Susan
zmartwiała, kiedy poczuła twarde usta Christophera na swoich. On również
znieruchomiał, jakby sam zdziwił się, że zrobił coś takiego. Jednak żadne z
nich się nie odsunęło. Susan poczuła jak Chris poruszył ręką, jakby chciał ją
objąć, ale oprzytomniała w porę i odepchnęła go. Posłał jej zaskoczone
spojrzenie, ale po chwili znowu nic nie mogła dostrzec w jego oczach. Na siłę
chciała przywołać na swojej twarzy wściekłą minę, ale nie udało się. Była
zdziwiona tym, co przed chwilą miało miejsce, że cała złość na niego
wyparowała. Zacisnęła pięści i odsunęła się jeszcze dalej, potykając o leżącą
na ziemi książkę. Schyliła się i podniosła ją. Prychnęła, kiedy zobaczyła tytuł
sugerujący, iż znajdzie w środku różnego rodzaju eliksiry poprawiające nastrój.
Niemal zaśmiała się ironicznie.
Ściskając
książkę w ręku, przeszła na drugi koniec pomieszczenia, gdzie znajdował się
regał. Chciała odłożyć ten egzemplarz podręcznika na swoje miejsce, ale
zatrzymała się celowo przy półkach, aby zyskać na czasie. Nie chciała
rozpoczynać od razu rozmowy o tym, co się stało. Wolała popatrzeć na grzbiety
grubych tomisk niż wyjaśnić całą sytuację. Podczas tego zastanawiała się, czy
nie warto po prostu się odwrócić i uciec. Dopiero po chwili doszła do wniosku,
że wychodząc z pomieszczenia nic nie zyska, a jedynie pokaże, że jest tchórzem
i nie potrafi zachować się dojrzale. Zacisnęła
zęby i odwróciła się z powrotem w stronę Christophera.
Patrzył
na nią intensywnie. Zarumieniła się. Doszła do wniosku, że nie chce zaczynać
tej rozmowy, biorąc pod uwagę, że dopiero co na niego krzyczała. To nie ona go
pocałowała, zamiast tego miała ochotę go uderzyć. Za to, że ukrywał całą prawdę
przed nią tylko dlatego, że miałby z tego jakąś korzyść. Ale to nie zależało od
niego, nie miał trzymać listu. Od razu jak go dostał, powinien jej oddać. Była
jednak za bardzo zmęczona, aby nadal ciągnąć tamtą dyskusję . Zdawała sobie
sprawę, że on nic sobie nie zrobił z jej słów i nadal będzie postępował tak,
jak wcześniej.
Powinien
ją przeprosić za to wszystko, ale nawet na to nie liczyła. Był zbyt dumny, żeby
wyksztusić z siebie tak banalne słowo.
Popatrzyła
na niego wyczekująco. Usłyszała, jak cicho wzdycha i podchodzi do niej bliżej.
Chciała się cofnąć, ale poczuła za sobą regał i książki, które boleśnie wpijały
się w plecy. Pragnęła uciec wzrokiem od tych przenikliwych, błękitnych oczu.
Niestety jego postawa jej to uniemożliwiła, więc uparcie zaczęła patrzeć na
jego tors. Nie patrz mu w oczy. Nie patrz
mu w oczy. Powtarzała jak mantrę.
—
Susan.
Nie patrz mu w oczy. Nie patrz mu w
oczy.
—
Spójrz na mnie.
Nie patrz... cholera.
Zaklęła.
Podniosła głowę.
Nadal
miał poważną minę, a jego oczy płonęły. Tylko dzięki nim była w stanie
rozszyfrować w jakim jest stanie i doszła do wniosku, że jak najszybciej
powinna wyjść z gabinetu. Zamiast tego cała się spięła wyobrażając sobie, że
gdy tylko ją dotknie rzuci się na niego z pazurami.
Chris
wyczuł zmianę jej postawy i zrezygnowany opuścił ręce. To, co zrobił parę minut
temu było głupie i nieodpowiedzialne, ale chciał ją uciszyć. Przyznał sam przed
sobą, że nie był to trafiony pomysł. Mógł to sobie wyrzucać, ale stało się i
nie wiedział jak ma to odkręcić. A ona czekała aż coś powie.
Westchnął
i zrezygnowany cofnął się o parę kroków.
Nie
miał zamiaru się usprawiedliwiać, ale słowa same wypłynęły z jego ust.
—
Nie planowałem tego, co się stało. To był... błąd. To nie powinno mieć miejsca.
—
Bo jesteś moim nauczycielem?
