niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XIII: Obowiązek cz. 2


Susan zmartwiała, kiedy poczuła twarde usta Christophera na swoich. On również znieruchomiał, jakby sam zdziwił się, że zrobił coś takiego. Jednak żadne z nich się nie odsunęło. Susan poczuła jak Chris poruszył ręką, jakby chciał ją objąć, ale oprzytomniała w porę i odepchnęła go. Posłał jej zaskoczone spojrzenie, ale po chwili znowu nic nie mogła dostrzec w jego oczach. Na siłę chciała przywołać na swojej twarzy wściekłą minę, ale nie udało się. Była zdziwiona tym, co przed chwilą miało miejsce, że cała złość na niego wyparowała. Zacisnęła pięści i odsunęła się jeszcze dalej, potykając o leżącą na ziemi książkę. Schyliła się i podniosła ją. Prychnęła, kiedy zobaczyła tytuł sugerujący, iż znajdzie w środku różnego rodzaju eliksiry poprawiające nastrój. Niemal zaśmiała się ironicznie.
Ściskając książkę w ręku, przeszła na drugi koniec pomieszczenia, gdzie znajdował się regał. Chciała odłożyć ten egzemplarz podręcznika na swoje miejsce, ale zatrzymała się celowo przy półkach, aby zyskać na czasie. Nie chciała rozpoczynać od razu rozmowy o tym, co się stało. Wolała popatrzeć na grzbiety grubych tomisk niż wyjaśnić całą sytuację. Podczas tego zastanawiała się, czy nie warto po prostu się odwrócić i uciec. Dopiero po chwili doszła do wniosku, że wychodząc z pomieszczenia nic nie zyska, a jedynie pokaże, że jest tchórzem i nie potrafi zachować się dojrzale.        Zacisnęła zęby i odwróciła się z powrotem w stronę Christophera. 
Patrzył na nią intensywnie. Zarumieniła się. Doszła do wniosku, że nie chce zaczynać tej rozmowy, biorąc pod uwagę, że dopiero co na niego krzyczała. To nie ona go pocałowała, zamiast tego miała ochotę go uderzyć. Za to, że ukrywał całą prawdę przed nią tylko dlatego, że miałby z tego jakąś korzyść. Ale to nie zależało od niego, nie miał trzymać listu. Od razu jak go dostał, powinien jej oddać. Była jednak za bardzo zmęczona, aby nadal ciągnąć tamtą dyskusję . Zdawała sobie sprawę, że on nic sobie nie zrobił z jej słów i nadal będzie postępował tak, jak wcześniej.
Powinien ją przeprosić za to wszystko, ale nawet na to nie liczyła. Był zbyt dumny, żeby wyksztusić z siebie tak banalne słowo.
Popatrzyła na niego wyczekująco. Usłyszała, jak cicho wzdycha i podchodzi do niej bliżej. Chciała się cofnąć, ale poczuła za sobą regał i książki, które boleśnie wpijały się w plecy. Pragnęła uciec wzrokiem od tych przenikliwych, błękitnych oczu. Niestety jego postawa jej to uniemożliwiła, więc uparcie zaczęła patrzeć na jego tors. Nie patrz mu w oczy. Nie patrz mu w oczy. Powtarzała jak mantrę.
— Susan.
Nie patrz mu w oczy. Nie patrz mu w oczy.
— Spójrz na mnie.
Nie patrz... cholera.
Zaklęła. Podniosła głowę.
