sobota, 19 października 2013

Rozdział XII: Obowiązek cz. 1

Widząc głowę Harry'ego Pottera, mimowolnie wypuściła kawałek pergaminu na kolana, chcąc go zakryć dłońmi. Nie spodziewała się, że kogokolwiek spotka w tym pustym korytarzu, o tej porze. Bardziej przerażała ją wizja tego, że głowa Pottera wisiała w powietrzu, a nigdzie nie było widać jego ciała. Myślała, że jest to jakiś żart. Nie był.
— Ja... — Zaczerpnęła głośno powietrza, aby tylko ukryć swój strach. — Co ty tutaj robisz?
— O to samo mógłbym zapytać ciebie, Sewell.
Dziewczyna przez ten krótki czas zdążyła się opanować. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Harry Potter poznał treść listu, który czytała. W tej jednej chwili chciała cofnąć czas. Z drugiej strony nie mogła podejrzewać, że w pustym korytarzu ktoś może się ukrywać.
Susan spojrzała na chłopaka. W jej oczach czaiło się zaskoczenie przeplatane zmartwieniem. Nie chciała, aby ktokolwiek poznał jej tajemnicę, aby ktoś obcy wtrącał się w jej życie. Nie zniosłaby, gdyby to wszystko rozniosło się po całej szkole.
— Przepraszam — wyszeptał Harry.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i odwróciła głowę. Nie miała najmniejszej ochoty na tę rozmowę, która była nieunikniona. Poczuła, jak Potter zajmuje miejsce obok niej, a reszta jego ciała staje się bardziej widoczna. Po chwili trzymał w ręku spory kawałek materiału przeplatany srebrną nicią. Susan nie mogła ukryć zdziwienia, kiedy delikatna tkanina musnęła jej dłoń.
— Peleryna-niewidka — wyjaśnił, nie czekając na jej pytanie. Uznał, że nie musi już niczego ukrywać, po tym, co się właśnie wydarzyło. Znał treść tego listu. — Nie chciałem... Nie chciałem przeczytać tego listu. Byłem ciekawy, co robisz na tym korytarzu o tej porze.
— Daruj sobie.
— Posłuchaj mnie! — Złapał ją za ramię. — Miałaś się nigdy nie dowiedzieć, że przeczytałem ten list. Miałem po prostu odejść tak, jak przyszedłem. Przykro mi.
— Tobie? Przecież nie chodzi ci o list! Ty mnie po prostu szpiegujesz. Powiesz mi, co ja ci takiego zrobiłam? Nawet mnie nie znasz!
— Jesteś blisko Malfoya.
Gdyby nie ta sytuacja, wyznanie Pottera rozbawiłoby Susan. Co miała wspólnego z Draconem? Owszem, znali się od dziecka, ale nie łączyło ich nic więcej. Nie miała pojęcia, czym interesuje się Malfoy, jak spędza czas i z kim się spotyka. Wiele lat spędziła we Francji i przez ten cały okres wszystko się zmieniło.