Pokiwał
powoli głową. Nie tylko to miał na myśli, ale sprawę z Dafne przemilczał. Nie
był uczciwy wobec swojej młodziutkiej narzeczonej od jakiegoś czasu, więc
kolejna zdrada nie zrobiła mu różnicy. Bardziej chodziło mu o to, że sprawując
kontrolę nad Susan, takim zachowaniem może popsuć ich relacje i utrudnić
współprace przy nauce obrony umysłu przed Więzią.
—
Ale to nie tłumaczy tego, że to zrobiłeś.
—
A ty w pierwszym odruchu powinnaś mnie odepchnąć — odbił piłeczkę.
Susan
spojrzała na niego zdezorientowana, bo nie zrozumiała tego sformułowania. Dla
niej było jasne, że tego nie zrobiła, bo była zaskoczona. Nie miała zamiaru się
tłumaczyć, więc po chwili wahania prychnęła. Wywołała na jego twarzy uśmiech.
—
Możemy o tym zapomnieć i udawać, że nigdy nie miało miejsca? — zaproponował.
Nikły uśmiech nadal nie schodził z jego twarzy. Żałowała, że nie sięgał oczu.
Pokręciła
przecząco głową.
Owszem,
chciała zapomnieć, ale wiedziała, że nie potrafi tego zrobić. Nie dość, że był
to jej pierwszy pocałunek, to jeszcze z narzeczonym jej siostry i nauczycielem!
Wymazanie go sobie z głowy graniczyło z cudem, a tego nie była w stanie zrobić.
—
Przykro mi, ale stało się. Mogę udawać, ale nie zapomnę tego. Nie zmienia to
faktu, że jesteś moim nauczycielem, ale...
I
powiedziała mu dlaczego. Zobaczyła, że się speszył. Obawiała się, że za chwile
wybuchnie śmiechem i zacznie sobie z niej kpić, dlatego wyminęła go i
skierowała się w stronę masywnych drzwi. Po paru krokach poczuła jego dłoń
zaciskającą się na jej dłoni, która zmusiła ją żeby się zatrzymała.
—
Puść mnie — wyszeptała i chciała wyrwać swoją dłoń.
W
odpowiedzi przyciągnął ją do siebie. Spanikowała i zaczęła się wyrywać, ale
uniemożliwił jej to.
—
Christopherze, puść mnie... Nie komplikujmy sytuacji.
—
Pierwszy pocałunek nie powinien tak wyglądać.
Przestała
się szarpać. Nic by tym nie zdziałała.
Zaczął
się nachylać. Zaklęła.
—
Nie chcę drugiego z tobą — syknął mu prosto w usta i odwróciła głowę tak, że
dotknął jej ciemnych włosów. Wściekły puścił ją, a ona wykorzystała sytuację i
wybiegła z gabinetu. Wiedziała, że jeszcze pożałuje tego, co zrobiła.
*
Astoria
patrzyła na swoją starszą siostrę z wyrazem tryumfu na twarzy. Wiedziała, że
wygrała tę rundę i teraz Dafne przestanie darzyć Susan taką sympatią jak
jeszcze miesiąc temu. Nie miała żadnego namacalnego dowodu na to, że Sewell ma
romans z Chistopherem, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Wystarczyło, że
Dafne uwierzyła jej na słowo i teraz będzie bardzo podejrzliwa wobec swojej
rówieśniczki.
Oparła
się o kolumienkę łóżka siostry, aby mieć Dafne w zasięgu swojego wzroku. Nie
wiedziała jeszcze, co zaplanowała, ale miała nadzieję, że coś naprawdę podłego.
Astoria za wszelką cenę chciała, aby Susan zniknęła z ich życia. Ona nie
pasowała do arystokracji, dlatego cieszyła się, że wiele lat spędziła we
Francji i nikt nie miał z nią większego kontaktu. A teraz wróciła razem z Dafne
i na dodatek zaczęły się przyjaźnić.
Dokładnie
nie wiedziała, co ma zrobić, aby Sewell zniknęła z ich życia na zawsze.
Cieszyła się, że Susan prędzej czy później opuści rezydencję i zostawi całą jej
rodzinę w spokoju.
Astoria
doskonale pamiętała, jak Carol, jej matka, starała się nauczyć tę przybłędę
podstawowych zasad zachowania i jak wszelkie próby kończyły się fiaskiem.
Wielokrotnie podśmiewała się wraz z Dafne ze swojej przyszywanej siostry i
wiecznie płatały jej psikusy, za które Susan, jako ofiara, była karana przez
Carol, rzadziej przez Thomasa, który jako jedyny odnosił się do dziewczyny z
życzliwością. Wtedy było o wiele prościej wpakować Susan w kłopoty, bo były
młodsze i każde wybryki były tłumaczone przez dorosłych jako dziecięce zasady.
