chciał nastolatkę. W końcu w książce Malfoy był raczej wyjątkiem od reguły, że w wieku 16 lat dostał znak. Niemniej jednak, to się musiało na niej paskudnie odbić. Troszeczkę przypomina mi to moją Evelyn, z tą różnicą, że Evelyn nie musi służyć Voldziowi, bo jego już zwyczajnie nie ma xD.
W ogóle, w szkole nikt się tym nie zainteresował? Dziewczyna nie ma żadnych problemów? W końcu ktoś na pewno zobaczył, że ma znak.
Ale ciekawe, czy będzie się starała dotrzeć do Susan. I zastanawiam się, jak to się skończy dla niej, skoro posiada jakąś umiejętność (ciekawe, jaką?) i Voldi chce ją wykorzystać do swoich celów.
Życzę weny ^^.
Rozdział pisałam szybko, ale przed publikacją trafił jeszcze do Degausser. Aczkolwiek musiały się jakieś wkraść po tym jak porobiłam poprawki. Zaraz do niego wracam i naprawiam to wszystko. Poczytam sobie jeszcze pary razy, może coś dopiszę, zmienię.
UsuńNo cóż, tak naprawdę dużo Voldka nie pojawiało się w kanonie, więc nie wiemy jak zachowuje się na takich spotkaniach. A ja (niestety) nie potrafię robić aż tak mrocznych bohaterów.
Sama nie wiem jeszcze jak by wybrnął z tego wszystkiego, ale nie ukrywam,że mam do niego coraz większe plany i na pewno mi nie zniknie. Cóż, czasami potrafi zirytować. Najczęściej jak siedzę nad jego dialogiem i nie wiem, co napisać xd
No nie był takim wyjątkiem, bo Regulus Black też miał szesnaście lat jak dołączył. Albo źle zinterpretowałam książkę xd Poza tym jest potrzebna Voldkowi, aby mógł dzięki niej zmanipulować Susan.
Dianna nadal jest w skrzydle szpitalnym, a jak tam dotarła do przecież Dumbledore był w środku i z nią rozmawiał. Ja wtedy pokazałam Zabiniego, podszedł do leżącej Susan, aby zająć ją i odwrócić uwagę od tego, co się działo w innej części pomieszczenia.
Cóż, nie tylko ona taką umiejętność posiada. Posiada ją też jej brat. Jak na razie mam dwie wizje tej umiejętności i szczerze, to nie potrafię wybrać która jest bardziej prawdopodobna.
Jak dla mnie ten rozdział był w porządku, serio. Czytałam go z przyjemnością. Wydał mi się ciekawszy niż poprzedni, może dlatego, że wróciliśmy do mroczniejszych tematów :)
OdpowiedzUsuńWow, Thomas nie żyje? Zmieniono list? Szokujące wieści, ale bardzo mi się podobały, dodały smaczku :)
Myślę, że dobrze sobie poradziłaś z pokazaniem spotkania śmierciożerców. Słudzy Voldemorta wykazali się skłonnościami do okrucieństwa, ale jednocześnie opisałaś też napięcie i lęk, które towarzyszyło Chrisowi i na pewno nie tylko jemu. Mam tylko małe zastrzeżenia co do kreacji Voldemorta. Widzę, że starałaś się nadać jego postaci stanowczości i grozy, ale i tak mam wrażenie, że jest jakby łaskawszy.
Nadal nie wiem, co mam sądzić o Chrisie. Jest człowiekiem, popełnia błędy, a jednocześnie szczerze kocha siostrę.
Też odetchnęłam, gdy Dianna dostała takie w miarę proste zadanie, aczkolwiek widzę, że i ono ją zabolało. To miła dziewczyna, faktycznie jest na to wszystko jeszcze za młoda...
No i Blaise. Lubię, gdy się pojawia, bo jest taki dość tajemniczy, a jednocześnie jego troska o Dianne jest ciekawa. Nie wiem, czy mogę tu spodziewać się jakiegoś uczucia czy nie, ale podoba mi się ten wątek :)
Pozdrawiam ^^
Fakt, faktem, mroczniejszy był, ale tylko odrobinkę. W przyszłych rozdziałach będzie tego więcej.