Chciała się zapytać, o co mu chodzi z tym Malfoyem. Podczas ich spotkania na korytarzu również o tym wspomniał. Popatrzyła na niego wyczekująco.
Harry westchnął.
Nie miał ochoty dzielić się swoimi przemyśleniami z tą dziewczyną. Tak, jak wspomniała, nie znał jej. Jednak doszedł do wniosku, że to, co on podejrzewa, jest niczym w tym przypadku. Znał większy sekret.
— Podejrzewam, że należy do popleczników Voldemorta.
Susan nie wytrzymała i uśmiechnęła się. Po chwili przypomniała sobie o tym, co przeczytała i znowu posmutniała. Nic nie odpowiedziała. Wiedziała, że jest to absurdalne. Draco, którego znała był wielkim tchórzem i zawsze słuchał poleceń swoich rodziców.
— To niemożliwe. Draco jest za młody.
— To dlaczego wspomniałaś wtedy o Goyle'u na korytarzu?
Spojrzała na niego zdumiona. Rzuciła ten tekst tylko po to, aby ta dwójka dała jej święty spokój. Nie było w nim żadnego podtekstu. Po prostu wielokrotnie widziała Malfoya w towarzystwie tego chłopaka i nic poza tym.
— Żartowałam. Jednak nie zmienia to faktu, że mnie śledziłeś.
Zmieszał się.
— Byłem ciekawy, kim jesteś — zaczął. — Pojawiasz się w Hogwarcie znikąd, trafiasz do Slytherinu. Doszedłem do wniosku, że lepiej jest znać zwyczaje kogoś obcego. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz, bo w tych czasach...
— A więc wziąłeś mnie za jedną z nich? — Nie mogła uwierzyć, że Harry Potter pomyślał, iż należy ona do popleczników tego czarnoksiężnika. — Teraz już w to chyba nie wierzysz?
— Wiedząc, kim byli twoi rodzice?
— Nie waż się o nich wspominać — warknęła. — Ten list o niczym nie świadczy.
Prychnął.
— Nie wiedziałem, że jesteś aż tak bardzo naiwna. Mógłbym ci pomóc.
— Ostatnio wiele osób mi ją oferowało.
Wstała. Zmięła list w pięści i starała się go schować do kieszeni szaty. Gdyby nie trzęsły się jej tak ręce, pewnie dałaby radę. Chciała wrócić już do swojego dormitorium, ale bała się, że gdyby ktoś ją zauważył, miałaby poważne kłopoty. Wyciągnęła więc rękę do Pottera, ale ten nie zrozumiał jej. Wskazała na pelerynę-niewidkę i długo czekała, aż chłopak z westchnieniem ją podał.
— To jedyna pamiątka po moim ojcu — powiedział, a ona zrozumiała, że powinna ją oddać jutro. Pokiwała głową i wyszeptała:
— Nie mów nikomu.
— Nikt by mi nie uwierzył.
Uśmiechnęła się do niego blado. Narzuciła na siebie pelerynę i zniknęła.