Teraz nie miała pojęcia, co mogłaby zrobić, aby Susan raz na zawsze zniknęła z
jej życia i nie mieszała się do szczęścia członków rodziny. Na razie doszła do
wniosku, że mogłaby wykorzystać do tego Christophera, który, jak Astoria
zdążyła zobaczyć, zwrócił uwagę na Sewell. A nic nie stoi na przeszkodzie, żeby
między Dafne a nim doszło do paru kłótni.
Astoria
uśmiechnęła się kpiąco, kiedy Dafne skończyła grzebać w kufrze i wyciągnęła
pergamin. Chciała zapytać, po co jej był, ale się powstrzymała. I tak jej
powie, zawsze mówiła o wszystkim, co planowała. A nie wątpiła, że chciała
napisać list.
—
Zamierzam sporządzić plan i zasady, które wręczę Susan.
Młodsza
Greengrass uniosła brwi. Jaki był sens w pisaniu zasad? Astoria pomyślała, że
jej siostra zwariowała, myśląc, że Sewell przejmie się tym, co zażyczyła sobie
jej siostra.
Podeszła
do Dafne i wyrwała jej z ręki pergamin. Nie miała zamiaru pozwolić, aby zrobiła
z siebie pośmiewisko. Już wolałaby, gdyby Dafne napisała list do Rutherforda,
prosząc o wyjaśnienia. A to też odpadało, bo gdyby mężczyzna zaprzeczył, cały
pomysł straciłby znaczenie.
—
I chcesz jej tak po prostu to dać? Liczysz, że nie będzie zadawała żadnych
pytań?
Dafne
uśmiechnęła się.
—
No tak, masz rację. — Usiadła na pościelonym
łóżku Pansy Parkinson i spojrzała na siostrę wyczekująco.
Gniew
na Susan minął, a Dafne poczuła się zagubiona w tej sytuacji. Doskonale
wiedziała, że Christopher będzie miał kochanki. Nawet jej ojciec dawniej
sprowadzał do swojej sypialni obce kobiety, które po jakimś czasie wyrzucał na
żądanie Carol. Dlaczego więc młody mężczyzna nie zrobiłby tego samego? Jednak
gdzieś w głębi serca pragnęła, aby Rutherford pozostał jej wierny.
Pamiętała
moment, w którym przyszła do niego i oddała mu się całkowicie. Miała wtedy
nadzieję, że zaakceptuje ten związek, a może uda jej się wytworzyć między nimi
więź. Próbowała oszukać samą siebie, doskonale wiedząc, że między nimi nigdy
nie będzie żadnego uczucia. Zresztą, była za młoda na małżeństwo i nie
rozumiała, dlaczego po skończeniu szkoły nie mogła pozostać jeszcze w domu
rodziców.
Denerwowały
ją te wszystkie zasady, konwenanse i w jakimś stopniu chciała się z nich
wyłamać. Pokazać, że sama potrafi o siebie zadbać. Ale za każdym razem
wyobrażała sobie zawiedzioną minę matki, a potem zmieniała zdanie, bo wiedziała,
że inaczej straciłaby wszystko. Ale czy to miało teraz jakiekolwiek znaczenie?
—
Nadal nie mogę uwierzyć, że Susan byłaby do tego zdolna — westchnęła. — Wiesz,
ona nigdy nie miała chłopaka, więc dziwię się, że ona i Chrisopher... że oni...
—
Nie zadręczaj się tym — odparła Astoria i usiadła obok siostry. — Żadna z nas
jej nie zna, więc tak naprawdę nie wiemy, co robiła przez te wszystkie wakacje,
które spędzała w rezydencji we Francji.
—
Mimo wszystko...
—
Dafne! — Astoria nie wytrzymała. — Ta dziewczyna od samego początku wszystko
psuje! Nigdy nie powinna się znaleźć w naszym domu, jest zwykłą sierotą, której
nikt nie chciał, dlatego rodzice się nią zaopiekowali. A ty jej po prostu
współczujesz, usprawiedliwiając każdy czyn i naiwnie ufając. Ona na to nie
zasługuje.
—
Wielkie dzięki, siostro.
Obie
dziewczyny odwróciły się w stronę drzwi, gdzie stała Susan, groźnie mrużąc
oczy.
—
Nigdy nie sądziłam, że aż tak bardzo mnie nienawidzicie.
—
Susan...
—
Nie Dafne, nie musisz. Poproszę jutro opiekuna domu o przeniesienie do innego
dormitorium, nie będziesz musiała mnie znosić każdego dnia.