UsuńJuż kiedyś wspomniałam, że Thomas nie żyje. Planuje, aby ta sprawa wypłynęła w następnym rozdziale, ale zobaczę jak z realizacją tego pomysłu.
Och, dzięki :) Chris jest tchórzem, więc nic dziwnego, że bał się Voldemorta. A z drugiej strony chętnie by tego człowieka zabił za to, co robi. W gruncie rzeczy Chris nie jest taki zły.
Coż, jest za młoda na tego typu rzeczy. Na pewno nie jest na tyle dojrzała, aby wykonywać cokolwiek dla Voldemorta.
Nie wiem czy t chodzi o uczucie Zabiniego do Dianny czy może o coś więcej. Ale o tym wkrótce!
A mi tam rozdział się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńLęk Chrisa o siostrę... Chce zrobić wszystko, by uchronić ją od całego zła. Chce wykonać za nią zadnie, jakie mógłby powierzyć jej Voldemort. Myślałam, że Czarny Pan będzie kazał jej kogoś zabić, czy torturować, a tu proszę. Dianna musi przeciągnąć Susan na siłę zła. Współczuję Diannie. Jest zbyt młodą osobą, a tak wiele już przeszła.
Blaise jest dla mnie zagadką. Martwi się o siostrę Chrisa. Czyżby coś do niej czuł?
No właśnie... Thomas nie żyje? List zmieniony? O co w tym wszystkim chodzi? :o
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, M.
Jak widać Chris nie jest takim dupkiem jak prawie wszyscy sądzili xd Ma serce i wie kiedy go użyć, a skoro została mu tylko siostra to oczywiste, że się będzie o nią troszczył i nie pozwoli, aby taki ktoś jak Voldemort ją zniszczył.
UsuńNie wiem czy to kwestia uczucia, wszystko się z czasem wyjaśni.
Wydaje mi się, że kiedyś już wspomniałam o śmierci Thomasa i o tym, że w liście coś może być pozmieniane. A o co w tym wszystkim chodzi - już za niedługo.
Rozdział był bardzo ciekawy, nie masz co narzekać ;) Coś się działo, przybyły nowe informacje.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, aż zaniemówiłam, gdy przeczytałam o śmierci Thomasa. Och, żal mi mężczyzny, że musiał zginąć z powodu listu. I to jeszcze z rąk Chrisa, który zrobił to z wielkim bólem. Zabił, ale czuł się przez to bardzo źle. Widać, że nie do końca jest bezlitosny. Ma w sobie dobro, bo gdyby tak nie było, nie troszczyłby się o swoją siostrę, a przecież jednak to zrobił.
Zastanawiam się też nad tym listem. Co w tym liście jest prawdą, a co było kłamstwem. Ciekawa już jestem ciągu dalszego.
Życzę wenki i pozdrawiam :)
Nie zginął tylko z powodu listu. Bez przesady xd Oczywiście był inny powód, dla którego zginął, chociaż przyznam, że ta niebieska koperta miała z tym coś wspólnego. Nie bólem, a wyrzutami sumienia.
UsuńRozdział przeczytałam z przyjemnością, więc nie sądzę, abyś miała powód do narzekania, przynajmniej według mnie :)
OdpowiedzUsuńChristopher - niewątpliwie postać złożona oraz pełna sprzeczności. Dlaczego? Niby nie okazuje uczuć, ale jednak troszczy się o młodszą siostrę; jest Śmierciożercą, który nie lubi znęcać się nad ludźmi i ich zabijać, co oczywiście tłumaczy wyrzuty sumienia po ,,zlikwidowaniu" Thomasa.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pozdrawiam gorąco :)
Akurat ten rozdział szczególnie mi się podobał, bo był inny niż pozostałe - mroczniejszy, zwłaszcza przez fakt, że dowiadujemy się, co zrobił Christopher (ale później okazuje się, że póki co nie możemy go tak jednoznacznie oceniać...). Było mało Susan, ale była i przedstawiłaś ją tu całkiem dobrze.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie tylko relacja Blaise-Christopher. Obaj zdają się nie być "nie do końca źli", traktują siebie nawzajem... właściwie są dla siebie jak przyjaciele, choć jakoś specjalnie nie lubią okazywać uczuć. Poza tym Blaise jest, bądź co bądź, uczniem Christophera... No ciekawią mnie oni bardzo, nawet nie wiem, dlaczego.