Nadal miał poważną minę, a jego oczy płonęły. Tylko dzięki nim była w stanie rozszyfrować w jakim jest stanie i doszła do wniosku, że jak najszybciej powinna wyjść z gabinetu. Zamiast tego cała się spięła wyobrażając sobie, że gdy tylko ją dotknie rzuci się na niego z pazurami.
Chris wyczuł zmianę jej postawy i zrezygnowany opuścił ręce. To, co zrobił parę minut temu było głupie i nieodpowiedzialne, ale chciał ją uciszyć. Przyznał sam przed sobą, że nie był to trafiony pomysł. Mógł to sobie wyrzucać, ale stało się i nie wiedział jak ma to odkręcić. A ona czekała aż coś powie.
Westchnął i zrezygnowany cofnął się o parę kroków.
Nie miał zamiaru się usprawiedliwiać, ale słowa same wypłynęły z jego ust.
— Nie planowałem tego, co się stało. To był... błąd. To nie powinno mieć miejsca.
— Bo jesteś moim nauczycielem?
Pokiwał powoli głową. Nie tylko to miał na myśli, ale sprawę z Dafne przemilczał. Nie był uczciwy wobec swojej młodziutkiej narzeczonej od jakiegoś czasu, więc kolejna zdrada nie zrobiła mu różnicy. Bardziej chodziło mu o to, że sprawując kontrolę nad Susan, takim zachowaniem może popsuć ich relacje i utrudnić współprace przy nauce obrony umysłu przed Więzią.
— Ale to nie tłumaczy tego, że to zrobiłeś.
— A ty w pierwszym odruchu powinnaś mnie odepchnąć — odbił piłeczkę.
Susan spojrzała na niego zdezorientowana, bo nie zrozumiała tego sformułowania. Dla niej było jasne, że tego nie zrobiła, bo była zaskoczona. Nie miała zamiaru się tłumaczyć, więc po chwili wahania prychnęła. Wywołała na jego twarzy uśmiech.
— Możemy o tym zapomnieć i udawać, że nigdy nie miało miejsca? — zaproponował. Nikły uśmiech nadal nie schodził z jego twarzy. Żałowała, że nie sięgał oczu.
Pokręciła przecząco głową.
Owszem, chciała zapomnieć, ale wiedziała, że nie potrafi tego zrobić. Nie dość, że był to jej pierwszy pocałunek, to jeszcze z narzeczonym jej siostry i nauczycielem! Wymazanie go sobie z głowy graniczyło z cudem, a tego nie była w stanie zrobić.
— Przykro mi, ale stało się. Mogę udawać, ale nie zapomnę tego. Nie zmienia to faktu, że jesteś moim nauczycielem, ale...
I powiedziała mu dlaczego. Zobaczyła, że się speszył. Obawiała się, że za chwile wybuchnie śmiechem i zacznie sobie z niej kpić, dlatego wyminęła go i skierowała się w stronę masywnych drzwi. Po paru krokach poczuła jego dłoń zaciskającą się na jej dłoni, która zmusiła ją żeby się zatrzymała.
— Puść mnie — wyszeptała i chciała wyrwać swoją dłoń.
W odpowiedzi przyciągnął ją do siebie. Spanikowała i zaczęła się wyrywać, ale uniemożliwił jej to.
— Christopherze, puść mnie... Nie komplikujmy sytuacji.
— Pierwszy pocałunek nie powinien tak wyglądać.
Przestała się szarpać. Nic by tym nie zdziałała.
Zaczął się nachylać. Zaklęła.
— Nie chcę drugiego z tobą — syknął mu prosto w usta i odwróciła głowę tak, że dotknął jej ciemnych włosów. Wściekły puścił ją, a ona wykorzystała sytuację i wybiegła z gabinetu. Wiedziała, że jeszcze pożałuje tego, co zrobiła.