W drodze do lochów zabłądziła dwukrotnie. Nie znała dobrze tego zamku, a zapomniała, jakim cudem dotarła do tego korytarza, z którego właśnie wróciła. Skręciła w lewo i znalazła się przed głównym wejściem do zamku. Przystanęła. Odwróciła się dookoła i szukała znajomych punktów, ale z powodu półmroku, który panował w sali wejściowej, nic nie widziała. Westchnęła i usiadła na schodach, chowając twarz w dłoniach.
To, czego się dzisiaj dowiedziała, przytłoczyło ją. Nie miała pojęcia, że jej brat nadal żyje, że jej rodzice żyli przez ten cały czas i się ukrywali. Po to, aby ją ochronić. Jednak nie mogła w to uwierzyć. Mogli się ukryć w inny sposób, wrócić, kiedy Voldemort już nie żył. Nie zrobili niczego. A teraz zapewne już nie żyli. Do tego dochodzi świadomość, że ma brata, którego powinna odnaleźć. Niby jak mogłaby to zrobić?
Poczuła, jak po jej policzkach zaczynają spływać łzy. Starała się je zahamować, ale po czasie doszła do wniosku, że nie ma to najmniejszego sensu. Musiała ulżyć sobie i pozbyć się tych wszystkich informacji. Zapomniała, że to dopiero początek koszmaru.
Wyciągnęła z kieszeni pomięty pergamin i zaczęła go czytać jeszcze raz. Atrament zaczął się rozmazywać, tworząc jedną wielką plamę. Zacisnęła zęby.
Więź, więź, więź dudniło jej w głowie.
Cholerny Christopher i jego nauki.
Nie chciała się bronić ani uczyć nad tym panować. Owszem, czuła, jak traci kontrolę w niektórych sytuacjach, ale bardziej chciałaby się dowiedzieć, dlaczego jest taka ważna dla czarnoksiężnika. I dlaczego to koniecznie musi być ona, a nie ktoś inny? Jest tyle zdolniejszych czarownic. Ona nie ma dodatkowych umiejętności, ledwo radzi sobie z czarami i nie byłaby w stanie stanąć do walki z czymś, czego nie zna i nie widzi.
Była niedoświadczona i nie widziała jak się z  tym wszystkim uporać. Nott, Zabini i Rutherford uważali, że wszystko wiedzą. Okazuje się, że tak naprawdę Teodor nie miał bladego pojęcia o tym, co się dookoła dzieje i jedynie tworzył swoje mało znaczące teorię. A pozostali? Nie wiedziała, jaki mają w tym cel, ale powinna się dowiedzieć.
Otarł policzki. I uniosła głowę, pozwalając, aby peleryna-niewidka zsunęła się z jej głowy, ramion i opadła na posadzkę.
— Panna Sewell!
Susan zamarła. Po raz kolejny próbowała upchnąć list w kieszeni i miała nadzieję, że tego nikt nie zauważył. Dopiero potem odwróciła się i zobaczyła Minerwę McGonagall w towarzystwie Christophera Rutherforda. Zaklęła w duchu.
Nauczycielka transmutacji miała na sobie szary szlafrok, a w ręce trzymała świecę. Gdyby nie powaga sytuacji, Susan roześmiała by się. Christopher, stojący po jej prawej stronie, wyglądał dokładnie tak, jak wcześniej, kiedy siedziała w jego gabinecie.
— Dobry wieczór — przywitała się i spuściła głowę. Wiedziała, że będzie miała kłopoty.
— Wszyscy pani szukają, panno Sewell! Jest pierwsza w nocy, a ciebie nie ma w łóżku! Gdzieś ty się podziewała.
— Przepraszam, pani profesor, musiałam się przejść. Nie mogłam zasnąć.
— Pójdziesz ze mną do dyrektora. — Susan poczuła, jak długie palce nauczycielki zaciskają się na jej ramieniu. Po chwili usłyszała chrząknięcie mężczyzny.
— Nie sądzę, żeby była taka konieczność, profesor McGonagall. Sam zajmę się swoją uczennicą.