Podeszła
szybko do swojego łóżka, stojącego po przeciwległej stronie prostokątnego
pomieszczenia, wdrapała się na nie i zaczęła zaciągać zasłony.
—
No tak, Christopher. W końcu tak wiele dla niego znaczysz, prawda? — syknęła
Astoria. Susan znieruchomiała. Opuściła powoli ręce i spojrzała zimnym wzrokiem
na obie siostry. — Nie ukrywaj.
Astoria
wcale nie planowała zwrócić się w ten sposób do Sewell. Była wściekła, że Susan
usłyszała jej rozmowę z Dafne. Poczuła, jak Dafne ostrzegawczo łapie ją za
nadgarstek, ale w tej chwili nie przejmowała się tym, co jej siostra ma do
powiedzenia.
—
Nie wiem, co miałabym ukrywać — odparła Susan ostrożnie.
—
Daj spokój, Astorio — szepnęła ostrzegawczo Dafne. — Dosyć.
Ale
blondynka nie miała najmniejszego zamiaru przestać. Wstała i przeszła całą
długość pomieszczenia, kopiąc po drodze leżące na ziemi szaty. Stanęła na
przeciwko Susan, unosząc dłoń w stronę Dafne.
—
Przyznaj, że Christopher jest świetny w łóżku — syknęła w stronę przyszywanej
siostry. — Powiedz Dafne, jak ci z nim dobrze.
Sewell
wytrzeszczyła oczy i przysiadła na piętach ze zdziwienia. Nie wiedziała, co się
właśnie rozgrywa, ale miała wrażenie, że powinna to od razu wyjaśnić. Wbrew
temu, co myślały, nic nie łączyło ją z tym mężczyzną. Przeniosła spojrzenie na
Dafne, która speszona obserwowała całe zdarzenie. Wstydziła się.
—
Dafne... Z nim nic mnie nie łączy. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła.
Przecież mnie znasz! Wiesz, że nigdy nikogo nie miałam, a ktoś taki jak
Rutherford nie zwróciłby na mnie uwagi!
Ale
starsza Greengrass pokręciła po prostu głową.
—
Wcale cię nie znam, Susan. Ale jeżeli coś cię z nim łączy, zakończ to
natychmiast, inaczej będę zmuszona napisać do matki.
—
Ale mnie nic z nim nie łączy!
—
Przestańcie na siebie krzyczeć.
Do
pokoju wkroczyła Pansy Parkinson. Obrzuciła wszystkie dziewczyny krytycznym
spojrzeniem, które zatrzymało się na Susan. Jej mina wyrażała czystą pogardę.
—
Nie interesuje mnie, o co wam poszło, ale nie mam najmniejszego zamiaru słuchać
waszych wrzasków, więc zlitujcie się i idźcie spać. Astorio...
Wściekła
Susan zasunęła szybko zasłony, pragnąc zniknąć. Nie chciała, aby którakolwiek
dziewczyna zaczęła ponownie dyskutować na temat, o którym nic nie wiedziały.
Usłyszała
jeszcze, jak Dafne szeptem gani Astorię, a ta prycha i wychodzi z dormitorium,
trzaskając drzwiami. Po chwili Dafne musiała wejść pod kołdrę, żegnając się z
Pansy, która nic nie odpowiedziała. Dopiero wtedy Susan mogła pozbyć się swoich
ubrań i wsunąć pod pościel w samej bieliźnie.
Leżała
tak w ciszy, starając się nie myśleć o dzisiejszym dniu. Wydarzyło się naprawdę
wiele rzeczy, które po prostu ją przytłaczały.
Dowiedziała
się, skąd pochodzą te wszystkie bóle, wizje i strach przed czymś, czego nie
znała. W sumie Christopher nie wytłumaczył jej wiele, ale miała nadzieję, że
zrobi to na ich najbliższym spotkaniu. Oczywiście jeżeli się ono odbędzie, ale
teraz nie miała na to najmniejszej nadziei. Nie tylko ta Więź ją przytłaczała,
miała nadzieję, że dowie się, o co w tym wszystkim chodziło. Przypomniała sobie
jak poznała treść tego przeklętego listu i nie wierzyła, że przez całe swoje
życie było okłamywana.
Poczuła,
jak w oczach wzbierają łzy, które po chwili spływały po policzkach.
Nienawidziła płakać, oznaczało to, że jest słaba. Ale tym razem pozwoliła, aby
cała frustracja wypłynęła wraz ze słonymi łzami.