*

Astoria patrzyła na swoją starszą siostrę z wyrazem tryumfu na twarzy. Wiedziała, że wygrała tę rundę i teraz Dafne przestanie darzyć Susan taką sympatią jak jeszcze miesiąc temu. Nie miała żadnego namacalnego dowodu na to, że Sewell ma romans z Chistopherem, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Wystarczyło, że Dafne uwierzyła jej na słowo i teraz będzie bardzo podejrzliwa wobec swojej rówieśniczki.
Oparła się o kolumienkę łóżka siostry, aby mieć Dafne w zasięgu swojego wzroku. Nie wiedziała jeszcze, co zaplanowała, ale miała nadzieję, że coś naprawdę podłego. Astoria za wszelką cenę chciała, aby Susan zniknęła z ich życia. Ona nie pasowała do arystokracji, dlatego cieszyła się, że wiele lat spędziła we Francji i nikt nie miał z nią większego kontaktu. A teraz wróciła razem z Dafne i na dodatek zaczęły się przyjaźnić.
Dokładnie nie wiedziała, co ma zrobić, aby Sewell zniknęła z ich życia na zawsze. Cieszyła się, że Susan prędzej czy później opuści rezydencję i zostawi całą jej rodzinę w spokoju.
Astoria doskonale pamiętała, jak Carol, jej matka, starała się nauczyć tę przybłędę podstawowych zasad zachowania i jak wszelkie próby kończyły się fiaskiem. Wielokrotnie podśmiewała się wraz z Dafne ze swojej przyszywanej siostry i wiecznie płatały jej psikusy, za które Susan, jako ofiara, była karana przez Carol, rzadziej przez Thomasa, który jako jedyny odnosił się do dziewczyny z życzliwością. Wtedy było o wiele prościej wpakować Susan w kłopoty, bo były młodsze i każde wybryki były tłumaczone przez dorosłych jako dziecięce zasady. Teraz nie miała pojęcia, co mogłaby zrobić, aby Susan raz na zawsze zniknęła z jej życia i nie mieszała się do szczęścia członków rodziny. Na razie doszła do wniosku, że mogłaby wykorzystać do tego Christophera, który, jak Astoria zdążyła zobaczyć, zwrócił uwagę na Sewell. A nic nie stoi na przeszkodzie, żeby między Dafne a nim doszło do paru kłótni.
Astoria uśmiechnęła się kpiąco, kiedy Dafne skończyła grzebać w kufrze i wyciągnęła pergamin. Chciała zapytać, po co jej był, ale się powstrzymała. I tak jej powie, zawsze mówiła o wszystkim, co planowała. A nie wątpiła, że chciała napisać list.
— Zamierzam sporządzić plan i zasady, które wręczę Susan.
Młodsza Greengrass uniosła brwi. Jaki był sens w pisaniu zasad? Astoria pomyślała, że jej siostra zwariowała, myśląc, że Sewell przejmie się tym, co zażyczyła sobie jej siostra.
Podeszła do Dafne i wyrwała jej z ręki pergamin. Nie miała zamiaru pozwolić, aby zrobiła z siebie pośmiewisko. Już wolałaby, gdyby Dafne napisała list do Rutherforda, prosząc o wyjaśnienia. A to też odpadało, bo gdyby mężczyzna zaprzeczył, cały pomysł straciłby znaczenie.
— I chcesz jej tak po prostu to dać? Liczysz, że nie będzie zadawała żadnych pytań?
Dafne uśmiechnęła się.
— No tak, masz rację. — Usiadła na pościelonym  łóżku Pansy Parkinson i spojrzała na siostrę wyczekująco.
Gniew na Susan minął, a Dafne poczuła się zagubiona w tej sytuacji. Doskonale wiedziała, że Christopher będzie miał kochanki. Nawet jej ojciec dawniej sprowadzał do swojej sypialni obce kobiety, które po jakimś czasie wyrzucał na żądanie Carol. Dlaczego więc młody mężczyzna nie zrobiłby tego samego? Jednak gdzieś w głębi serca pragnęła, aby Rutherford pozostał jej wierny.
Pamiętała moment, w którym przyszła do niego i oddała mu się całkowicie. Miała wtedy nadzieję, że zaakceptuje ten związek, a może uda jej się wytworzyć między nimi więź. Próbowała oszukać samą siebie, doskonale wiedząc, że między nimi nigdy nie będzie żadnego uczucia. Zresztą, była za młoda na małżeństwo i nie rozumiała, dlaczego po skończeniu szkoły nie mogła pozostać jeszcze w domu rodziców.
Denerwowały ją te wszystkie zasady, konwenanse i w jakimś stopniu chciała się z nich wyłamać. Pokazać, że sama potrafi o siebie zadbać. Ale za każdym razem wyobrażała sobie zawiedzioną minę matki, a potem zmieniała zdanie, bo wiedziała, że inaczej straciłaby wszystko. Ale czy to miało teraz jakiekolwiek znaczenie?