Zdumiona Susan odsunęła się gwałtowanie od kobiety. Nie chciała iść nigdzie z Christopherem, wiedziała, że mniej zostanie ukarana przez dyrektora. Nie zniosłaby kolejnych minut w jego towarzystwie. Nie po tym, co dzisiaj jej powiedział. Nie była mu w stanie zaufać.
— Chodź. — Szarpnął ją w stronę wąskiego korytarza, który musiał prowadzić do lochów. Trzymał dłoń na jej plecach i pchał do przodu. Susan starała się iść w ciemności i nie potknąć, ale ciepła dłoń nauczyciela skutecznie jej to uniemożliwiała. W zaciśniętej dłoni trzymała pelerynę Pottera i doskonale wiedziała, że zaraz usłyszy o nią parę pytań.
Szli parę minut, Christopher musiał parę razy złapać dziewczynę mocniej, aby nie upadła.  Zacisnęła mocniej usta.
Kiedy dotarli do jego gabinetu, przepuścił ją w drzwiach, a następie wyminął  i podszedł do swojego biurka, opierając się o nie plecami. Czekał, aż Susan podejdzie bliżej i spojrzy na niego. Jednak nie chciała tego zrobić. Wciąż usilnie wpatrywała się w kamienną posadzkę.
— Coś ty sobie wyobrażała?! Włóczyć się po zamku o tej porze i w tych czasach? Zapomniałaś już o tym, co ci mówiłem? To niebezpieczne.
Nie zareagowała. Wydawała się go w ogóle nie słuchać, jakby była pogrążona we  myślach. Zdenerwował się.
— Spójrz na mnie.
Nie posłuchała go i tym razem. Podszedł do niej i zmusił do podniesienia głowy.
Wcześniej nie zauważył tylu emocji wymalowanych na jej twarzy, kiedy stali na środku sali wejściowej. Nie wiedział, że dopiero płakała. Właściwie, gdyby nie jej zaczerwienione oczy i zarumienione policzki, nigdy by się o tym nie dowiedział.
— Śmiało, kpij sobie ze mnie — syknęła. — Dla ciebie to pewnie nic, prawda? Masz jeszcze tylko jeden problem do pokonania. Śmiało, zaczynaj.
Nic nie powiedział, ponieważ dopiero zrozumiał, że ona wcale nie jest taka silna, jak na początku pokazywała. Zobaczył, że przez ostatnie tygodnie tylko grała.
— Przeczytałaś list, prawda?
Pokiwała głową, a w jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Wyrwała się i odeszła do kąta.
— Wiedziałeś, że oni wcale nie umarli? Czytałeś ten list? Odpowiedz! — Wybuchła. Nie zwracała już uwagi na to, że po jej twarzy spływają łzy. Krzyczała, chodziła dookoła. Miała ochotę rzucić czymś w Christophera, ale opanowała się. Przystanęła i spojrzała na swojego nauczyciela wściekłym wzrokiem widząc, że miała rację.
— Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
— To nie był mój obowiązek.
— A więc wszystko sprowadza się tylko i wyłącznie do obowiązku, tak? Pomagasz mi, bo obiecałeś to zrobić, prawda? Nie robisz tego z czystej intencji, tylko z chęci zysku. Co za to dostaniesz?
Zdenerwował się. Przysunął się bliżej niej w taki sposób, aby nie mogła cofnąć się jeszcze dalej.
— Nie masz bladego pojęcia, jak to wszystko jest zagmatwane! Nie waż się mi zarzucać bezduszności dopóki nie dowiesz się wszystkiego. Mam związane ręce, rozumiesz?
— Niby przez kogo? Przez swojego pana? Przez Dafne? Jesteś żałosny!
— Zamknij się!
Był już na tle blisko, że mógł ją złapać i zmusić do tego by spojrzała na niego. Jej brązowe oczy pełne były nienawiści i wściekłości. Musiał mocniej zacisnął swoje dłonie, ponieważ ciągle się wyrywała.
Zbliżył swoją twarz do jej.
— Tchórz.
— Mylisz się.
I przycisnął swoje usta do jej ust.