Odwróciła
się na brzuch i wcisnęła twarz w poduszkę, aby nie obudzić dziewczyn. Nie
chciała, aby którakolwiek współlokatorka rozsunęła kotary i zobaczyła ją w tym
stanie. Była za bardzo przytłoczona bólem, świadomością, że tak naprawdę nie
znała prawdy, a wszystko, co wiedziała, to beznadziejnie ułożone kłamstwo. Na
razie nie potrafiła wybaczyć Thomasowi i Carol za to, że ukrywali przed nią
prawdę. Ani swoim rodzicom, jeżeli jeszcze żyli. Dopiero teraz zrozumiała, że
nie była sama przez ten cały czas. Miała brata, który albo żył, albo nie żył.
Sama nie wiedziała, kto mówił prawdę: jej matka, czy Nott. Była w stanie zaufać
Teodorowi, bo to on jako pierwszy chciał jej pomóc.
Starała
się wyrzucić z głowy te wspomnienia, aby zasnąć. Była zmęczona. Nikt nie jest w
stanie znieść takich wieści, a ona otrzymała wszystko w ciągu jednego dnia.
Miała nadzieję, że kiedy się obudzi, wszystko zniknie, a ona znajdzie się
ponownie w swojej sypialni w Beauxbatons.
Kiedy
próbowała zapomnieć o dzisiejszych rewelacjach, usłyszała szelest przesuwanej
po podłodze zasłony. Uniosła głowę z poduszki, aby zobaczyć, co się stało i ujrzała
Dafne, która niepewnie na nią patrzyła. Susan otarła łzy, mając nadzieję, że
dziewczyna ich nie zobaczyła, i zrobiła jej miejsce, wiedząc, że pierwszy raz
coś takiego się dzieje. Dafne skorzystała z okazji i wsunęła się pod kołdrę.
—
To prawda, co mówiłaś? — szepnęła, kiedy Susan pośpiesznie ubrała koszulkę.
Sewell
pokiwała głową, ale zrozumiała, że w ciemności Dafne nie mogła tego zobaczyć.
—
Tak — wychrypiała. — Nic mnie nie łączy z Christopherem.
—
To dlaczego spędziłaś dzisiaj tyle czasu w jego gabinecie?
Susan
obiecała sobie, że za żadne skarby nie wyjawi siostrze prawdy. Greengrass nie
mogła się dowiedzieć o liście, o tym, że jej narzeczony jest śmierciożercą...
ani o pocałunku. Zacisnęła powieki.
—
Musieliśmy ustalić terminy naszych spotkań — skłamała gładko, a było to jedyne
kłamstwo, które przyszło jej do głowy. — Według niego mam zaległości w
materiale. Potem chciał uzupełnić papiery, które musiał odnieść dyrektorowi.
Poczuła,
jak blondynka odetchnęła z ulgą.
—
Nie wiem, dlaczego pomyślałaś, że Christopher zdradza cię ze mną — wyszeptała.
— Poza tym, nigdy bym ci tego nie zrobiła. I przepraszam za wszystko, co o
tobie powiedziałam. Nie chciałam.
—
Wiem.
W
momencie, kiedy Susan przeprosiła Dafne, poczuła znajomy ból. Ponownie coś
zaciskało się na jej umyśle i nie była w stanie zrozumieć, co to było.
—
W takim razie myślę, że możemy wrócić do tego, co było między nami w wakacjach
— szepnęła Dafne. — Chcę z ciebie zrobić damę. Wcale nie myślę tak, jak Astoria,
ona...
—
To nie ma znaczenia — wysapała Susan. — Porozmawiamy o tym jutro.
Żadna
z nich już się więcej nie odezwała. Dafne odwróciła się do niej plecami i po
chwili zaczęła pochrapywać. Z piersi Sewell wydobył się długi jęk. Fizyczny ból
ustąpił, ale pozostał psychiczny. Nie miała pojęcia, co jeszcze ją czeka. Jak
na razie wiedziała, że musi wyjaśnić sprawę z Tym, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać. A do tego potrzebowała pomocy Rutherforda. I zamierzała o nią
poprosić.
Zasnęła
z myślą, że rano wszystko się ułoży.
______________________________________________
I
jest.
Nie
tak jak to sobie wyobrażałam, ale pisanie kolejnej wersji to dla mnie za dużo.
Przeczytałam rozdział już wczoraj wieczorem, ale nie zdążyłam skomentować, więc robię to teraz.