— Nadal nie mogę uwierzyć, że Susan byłaby do tego zdolna — westchnęła. — Wiesz, ona nigdy nie miała chłopaka, więc dziwię się, że ona i Chrisopher... że oni...
— Nie zadręczaj się tym — odparła Astoria i usiadła obok siostry. — Żadna z nas jej nie zna, więc tak naprawdę nie wiemy, co robiła przez te wszystkie wakacje, które spędzała w rezydencji we Francji.
— Mimo wszystko...
— Dafne! — Astoria nie wytrzymała. — Ta dziewczyna od samego początku wszystko psuje! Nigdy nie powinna się znaleźć w naszym domu, jest zwykłą sierotą, której nikt nie chciał, dlatego rodzice się nią zaopiekowali. A ty jej po prostu współczujesz, usprawiedliwiając każdy czyn i naiwnie ufając. Ona na to nie zasługuje.
— Wielkie dzięki, siostro.
Obie dziewczyny odwróciły się w stronę drzwi, gdzie stała Susan, groźnie mrużąc oczy.
— Nigdy nie sądziłam, że aż tak bardzo mnie nienawidzicie.
— Susan...
— Nie Dafne, nie musisz. Poproszę jutro opiekuna domu o przeniesienie do innego dormitorium, nie będziesz musiała mnie znosić każdego dnia.
Podeszła szybko do swojego łóżka, stojącego po przeciwległej stronie prostokątnego pomieszczenia, wdrapała się na nie i zaczęła zaciągać zasłony.
— No tak, Christopher. W końcu tak wiele dla niego znaczysz, prawda? — syknęła Astoria. Susan znieruchomiała. Opuściła powoli ręce i spojrzała zimnym wzrokiem na obie siostry. — Nie ukrywaj.
Astoria wcale nie planowała zwrócić się w ten sposób do Sewell. Była wściekła, że Susan usłyszała jej rozmowę z Dafne. Poczuła, jak Dafne ostrzegawczo łapie ją za nadgarstek, ale w tej chwili nie przejmowała się tym, co jej siostra ma do powiedzenia.
— Nie wiem, co miałabym ukrywać — odparła Susan ostrożnie.
— Daj spokój, Astorio — szepnęła ostrzegawczo Dafne. — Dosyć.
Ale blondynka nie miała najmniejszego zamiaru przestać. Wstała i przeszła całą długość pomieszczenia, kopiąc po drodze leżące na ziemi szaty. Stanęła na przeciwko Susan, unosząc dłoń w stronę Dafne.
— Przyznaj, że Christopher jest świetny w łóżku — syknęła w stronę przyszywanej siostry. — Powiedz Dafne, jak ci z nim dobrze.
Sewell wytrzeszczyła oczy i przysiadła na piętach ze zdziwienia. Nie wiedziała, co się właśnie rozgrywa, ale miała wrażenie, że powinna to od razu wyjaśnić. Wbrew temu, co myślały, nic nie łączyło ją z tym mężczyzną. Przeniosła spojrzenie na Dafne, która speszona obserwowała całe zdarzenie. Wstydziła się.
— Dafne... Z nim nic mnie nie łączy. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. Przecież mnie znasz! Wiesz, że nigdy nikogo nie miałam, a ktoś taki jak Rutherford nie zwróciłby na mnie uwagi!
Ale starsza Greengrass pokręciła po prostu głową.
— Wcale cię nie znam, Susan. Ale jeżeli coś cię z nim łączy, zakończ to natychmiast, inaczej będę zmuszona napisać do matki.
— Ale mnie nic z nim nie łączy!
— Przestańcie na siebie krzyczeć.
Do pokoju wkroczyła Pansy Parkinson. Obrzuciła wszystkie dziewczyny krytycznym spojrzeniem, które zatrzymało się na Susan. Jej mina wyrażała czystą pogardę.
— Nie interesuje mnie, o co wam poszło, ale nie mam najmniejszego zamiaru słuchać waszych wrzasków, więc zlitujcie się i idźcie spać. Astorio...
Wściekła Susan zasunęła szybko zasłony, pragnąc zniknąć. Nie chciała, aby którakolwiek dziewczyna zaczęła ponownie dyskutować na temat, o którym nic nie wiedziały.
Usłyszała jeszcze, jak Dafne szeptem gani Astorię, a ta prycha i wychodzi z dormitorium, trzaskając drzwiami. Po chwili Dafne musiała wejść pod kołdrę, żegnając się z Pansy, która nic nie odpowiedziała. Dopiero wtedy Susan mogła pozbyć się swoich ubrań i wsunąć pod pościel w samej bieliźnie.
Leżała tak w ciszy, starając się nie myśleć o dzisiejszym dniu. Wydarzyło się naprawdę wiele rzeczy, które po prostu ją przytłaczały.