12 komentarzy:

  1. Ale że co? o.O
    Pocałowali się?! No nie wierzę! W sumie można było między nimi wyczuć chemię od dawna, ale nie spodziewałam się, że akurat w tym rozdziale się pocałują! Ale podoba mi się to! Jestem ciekawa, jak to dalej rozwiniesz.
    Ogólnie rozdział króciutki, ale fajny (: Zauważyłam tylko jeden błąd - w momencie, gdy pojawiła się mcgonagall, jest gdzieś tam "roześmiała by" się, a powinno się to pisać razem (:
    Nie spodziewałam się, że Harry odda Susan swoją pelerynę niewidkę, w końcu sam będzie musiał wrócić do domitorium w pełni widoczny. Głupio, że Susan tak zmarnowała ten prezent - nauczyciele i tak ją zobaczyli.
    Akcja między Susan a Christopherem genialna, nie mogę się doczekać na ciąg dalszy!
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocałowali się, pocałowali xd Dotąd nie wiem, co dalej z tego wyniknie, ale wątpię, aby mieli jakiekolwiek wyjście. Przecież to nie powinno się zdarzyć. Po tym co przeczytał i usłyszał? Ja bym oddała wszystko, aby nikt się na mnie nie gniewał.

      Usuń
  2. Przeczytałam ;). Choć w sumie fakt, że Potter tak po prostu dał obcej dziewczynie swoją niewidkę, był dla mnie bardzo naciągany. Nie dziwiłabym się, gdyby dał ją np. Ronowi czy Hermionie, ale takiej obcej Ślizgonce, której nie ufał? I właściwie po co w ogóle za nią łaził i jak zdołał do niej podejść tak blisko, by po ciemku odczytać literki w liście? Ja wiem, że był wtedy niewidzialny i wgl, ale i tak powinna go usłyszeć, jak się skradał ;). I zastanawia mnie też, czy to, że przeczytał ten list, jakoś wpłynie na ich wzajemny stosunek.
    I wgl czemu ona nie ukryła się pod peleryną od razu, skoro ją wzięła ze sobą? Mogłaby przynajmniej uniknąć kłopotów ^^.
    Susan na pewno jest poirytowana. Wpadła na Christophera, który ją tak chamsko oszukuje i wgl... Ja wiem, że on ma swoje problemy, że służy Voldowi i zapewne się go boi (jakby nie patrzeć, postrzegam go jako tchórza). W sumie troszkę zmieniam zdanie co do niego - nie jest z niego za dobry tró laff, chyba, że się jeszcze zmieni i przestanie się tak irytująco zachowywać ;). Ta scenka z pocałunkiem była pewnym zaskoczeniem i zarazem bezczelnością z jego strony. Sama nie wiem, co o tym myśleć.
    Ogólnie rozdział mi się podobał, mimo że parę rzeczy wydawało mi się dość naciąganych.
    Ale ogólnie szkoda by było, gdybyś zawiesiła tego bloga. Historia ma pewien potencjał i może się ciekawie rozwinąć. Może niektóre wątki nieco położyłaś, przyznaję, ale zamysł jako taki był interesujący. Taka trochę mroczna historia o nowej uczennicy Hogwartu... Tak, to coś, co lubię. Ale mimo wszystko pewne rzeczy wymagają przemyślenia. Niemniej jednak, mam nadzieję, że nie zawiesisz, bo naprawdę byłoby szkoda. I mam nadzieję, że nie jesteś urażona o ten komentarz ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: nie czuje się urażona, a wręcz zadowolona, że ktoś nareszcie wytknął mi to wszystko. Dzięki.
      To tak, może i wydaje się to naciągane, ale przyda mi się do dalszej części opowiadania. Teraz jest już trochę na zmiany, więc po prostu będę to ciągnęła :(
      Ach Christopher... Tak, nie jest dobrym partnerem na kochanka i jakoś wątpię, aby aż tak się zmienił. Może zostanie taki jak teraz :)
      Dla mnie ta scena też była zaskoczeniem. Jakoś palce same ją napisały, a ja uznałam, że niech zostanie. Będzie z czego jeszcze bardziej poplątać sobie akcje -,-
      Położyłam wątki, wydaje mi się, że wszystkie. Jak czytam to opowiadanie to nic nie ma rąk i nóg. Może napisze od nowa albo kompletnie porzucę tę historię i napiszę nową, opartą na tym schemacie.
      Jakie dokładne rzeczy? Chętnie poznam, bo podnieś tę historię jakoś powinnam.