OdpowiedzUsuńUważam, że Chris był trochę bezczelny z tym pocałunkiem i w ogóle, zastanawia mnie, o co mu w tym chodziło. Czyżby faktycznie był aż tak sfrustrowany, że zdradza narzeczoną nawet z jej przybraną siostrą? Albo po prostu facet ma skłonności do nastolatek ;). Ale ogólnie i tak dziwny z jego koleś - niby zły, niby jednak nie, taki trochę tchórz lubiący siedzieć okrakiem na barykadzie i bojący jednoznacznie określić swoje stanowisko. Tak przynajmniej ja go postrzegam i czekam na dalszy rozwój sytuacji między nim a Susan.
Ona niby powiedziała Dafne, że nic ich nie łączy, ale co, jeśli kiedyś ten pocałunek, spotkania i wgl wyjdą na jaw? Wtedy może całkiem stracić sympatię dziewczyny, zwłaszcza, że tamta jest jeszcze podpuszczana przez Astorię, z której zrobiłaś taką wredną, pełną pogardy jędzę. Naprawdę niesympatyczna z niej postać i mam wrażenie, że jeszcze dużo namiesza w życiu Susan.
Ogólnie jestem ciekawa twoich dalszych planów. Masz całkiem interesujący zamysł na fajną historię z nutką mroku, choć czasem zdarzały ci się drobne potknięcia. Tutaj jednak nie było widać jakichś większych nielogiczności. Akcji też nie było za dużo, ale to kontynuacja poprzedniego odcinka i głównie wątku Christophera, który też jest istotny, więc się nie gniewam ;). Ale dobrze mi się czytało ^^.
Od razu powiem, że frustracja jakoś do niego nie pasuje. Niby dlaczego miałby zdradzić Daf z jej przyrodnią siostrą? Faceci zazwyczaj nie są aż tak perfidni jak kobiety i nie planują zemsty wykorzystując kobiety. Więc tę wersję bym wykluczyła.
UsuńMyślę, że zrobił to po prostu z bezsilności, bo ma swoje problemy i zmartwienia. Lepsze to niż rozwaleni klasy i mszczenie się na uczniach.
Nie chce go kreować tak, aby pasował do kategorii: dobry albo zły. Nie o to chodzi, więc robię z niego zagubionego mężczyznę, który nie ma bladego pojęcia co robić. Mam takie dziwne wyobrażenie o ni,
Spotkania można jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale wątpię, aby Dafne w ogóle chciała wierzyć po tym wszystkim Susan. O Astorii nie wspomnę, bo ta dziewczyna jest mściwa i zazdrosna o wszystko. Namiesza, przynajmniej taką mam nadzieję.
Nielogiczności jak zauważyłam, pojawiają się w wielu opowiadaniach, więc jeżeli nie pojawia się ich więcej u mnie jest w porządku. Ale staram się ogarnąć całą sprawę i nie wprowadzać chaosu. Może dlatego codziennie staram się napisać parę zdań, nawet jeżeli miałoby to być w notesie czy w notatkach na telefonie.
Nie wiem gdzie mogłabym teraz wcisnąć akcję. Najpierw muszę się wyplątać z tego wszystkiego i około świąt zabrać za przerabianie poprzednich postów.
Dzięki :)
Rozdział bardzo dobry, zauważyłam tylko kilka potknięć (ale tylko błędy stylistyczne oraz nieraz powtórzenia). Dobrze, że Susan odepchnęła Chrisa, bo choć cały ten pocałunek mi się podobał to nie powinien się zdarzyć tak szybko - no i nie można zapomnieć, że Chris jest związany z Dafne. Szkoda mi Dafne, że ona go w ogóle nie obchodzi - tak bardzo, że zdradza ją z jej siostrą. No i gdy się dowiedział, że to pierwszy pocałujnek Susan, chciał ją pocałować jeszcze raz... Dziwny gość - nie widział, że Susan tego nie chce? Bardzo nie lubię Astorii, mała zołza -.- Aż mi się smutno zrobiło, że Susan usłyszała to, o czym tamta mówiła, bo było to naprawdę wredne. Ale w ogóle z czego one wywnioskowały, że Susan ma romans z Chrisem? Z tego, że długo jej nie było? To nie powód, by od razu osądzać. Boję się, co się stanie, gdy pocałunek wyjdzie na jaw (a przypuszczam, że tak się zdarzy). Wolę nie myśleć, co wtedy będzie. Już mi szkoda Susan :p
OdpowiedzUsuńWeny! :*
Wszystko sprawdzałam, przerabiałam, ale w weekend przysiądę i jeszcze dopieszczę go do końca. Może już nic więcej się nie pojawi.
UsuńTo był impuls. Zastanawiałam się czy w ogóle wpisywać ten pocałunek, ale doszłam do wniosku, że dlaczego nie? Przynajmniej będzie niezręcznie przy ich najbliższym spotkaniu.