Dowiedziała się, skąd pochodzą te wszystkie bóle, wizje i strach przed czymś, czego nie znała. W sumie Christopher nie wytłumaczył jej wiele, ale miała nadzieję, że zrobi to na ich najbliższym spotkaniu. Oczywiście jeżeli się ono odbędzie, ale teraz nie miała na to najmniejszej nadziei. Nie tylko ta Więź ją przytłaczała, miała nadzieję, że dowie się, o co w tym wszystkim chodziło. Przypomniała sobie jak poznała treść tego przeklętego listu i nie wierzyła, że przez całe swoje życie było okłamywana.
Poczuła, jak w oczach wzbierają łzy, które po chwili spływały po policzkach. Nienawidziła płakać, oznaczało to, że jest słaba. Ale tym razem pozwoliła, aby cała frustracja wypłynęła wraz ze słonymi łzami.
Odwróciła się na brzuch i wcisnęła twarz w poduszkę, aby nie obudzić dziewczyn. Nie chciała, aby którakolwiek współlokatorka rozsunęła kotary i zobaczyła ją w tym stanie. Była za bardzo przytłoczona bólem, świadomością, że tak naprawdę nie znała prawdy, a wszystko, co wiedziała, to beznadziejnie ułożone kłamstwo. Na razie nie potrafiła wybaczyć Thomasowi i Carol za to, że ukrywali przed nią prawdę. Ani swoim rodzicom, jeżeli jeszcze żyli. Dopiero teraz zrozumiała, że nie była sama przez ten cały czas. Miała brata, który albo żył, albo nie żył. Sama nie wiedziała, kto mówił prawdę: jej matka, czy Nott. Była w stanie zaufać Teodorowi, bo to on jako pierwszy chciał jej pomóc.
Starała się wyrzucić z głowy te wspomnienia, aby zasnąć. Była zmęczona. Nikt nie jest w stanie znieść takich wieści, a ona otrzymała wszystko w ciągu jednego dnia. Miała nadzieję, że kiedy się obudzi, wszystko zniknie, a ona znajdzie się ponownie w swojej sypialni w Beauxbatons.
Kiedy próbowała zapomnieć o dzisiejszych rewelacjach, usłyszała szelest przesuwanej po podłodze zasłony. Uniosła głowę z poduszki, aby zobaczyć, co się stało i ujrzała Dafne, która niepewnie na nią patrzyła. Susan otarła łzy, mając nadzieję, że dziewczyna ich nie zobaczyła, i zrobiła jej miejsce, wiedząc, że pierwszy raz coś takiego się dzieje. Dafne skorzystała z okazji i wsunęła się pod kołdrę.
— To prawda, co mówiłaś? — szepnęła, kiedy Susan pośpiesznie ubrała koszulkę.
Sewell pokiwała głową, ale zrozumiała, że w ciemności Dafne nie mogła tego zobaczyć.
— Tak ­— wychrypiała. — Nic mnie nie łączy z Christopherem.
— To dlaczego spędziłaś dzisiaj tyle czasu w jego gabinecie?
Susan obiecała sobie, że za żadne skarby nie wyjawi siostrze prawdy. Greengrass nie mogła się dowiedzieć o liście, o tym, że jej narzeczony jest śmierciożercą... ani o pocałunku. Zacisnęła powieki.
— Musieliśmy ustalić terminy naszych spotkań — skłamała gładko, a było to jedyne kłamstwo, które przyszło jej do głowy. — Według niego mam zaległości w materiale. Potem chciał uzupełnić papiery, które musiał odnieść dyrektorowi.
Poczuła, jak blondynka odetchnęła z ulgą.
— Nie wiem, dlaczego pomyślałaś, że Christopher zdradza cię ze mną — wyszeptała. — Poza tym, nigdy bym ci tego nie zrobiła. I przepraszam za wszystko, co o tobie powiedziałam. Nie chciałam.
— Wiem.
W momencie, kiedy Susan przeprosiła Dafne, poczuła znajomy ból. Ponownie coś zaciskało się na jej umyśle i nie była w stanie zrozumieć, co to było.
— W takim razie myślę, że możemy wrócić do tego, co było między nami w wakacjach — szepnęła Dafne. — Chcę z ciebie zrobić damę. Wcale nie myślę tak, jak Astoria, ona...
— To nie ma znaczenia — wysapała Susan. — Porozmawiamy o tym jutro.
Żadna z nich już się więcej nie odezwała. Dafne odwróciła się do niej plecami i po chwili zaczęła pochrapywać. Z piersi Sewell wydobył się długi jęk. Fizyczny ból ustąpił, ale pozostał psychiczny. Nie miała pojęcia, co jeszcze ją czeka. Jak na razie wiedziała, że musi wyjaśnić sprawę z Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. A do tego potrzebowała pomocy Rutherforda. I zamierzała o nią poprosić.
Zasnęła z myślą, że rano wszystko się ułoży.