      Usuń
  3. Przeczytałam dwa rozdziały na raz. Takie mam zaległości. Nie są one jakieś krótkie te rozdziały? Czy mi się tylko wydaje?
    Troche wyjasniłaś w poprzednim rozdziale, ale i tak nie do końca, ale to dobrze, bo ja nie lubie jak wsyztsko wychodzi na raz na wierzch. Mogę powymyslać sobie dalej swoje torie ;) Wiadomo tylko, że dziewczyna ze sowim bratem posiadają silną Wieź. Ale jak w tym rozdziale zaznaczyłaś w przemmysleniach Susan, że nie wiadomo, czmeu akurat oni, co dokladnie oznacza ta więź i czemu jest tak ważna dla Voldemorta (bo napisałaś tylko to, że ejst silna, ale jak działa już nie). Wymyślę swoją teorię i zobaczymy, czy się sprawdzi.
    Tak jak Jamie Grant uważam, że to, że Harry oddał pelerynę niewidkę Susan. Ale podejrzewam, co chciał tym uzyskać - trochę jej zaufania. Poznał plany Volemorta, więc i tak jest na plus. miejmy nadzieję, że ona nie okaże się wredna i mu ją odda ;p Planujesz jakieś bliższe kontakty między nimi? Jakąś współpracę czy coś? Bo te informacje na pewno jakoś odbiją się na ic h stosunkach. Harry przecież zaraz powie Dumbledorowi, chyba o wszystkim :D pokonajmy Czarnego Pana ! :D
    Ale i tak HArry zachował się bezczelnie, ale to jak on :D ale ze aż tak się zaczytał, że wystawała mu głowa? głupek ;D
    Z Jamie nie zgadzam się, co do tego, że jak się skradał do Susan, to powinna go usłyszeć. W końcu była zaczyna i jej świat się walił, to mogła go jednak nie usłyszeć.
    Załamałabym się, jakbym się dowiedziała, że moi rodzice żyli, gdy ja myślałam, że nie. Musieli umrzeć przed jej wyjazdem do Hogwartu, bo dopiero wtedy dostała od Thomasa kopertę. Ale jej zgotowałaś los.
    Do tego jeszcze musi jakoś znaleźć swojego brata. Ciekawa jestem, kto to będzie ;) nie mogę się doczekać, jak go poznamy. Bo prawda jest taka, ż eto może być ktoś kogo Susan zna pod innym nazwiskiem ;P
    Christopher ją pocałował xD strzeliłabym mu w twarz, ale podejrzewam, że Susan za dużo przeszła i po prostu odejdzie bez słowa lub się jeszcze bardziej wkurzy i będzie się darła na niego na cały Hogwart. CZekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden ma dziewięć stron, drugi ma pięć. Ten nowszy wyszedł jak wyszedł. Grunt, że w ogóle się zmobilizowałam go napisać, bo inaczej jeszcze trochę by trwało zanim napisałabym cokolwiek.
      Dziwne by było, gdybym nagle stwierdziła, że oni są wyjątkowi bo tak. Bez żadnego wyjaśnienia. Nieźle bym wszystko naciągnęła, ale nie ma to najmniejszego sensu.
      Dobrze myślisz z tym Harrym. Na jego miejscu zrobiłabym dokładnie to samo jeżeli chciałabym się czegoś dowiedzieć. Może i Potter taki nie jest, ale ma coś na Susan, a ona raczej nie chce, aby cała szkoła paplała o treści listu.
      Przecież Dumbledore wie wszystko xd
      A z drugiej strony te informacje o liście są naprawdę naciągne, prawda? Już sama nie wiem do czego moja wyobraźnia jest zdolna.
      Widzę, że teoria, co do brata Susan się włącza. Na razie nic nie zdradzę. Chociaż w poprzednim rozdziale coś napomknęłam i było to zamierzone.
      Na miejscu Susan pewnie walnęłabym go mocno żeby się opamiętał. To przecież je nauczyciel.

      Usuń
  4. Trochę nie w porządku wobec Harry'ego, że przeczytał jej list, ale domyślam się, że chciał wiedzieć, czy ona jest w szeregach Voldemorta, a co za tym idzie, mogłaby więcej wiedzieć na temat tego, czy Draco jest w szeregach. Zastanawiam się, czy Susan oraz Harry po tej krótkiej rozmowie zaczną współpracować... Trochę to nieprawdopodobne, ale kto tam wie, co tam kłębi się w Twojej główce ^ ^
    Ostatnia scena dość interesująca. Christopher pomimo ofiarowanej pomocy, nie jest z nią szczery w stu procentach. Nie dziwię się Suzan, że traktuje go tak chłodko. I ten pocałunek... Nie spodziewałam się tego. Licze na to, że dziewczyna po tym da mu z liścia i wybiegnie z jego gabinetu ;)

    Życzę duuużo wenki i czekam na dalszy ciąg ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko jest to naruszenie prywatności i mimo chęci mógłby odejść, a nie czytać cudzą korespondencje. Jak on by się poczuł, gdyby ktoś zupełnie obcy w takiej chwili czytał mu list? Mnie też się to wydaje mało prawdopodobne, aczkolwiek wszyscy chcą zakończenia tej wojny, a prze Voldemorta Susan wychowywała się w obcym domu.
      Ten facet jest po prostu niemożliwy i nieprzewidywalny. Osobiście bym mu coś powiedziała, ale że to ja go kreuje to sama będę musiała nad nim popracować.
      Ja też na to liczę xd