Nie, Dafne nie jest bohaterką, na której mi zależy, więc jeszcze sporo się dziewczyna wycierpi. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Jakoś Astoria kompletnie nie dba o to, co się działo i czy Susan usłyszała. Jest zołzą, racja.
W poprzednim rozdziale napisałam, że Astoria chce za wszelką cenę popsuć życie Susan. No, przynajmniej tak wychodziło. I A. sobie to po prostu wymyśliła.
A mnie Chrisa :D
Dzięki :)
Wiedziałam, że Susan odsunie się od Chrisa. Zdecydowanie ta sytuacja nie powinna miało mieć miejsca, tym bardziej, że dla dziewczyny to był pierwszy pocałunek. I to z nauczycielem. Rozumiem Susan, że jednak tego nie zapomni. Sądzę, że ich pierwsze spotkanie z nauką Więzi będzie dość niezręczna.
OdpowiedzUsuńTrochę tak przykre, że Susan musiała usłyszeć takie mocne słowa od Astorii. Nie dziwię się, że gdy tylko zakryła kotary, łzy spłynęły po jej policzkach. Tyle wiadomości zebrało się naraz, każdy by tego nie udźwignął i padł mocą emocji. Ale cieszę się, że Dafne i Susan doszły do porozumienia. W sumie dobrze, że Susan nie powiedziała swojej siostrze o tej Więzi, na razie musi się oswoić z tą informacją. Może kiedyś jej powie o wszystkim?
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :*
Susan już sama nie wie, co się dzieje z jej życiem, a ja tym bardziej. Kompletnie straciłam nad nią kontrolę i żyje sobie ona swoim życiem.
UsuńOj tak, będzie :))
O, to normalne. Astoria jest wredna i tak zostanie.
Dzięki :))
Jejku co tu się dzieje! Rozdział świetny, ale ten fragment po prostu mnie zabił :
OdpowiedzUsuń"— Susan.
Nie patrz mu w oczy. Nie patrz mu w oczy.
— Spójrz na mnie.
Nie patrz... cholera."
Genialnie.
Tak to bywa, że pocałunki wszystko mieszają, ale mam nadzieję, że wszystko sie rozjaśni.
Bardzo zaciekawił mnie wątek relacji między Susan i Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.
Czekam na dalszy ciąg i życzę mnóstwa weny :)
Ten fragment akurat dopisywałam jak zakończyłam rozdział. Brakowało mi trochę komizmu w tym wszystkim i doszłam do wniosku, że pojawić się musi.
UsuńTaak, pocałunki wszystko psują, tym bardziej, że nie pasują do siebie. Tzn. Chris i Sue.
Nie ma wielkich relacji. Raczej żadnych. To bardziej chęć wygranej wojny.
Dzięki :)
Dotarłam! Dotarłam! ;D
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się ten rozdział ;) Nieźle pomieszałaś, ale podobni się to. Zastanawiam się tylko czemu Chris to zrobił. Wiem, że chciał ją uciszyć, ale jest na to tez wiele innych sposobów. Może tym chcesz pokazać, że ten człowiek jest zagubiony i tak naprawdę nie jest ani dobry ani zły. Pogubił się i przez wyprawia dziwne rzeczy. Bo nie sądzę, by Susan mu się spodobała. W ogóle oni do siebie nie pasują i mam nadzieję, że chcesz im pokomplikować tylko życie.
Coś czuję, że Dafne kiedyś dowie się o tym pocałunku. Straci wtedy do niej kompletnie zaufanie, ale w sumie nie wiem czy to dobrze, czy źle.
Astoria to u ciebie podła suka za przeproszeniem, Ale cieszę się, że taka własnie jest w twoim opowiadaniu Takich też ludzi potrzebujemy w opowiadaniach :D Mama nadzieję, że jeszcze rozwiniesz jej postać ^^
Dobrze, że Susan mimo wszystko chce umawiać się na te spotkania związane z Więzią. Musi się dowiedzieć jak to kontrolować, bo będzie po niej.
Dobrze, że opisałaś scenę płaczu z akotarą. Gdyby nie była załamana bo tych wszystkich wieściach i wydarzeniach to uznałabym, że jest robotem bez uczuć. Jej dotychczasowy świat się zawalił. Wszystko w co wierzyła to kłamstwo. Do tego pierwszy pocałunek z nauczycielem dobił ja kompletnie....
Czekam na nowość ;)
Chris to specyficzny mężczyzna. Sam jest zaplątany w tym wszystkim inie widzi sensu, aby bronić się przed czymkolwiek. Sama pisząc ten fragment miałam wrażenie, że po prostu dał się ponieść chwili, bo Susan wcale brzydka nie jest.