______________________________________________
I jest.
Nie tak jak to sobie wyobrażałam, ale pisanie kolejnej wersji to dla mnie za dużo.



18 komentarzy:

  1. Przeczytałam rozdział już wczoraj wieczorem, ale nie zdążyłam skomentować, więc robię to teraz.
    Uważam, że Chris był trochę bezczelny z tym pocałunkiem i w ogóle, zastanawia mnie, o co mu w tym chodziło. Czyżby faktycznie był aż tak sfrustrowany, że zdradza narzeczoną nawet z jej przybraną siostrą? Albo po prostu facet ma skłonności do nastolatek ;). Ale ogólnie i tak dziwny z jego koleś - niby zły, niby jednak nie, taki trochę tchórz lubiący siedzieć okrakiem na barykadzie i bojący jednoznacznie określić swoje stanowisko. Tak przynajmniej ja go postrzegam i czekam na dalszy rozwój sytuacji między nim a Susan.
    Ona niby powiedziała Dafne, że nic ich nie łączy, ale co, jeśli kiedyś ten pocałunek, spotkania i wgl wyjdą na jaw? Wtedy może całkiem stracić sympatię dziewczyny, zwłaszcza, że tamta jest jeszcze podpuszczana przez Astorię, z której zrobiłaś taką wredną, pełną pogardy jędzę. Naprawdę niesympatyczna z niej postać i mam wrażenie, że jeszcze dużo namiesza w życiu Susan.
    Ogólnie jestem ciekawa twoich dalszych planów. Masz całkiem interesujący zamysł na fajną historię z nutką mroku, choć czasem zdarzały ci się drobne potknięcia. Tutaj jednak nie było widać jakichś większych nielogiczności. Akcji też nie było za dużo, ale to kontynuacja poprzedniego odcinka i głównie wątku Christophera, który też jest istotny, więc się nie gniewam ;). Ale dobrze mi się czytało ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu powiem, że frustracja jakoś do niego nie pasuje. Niby dlaczego miałby zdradzić Daf z jej przyrodnią siostrą? Faceci zazwyczaj nie są aż tak perfidni jak kobiety i nie planują zemsty wykorzystując kobiety. Więc tę wersję bym wykluczyła.
      Myślę, że zrobił to po prostu z bezsilności, bo ma swoje problemy i zmartwienia. Lepsze to niż rozwaleni klasy i mszczenie się na uczniach.
      Nie chce go kreować tak, aby pasował do kategorii: dobry albo zły. Nie o to chodzi, więc robię z niego zagubionego mężczyznę, który nie ma bladego pojęcia co robić. Mam takie dziwne wyobrażenie o ni,
      Spotkania można jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale wątpię, aby Dafne w ogóle chciała wierzyć po tym wszystkim Susan. O Astorii nie wspomnę, bo ta dziewczyna jest mściwa i zazdrosna o wszystko. Namiesza, przynajmniej taką mam nadzieję.
      Nielogiczności jak zauważyłam, pojawiają się w wielu opowiadaniach, więc jeżeli nie pojawia się ich więcej u mnie jest w porządku. Ale staram się ogarnąć całą sprawę i nie wprowadzać chaosu. Może dlatego codziennie staram się napisać parę zdań, nawet jeżeli miałoby to być w notesie czy w notatkach na telefonie.
      Nie wiem gdzie mogłabym teraz wcisnąć akcję. Najpierw muszę się wyplątać z tego wszystkiego i około świąt zabrać za przerabianie poprzednich postów.

      Dzięki :)

      Usuń
  2. Rozdział bardzo dobry, zauważyłam tylko kilka potknięć (ale tylko błędy stylistyczne oraz nieraz powtórzenia). Dobrze, że Susan odepchnęła Chrisa, bo choć cały ten pocałunek mi się podobał to nie powinien się zdarzyć tak szybko - no i nie można zapomnieć, że Chris jest związany z Dafne. Szkoda mi Dafne, że ona go w ogóle nie obchodzi - tak bardzo, że zdradza ją z jej siostrą. No i gdy się dowiedział, że to pierwszy pocałujnek Susan, chciał ją pocałować jeszcze raz... Dziwny gość - nie widział, że Susan tego nie chce? Bardzo nie lubię Astorii, mała zołza -.- Aż mi się smutno zrobiło, że Susan usłyszała to, o czym tamta mówiła, bo było to naprawdę wredne. Ale w ogóle z czego one wywnioskowały, że Susan ma romans z Chrisem? Z tego, że długo jej nie było? To nie powód, by od razu osądzać. Boję się, co się stanie, gdy pocałunek wyjdzie na jaw (a przypuszczam, że tak się zdarzy). Wolę nie myśleć, co wtedy będzie. Już mi szkoda Susan :p
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko sprawdzałam, przerabiałam, ale w weekend przysiądę i jeszcze dopieszczę go do końca. Może już nic więcej się nie pojawi.
      To był impuls. Zastanawiałam się czy w ogóle wpisywać ten pocałunek, ale doszłam do wniosku, że dlaczego nie? Przynajmniej będzie niezręcznie przy ich najbliższym spotkaniu.
      Nie, Dafne nie jest bohaterką, na której mi zależy, więc jeszcze sporo się dziewczyna wycierpi. Przynajmniej taką mam nadzieję.
      Jakoś Astoria kompletnie nie dba o to, co się działo i czy Susan usłyszała. Jest zołzą, racja.
      W poprzednim rozdziale napisałam, że Astoria chce za wszelką cenę popsuć życie Susan. No, przynajmniej tak wychodziło. I A. sobie to po prostu wymyśliła.
      A mnie Chrisa :D