      Usuń
  5. Na początek pokornie przepraszam że tak późno komentuje.
    Przeczytałam już wcześniej tylko jakoś nie mogłam się zebrać.
    Sam rozdział czytał się naprawde dobrze i tylko szkoda że taki krótki.
    Wiem kochana że stać cię zdecydowanie na więcej.
    Podobała mi się rozmowa Susan z Harrym.
    Ciekawa jestem również czy zaczna współpracować, czy wręcz przeciwnie?
    Susan chyba nie darzy zbytnim zaufaniem wybrańca i wcale się jej nie dziwię.
    No ale zobaczymy jak to wszystko sie rozwinie.
    Co do Christophera... do tej pory go nie lubiłam przyznaje bez bicia.
    Wydaje mi się starsznie fałszywy a zarazem zagubiony.
    Teraz zmieniam o nim zdanie.
    Jest niesamowity a ten pocałunek na końcu sprawił że przeszedł mnie dreszcz.
    Proszę o więcej scen z ich udziałem.
    Kto wie czym nas jeszcze zaskoczą czyż nie?

    pozdrawiam serdecznie i pozdraiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęły dwa dni xd Nie masz za co przepraszać, wiadomo :)
      Wiem, że krótki, sama nad tym ubolewam. Grunt, że w ogóle zabrałam się za jego pisanie i zebrałam całą swoją siłę, aby to zrobić. Inaczej nic by z tego nie wyszło.
      Przecież ona nie zna Harry'ego więc jak ma darzyć go sympatią?
      A ja nadal nie lubię Chrisa. Zachowuje się jakby pozjadał wszystkie rozumu i wcale nie jest miły. Ta scena pocałunku... wszystko się wyjaśni 5 listopada.