I jeszcze Dianna... ciekawe, co zrobi. Ach, już nie mogę się doczekać dalszej części :)
PS "aby strach zawładną nim" - zawładnął. Ot, literówka.
Ohh jak dawno tu nie zaglądałam. Aż mi wstyd. Tak wiele się wydarzyło. Biedna Dianna. Zadanie od Voldemorta. Szkoda, że Susan pojawiła się tylko przez moment. Wspominałam już jak bardzo kocham twojego Christophera? Chyba jeszcze nie :3. Ale jest genialny. Uwielbiam go.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Honeyed Girl.
PS. Teraz kiedy wróciłam do żywych w blogsferze, postaram się być na bieżąco. I promise. I jeśli chcesz możesz zajrzeć i przeczytać moje nowe opowiadanie. Na razie krótkie, dopiero prolog, ale jestem ciekawa twojej opinii.
http://rivendell-high-school.blogspot.com/
Fajnie piszesz, co prawda tematyka niezbyt mnie interesuje, ale chyba będę co jakiś czas wpadała. Co do błędów, to wielu nie zauważyłam, każdemu czasem się zdarzają. Polubiłam Christophera, fajny jest, mrrr... :P
OdpowiedzUsuńO tak. Powróciłam. Zadrobiłam właśnie rozdziały na twoim blogu.
OdpowiedzUsuńRozdział jakoś szybko mi przeleciał i wydał się trochę krótki. Nie znaczy to, że zły. Przeciwnie bardzo ciekawy.
Zastanawia mnie postać Christophera. Nie wiem czy go lubię, ale na pewno coś w nim jest.
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na rozdział 4.
http://my-nie-zapominamy.blogspot.com/
Pozdrawiam!
*Wysyłam pozytywne fale pisarskie i zaganiam do pisania.*
OdpowiedzUsuńOdebrałam pozytywne fale, ale jeszcze nie usiadłam do pisania :) Ale usiądę! Wkrótce podeślę rozdział :)
UsuńTrochę mi się tu zaległości nazbierało, wkrótce nadrobię :)
OdpowiedzUsuńNo i jestem ^^ Trochę mi to zajęło, no ale... ostatnio brak mi czasu (i może także chęci) na wszystko. Musze przyznać, że jestem pod wrażeniem. Bardzo, bardzo dobry rozdział. Co ja plotę... wszystkie rozdziały są takie! Po przeczytaniu pierwszej notki aż nie mogłam wysiedzieć na krześle z nadmiaru ciekawości. Nie dość, że rewelacyjny pomysł na opowiadanie, piękny szablon to jeszcze wspaniały styl pisania; budowanie napięcia, ukazywanie emocji bohaterów, wykeowanie ich charakterów, zgrabnie przeprowadzane dialogi... i oczywiście rozdziały, które nie ciągną się w nieskończoność :) Jestem oczarowana! Aaaa... bym zapomniała! Dziewczyno, Ty chyba nie potrafisz popełniać żadnych błędów językowych czyn interpunkcyjnych o.O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam: Wierna czytelniczka (która oczywiście nie odważyła się wcześniej skomentować):
Sadness
Wracam do Was ;) wiesz, że nie zapomniałam, tylko miałam ciężkie pół roku. Nauka, praca, cały dom na głowie, jedna wielka masakra.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak pokazujesz wszystko ze strony Christophera, ponieważ ciągle nie potrafię go do końca rozgryźć. Sam chyba jest zagubiony i nie wie czasami co myśleć i czuć. Za każdym razem inaczej się zachowuje ;P
Powiem Ci szczerze, że albo nie pamiętam na czym dokładnie polega ten dar Susan albo ty tego nie wyjaśniłaś, a bardzo mnie to nurtuje ;)
Dzisiaj krótko, byś tylko wiedziała, że nadrabiam zaległości powoli ;)