      Dzięki :)

      Usuń
  3. Wiedziałam, że Susan odsunie się od Chrisa. Zdecydowanie ta sytuacja nie powinna miało mieć miejsca, tym bardziej, że dla dziewczyny to był pierwszy pocałunek. I to z nauczycielem. Rozumiem Susan, że jednak tego nie zapomni. Sądzę, że ich pierwsze spotkanie z nauką Więzi będzie dość niezręczna.

    Trochę tak przykre, że Susan musiała usłyszeć takie mocne słowa od Astorii. Nie dziwię się, że gdy tylko zakryła kotary, łzy spłynęły po jej policzkach. Tyle wiadomości zebrało się naraz, każdy by tego nie udźwignął i padł mocą emocji. Ale cieszę się, że Dafne i Susan doszły do porozumienia. W sumie dobrze, że Susan nie powiedziała swojej siostrze o tej Więzi, na razie musi się oswoić z tą informacją. Może kiedyś jej powie o wszystkim?

    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Susan już sama nie wie, co się dzieje z jej życiem, a ja tym bardziej. Kompletnie straciłam nad nią kontrolę i żyje sobie ona swoim życiem.
      Oj tak, będzie :))

      O, to normalne. Astoria jest wredna i tak zostanie.

      Dzięki :))

      Usuń
  4. Jejku co tu się dzieje! Rozdział świetny, ale ten fragment po prostu mnie zabił :
    "— Susan.
    Nie patrz mu w oczy. Nie patrz mu w oczy.
    — Spójrz na mnie.
    Nie patrz... cholera."
    Genialnie.
    Tak to bywa, że pocałunki wszystko mieszają, ale mam nadzieję, że wszystko sie rozjaśni.
    Bardzo zaciekawił mnie wątek relacji między Susan i Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.
    Czekam na dalszy ciąg i życzę mnóstwa weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment akurat dopisywałam jak zakończyłam rozdział. Brakowało mi trochę komizmu w tym wszystkim i doszłam do wniosku, że pojawić się musi.
      Taak, pocałunki wszystko psują, tym bardziej, że nie pasują do siebie. Tzn. Chris i Sue.
      Nie ma wielkich relacji. Raczej żadnych. To bardziej chęć wygranej wojny.
      Dzięki :)

      Usuń
  5. Dotarłam! Dotarłam! ;D
    Bardzo podobał mi się ten rozdział ;) Nieźle pomieszałaś, ale podobni się to. Zastanawiam się tylko czemu Chris to zrobił. Wiem, że chciał ją uciszyć, ale jest na to tez wiele innych sposobów. Może tym chcesz pokazać, że ten człowiek jest zagubiony i tak naprawdę nie jest ani dobry ani zły. Pogubił się i przez wyprawia dziwne rzeczy. Bo nie sądzę, by Susan mu się spodobała. W ogóle oni do siebie nie pasują i mam nadzieję, że chcesz im pokomplikować tylko życie.
    Coś czuję, że Dafne kiedyś dowie się o tym pocałunku. Straci wtedy do niej kompletnie zaufanie, ale w sumie nie wiem czy to dobrze, czy źle.
    Astoria to u ciebie podła suka za przeproszeniem, Ale cieszę się, że taka własnie jest w twoim opowiadaniu Takich też ludzi potrzebujemy w opowiadaniach :D Mama nadzieję, że jeszcze rozwiniesz jej postać ^^
    Dobrze, że Susan mimo wszystko chce umawiać się na te spotkania związane z Więzią. Musi się dowiedzieć jak to kontrolować, bo będzie po niej.
    Dobrze, że opisałaś scenę płaczu z akotarą. Gdyby nie była załamana bo tych wszystkich wieściach i wydarzeniach to uznałabym, że jest robotem bez uczuć. Jej dotychczasowy świat się zawalił. Wszystko w co wierzyła to kłamstwo. Do tego pierwszy pocałunek z nauczycielem dobił ja kompletnie....
    Czekam na nowość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chris to specyficzny mężczyzna. Sam jest zaplątany w tym wszystkim inie widzi sensu, aby bronić się przed czymkolwiek. Sama pisząc ten fragment miałam wrażenie, że po prostu dał się ponieść chwili, bo Susan wcale brzydka nie jest.
      Nie, nie pasują. Ale Teodor też nie pasuje.
      Może się dowie, może się nie dowie :)
      Nie trzeba pisać "za przeproszeniem". Sama kreują ją jako wredną jędzę, co nie podoba się niektórym osobą.
      Dokładnie, takie same mam zdanie, co do Więzi.
      Chyba każdy normalny człowiek miałby po prostu dość, gdyby to wszystko się na nią zwaliło. Ale obstawiam, że to jeszcze nie koniec, bo życie jej skomplikuje tak bardzo jak się tylko da.