      Usuń
  6. No to tak, bez bicia przyznam się, że głównym implusem do tego, abym zaczęła czytać prolog był Teodor, którego znalazłam w bohaterach. Cholernie go lubię, więc wyobraź sobie mój zaciesz, kiedy o nim czytałam :D. W gruncie rzeczy, podobają mi się Twoi bohaterowie, a Nott już od początku zdobył moją sympatię (a jakżeby inaczej >.<), chociaż rzeczywiście jest trochę za bardzo nachalny... ;p. Tajemnicą także nie jest to, że nie przepadam za Chrisem, i widzę, że nie tylko ja. Facet irytuje mnie i... jak on mógł nie wystąpić w obronie swojej własnej siostry, tylko aż Zabini (swoją drogą, jego też polubiłam xd) musiał to zrobi?! Ughr... i jeszcze ten pocałunek, to już było cholernie bezczelne. I mam ogromną nadzieję, że Sue porządnie go walnie, już nie żądam Avady (chociaz nie miałabym nic przeciwko), ale naprawdę należy mu się porządne lanie... xD
    Harry... też zachował się niefajnie, czytając jej list, ale spójrzmy prawdzie w oczy, to w końcu HARRY , więc, czego innego się po nim spodziewamy? No dobra, przyznam się też, ze go lubię i może trochę go usprawiedliwiam... ale taka jest prawda, że w czasach Voldemorta ludzie sie zmieniają i robią rzeczy, ktorych normalnie by nie zrobili, a Harry szuka czegoś, co pomogłoby mu pokonać Voldka i przy okazji dało okazję do pokazania wszystkim, że to, co gada o Malfoy'u to prawda.
    Co do tej peleryny... jak dla mnie to sprawa sporna, bo z jednej strony rzeczywiście ta scena jest naciągana, ale z drugiej, skoro on poznał jej tajemnicę, której miał nie znać, może poczuł, że powinien jej to jakoś wynagrodzić, przeprosić? Albo po prostu dziewczyna jest taka urokliwa, że Harry zapomniał o swojej odwiecznej miłości, Ginny, i pożyczył Sue pelerynę, żeby się do niej zbliżyć? <- to jest dopiero naciągane :D W każdym razie, czy planujesz w kolejnych rozdziałąch ich subtelną współpracę?
    Jest już po północy i mam mętlik w głowie, więc nie wiem, czy przypadkiem nie pominęłam jakiegoś wątku, o którym chciałabym wspomnieć xd.
    Podsumując, rozdział mi się podobał, tylko trochę szkoda, że taki krótki. Ponad to, nie powinnaś jeszcze myśleć nad zawieszeniem tego bloga, bo moim zdaniem zdecydowanie nie powinnaś tego robić. Masz naprawdę dobry pomysł na historię, tylko widocznie się troszkę pogubiłaś - nie martw się, mam podobny problem ;p. Po prostu nie rób niczego na siłę, usiądź i poważnie sie zastanów, wróć do poprzednich rozdziałów, popraw coś, usuń, dodaj, ale na Merlina, nie zawieszaj! ;p
    I tak na marginesie, kiedy pojawi się Teodor? :D
    Pozdrawiam ciepło i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę ^^ Dzięki za komentarz.
      Jak widać ja też siedzę jeszcze i ogarniam swój mętlik. A jutro trzeba wstać. Ale co tam, przynajmniej nowy rozdział napisany i, o dziwo, na bieżąco odpisuje na komentarz!
      Zaczęłam pisać to opowiadanie głownie ze względu na Teodora, a dopiero potem zmieniła mi się perspektywa. Więc od razu wspomnę, że nie jest on kluczową męską postacią. Mam całkiem inny pomysł, ale on, jako postać drugoplanowa się przyda i mam zamiar go wykorzystać w każdy możliwy sposób. Czy w pozytywnym sensie, czy w negatywnym - nie mam bladego pojęcia.
      A Christopher to mój faworyt i chyba się chłopina trochę pogubił patrząc na swoją siostrę. A z tym Zabinim to wydaje mi się, że sprawę wyjaśniłam po części, dlaczego to zrobił. Skoro stoi po stronie Dumbledore'a raczej nie będzie patrzył jak torturują niewinną dziewczynę.
      Oj tak, Chris był bezczelny. Ale na szczęście udało mi się wymyślić dla niego wymówkę XD
      Harry to Harry. Jako postać mnie nie zadowala, ale niech trochę kanonu tu będzie. Zmienionego, bo zmienionego, ale jednak.
      Tak wiem, przyznaje, że z tą peleryną-niewidką to wymyśliłam. W sumie nie wiem po co, skoro i tak ją znaleźli. Chyba usunę albo przerobię ten fragment w weekend, bo tak nie może zostać. Nie jestem zadowolona, kiedy wiele osób krytykuje mnie wypominając jeden błąd XD Będzie współpraca :D
      Ten rozdział wyszedł taki krótki, bo raz nie miałam na niego pomysłu, a jakoś musiałam ruszyć z akcją do przodu, po drugie, nie było co w niego pchać. Reszta tego dnia znajdzie się przecież w trzynastce, a ona nie będzie taka krótka. Ta ma zaledwie pięć stron dużą czcionką, z czego sama się śmieje.
      Nie zawieszam, nie usuwam... Na razie. Mam nadzieję, że decyzji nie zmienię, bo chcę dokończyć to opowiadanie choćby został mi jeden czytelnik. Zrobiłabym to raczej dla siebie, aby udowodnić sobie, że potrafię. Ale jak nikt mi nie zostanie to po prostu się poddam. Nie da się pisać dla nikogo.
      Mam nadzieję, że Teo pojawi się w rozdziale 14. Będę musiała skonfrontować go z Susan po tym, co się dowiedziała. No i jest jedyną osobą, której ufa.

      Pozdrawiam.

      Usuń

Obserwatorzy