UsuńNie, nie pasują. Ale Teodor też nie pasuje.
Może się dowie, może się nie dowie :)
Nie trzeba pisać "za przeproszeniem". Sama kreują ją jako wredną jędzę, co nie podoba się niektórym osobą.
Dokładnie, takie same mam zdanie, co do Więzi.
Chyba każdy normalny człowiek miałby po prostu dość, gdyby to wszystko się na nią zwaliło. Ale obstawiam, że to jeszcze nie koniec, bo życie jej skomplikuje tak bardzo jak się tylko da.
Byłam święcie przekonana, że dziewczyna nie będzie chciała z nim rozmawiać i po prostu ucieknie z tego gabinetu, bo tak to na ogół się dzieje w filmach i książkach, a tu proszę - Susan została. I ta wersja podoba mi się o wiele bardziej, bo widać, że dziewczyna nie jest głupią małolatą, tylko od razu chce to wyjaśnić i tak dalej. Poza tym, dobrze opisałaś to, co działo się po pocałunku, tj. jej szok, niezręczność sytuacji. Ale jednak zaskoczyło mnie to, że Chris chciał drugiego pocałunku. Rozumiem, że pierwszy mógł wynikać z jego zagubienia, ale drugi...? Czyżby rzeczywiście jakieś chwilowe zafascynowanie?
OdpowiedzUsuńUgh, jak mnie ta Astoria denerwuje. Ona i te jej intrygi w końcu wprowadzą Susan w niezłe kłopoty. Ale mimo wszystko, nie mam nic przieckow temu, że kreujesz ją na taką zołzę, to dodaje tej historii smaczku, no i ona włąściwie jest zdolna do wszystkiego, więc tak naprawdę nie możemy być pewni, czego możemy się po niej spodziewać ;p.
W gruncie rzeczy to dobrze, że Susan i Dafne się jako tako pogodziły, bo nie wydaje mi się, żeby w tej chwili Sue chciała miećza wroga dwie siostry Greengrass. Teraz przede wszystkim powinna skupic się na tej Więzi i uczyć się jak nad nią panować.
Ale jednak nie opuszcza mnie wrażenie, że w końcu Dafne dowie się o pocałunku - tylko jak poważne będą tego skutki?
Pozdrawiam ciepło :)
O, jak ja lubię takie dylematy i pogmatwane relacje. Normalnie Susan by omijała Christophera szerokim łukiem - ale nie może, bo tylko on jak na razie może jej pomóc. Dla Dafne szacunek za to, że nadal cośtam chce dla Sue zrobić. (musiała się poprawić, bo u mnie to swoje przyjaciółki wystawia do wiatru, ot co!)
OdpowiedzUsuńTak... nienawidzę tego uczucia, kiedy piszesz, piszesz, a ostatecznie wychodzi ci całkiem co innego, a na tworzenie wszystkiego od nowa już nie masz siły. Mam wrażenie, że zdarza mi się to aż za często... :P
Pozdrawiam :)
Jak dawno mnie już tutaj nie było. Miałam do nadrobienia niby tylko trzy rozdziały, ale akcja strasznie się posunęła w nich do przodu.
OdpowiedzUsuńMiło czytać, że Susan i Dafne się pogodziły. Lubię starszą z sióstr Greengras. Poza tym, Susan naprawde potrzeubje chociaż jednej przyjaznej duszy.
Astoria podła jak zwykle, choć teraz przeszła samą siebie. To ona powinna wyjść za Christophera - pozabijaliby się czasie miesiąca miodowego.
Strasznie ciekawi mnie brat Susan. Jako głównego podejrzanego stawiam Pottera. Ale równie dobrze możesz przecież wprowadzić nową postać.
Pozdrawiam i życzę zapału do pisania.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDonno, niepotrzebnie straciłaś czas na tę ałtoreczkę, bo ona na kilku innych blogach zostawiła identyczny, skopiowany spam xDDDDD.
UsuńMoże i tak, ale rozdziału nie przeczytałam u niej. Nie chciało mi się. Mam zasadę i niech się cieszy chociaż jednym komentarzem xd
UsuńHaha xDD. Wszystkie inne i tak skasowała, bo nie były pochwalne.
UsuńOna naszych opowiadań nie czytała, więc po co my mamy czytać jej.
Ale ogólnie nie lubię takiego podejścia, jak ktoś wkleja ten sam, skopiowany komentarz.
Serio? Co za dzieciak. Bo tak trudno jest przeczytać rozdział z jej strony... eh.
UsuńDzięki, że dałaś mi znać, sama skasowałam swój komentarz xD