      Usuń
  6. Byłam święcie przekonana, że dziewczyna nie będzie chciała z nim rozmawiać i po prostu ucieknie z tego gabinetu, bo tak to na ogół się dzieje w filmach i książkach, a tu proszę - Susan została. I ta wersja podoba mi się o wiele bardziej, bo widać, że dziewczyna nie jest głupią małolatą, tylko od razu chce to wyjaśnić i tak dalej. Poza tym, dobrze opisałaś to, co działo się po pocałunku, tj. jej szok, niezręczność sytuacji. Ale jednak zaskoczyło mnie to, że Chris chciał drugiego pocałunku. Rozumiem, że pierwszy mógł wynikać z jego zagubienia, ale drugi...? Czyżby rzeczywiście jakieś chwilowe zafascynowanie?
    Ugh, jak mnie ta Astoria denerwuje. Ona i te jej intrygi w końcu wprowadzą Susan w niezłe kłopoty. Ale mimo wszystko, nie mam nic przieckow temu, że kreujesz ją na taką zołzę, to dodaje tej historii smaczku, no i ona włąściwie jest zdolna do wszystkiego, więc tak naprawdę nie możemy być pewni, czego możemy się po niej spodziewać ;p.
    W gruncie rzeczy to dobrze, że Susan i Dafne się jako tako pogodziły, bo nie wydaje mi się, żeby w tej chwili Sue chciała miećza wroga dwie siostry Greengrass. Teraz przede wszystkim powinna skupic się na tej Więzi i uczyć się jak nad nią panować.
    Ale jednak nie opuszcza mnie wrażenie, że w końcu Dafne dowie się o pocałunku - tylko jak poważne będą tego skutki?
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, jak ja lubię takie dylematy i pogmatwane relacje. Normalnie Susan by omijała Christophera szerokim łukiem - ale nie może, bo tylko on jak na razie może jej pomóc. Dla Dafne szacunek za to, że nadal cośtam chce dla Sue zrobić. (musiała się poprawić, bo u mnie to swoje przyjaciółki wystawia do wiatru, ot co!)

    Tak... nienawidzę tego uczucia, kiedy piszesz, piszesz, a ostatecznie wychodzi ci całkiem co innego, a na tworzenie wszystkiego od nowa już nie masz siły. Mam wrażenie, że zdarza mi się to aż za często... :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dawno mnie już tutaj nie było. Miałam do nadrobienia niby tylko trzy rozdziały, ale akcja strasznie się posunęła w nich do przodu.
    Miło czytać, że Susan i Dafne się pogodziły. Lubię starszą z sióstr Greengras. Poza tym, Susan naprawde potrzeubje chociaż jednej przyjaznej duszy.
    Astoria podła jak zwykle, choć teraz przeszła samą siebie. To ona powinna wyjść za Christophera - pozabijaliby się czasie miesiąca miodowego.
    Strasznie ciekawi mnie brat Susan. Jako głównego podejrzanego stawiam Pottera. Ale równie dobrze możesz przecież wprowadzić nową postać.
    Pozdrawiam i życzę zapału do pisania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Donno, niepotrzebnie straciłaś czas na tę ałtoreczkę, bo ona na kilku innych blogach zostawiła identyczny, skopiowany spam xDDDDD.

      Usuń
    2. Może i tak, ale rozdziału nie przeczytałam u niej. Nie chciało mi się. Mam zasadę i niech się cieszy chociaż jednym komentarzem xd

      Usuń
    3. Panna Piegowata17 grudnia 2013 20:02

      Haha xDD. Wszystkie inne i tak skasowała, bo nie były pochwalne.
      Ona naszych opowiadań nie czytała, więc po co my mamy czytać jej.
      Ale ogólnie nie lubię takiego podejścia, jak ktoś wkleja ten sam, skopiowany komentarz.

      Usuń
    4. Serio? Co za dzieciak. Bo tak trudno jest przeczytać rozdział z jej strony... eh.
      Dzięki, że dałaś mi znać, sama skasowałam swój komentarz xD

      Usuń

Obserwatorzy