Susan oparła się plecami o krzesło, które
dopiero co zajęła. Nie miała na to najmniejszej ochoty. Wolała stać i patrzeć z
góry na Christophera. Jednak po tym, jak odezwała się do niego po imieniu,
błagając, aby nauczył ją czegoś istotnego... poddała się. Nie widziała już
żadnego sensu w zachowywaniu się niegrzecznie. Może i nie lubiła swojego
nauczyciela, ale musiała zacisnąć zęby i zobaczyć, co ma do powiedzenia.
Jak
na razie oboje zerkali na siebie, nic nie mówiąc. Jakby zawstydzeni tym, co wiedzą
na swój temat. Susan zastanawiała się, dlaczego przyznał się do tego, iż jest
śmierciożercą. Nie musiał jej tego mówić, pewnie sama by się domyśliła. Jednak
skoro chciał jej pomóc, to wydawało jej się, że żałuje swojej decyzji.
Aczkolwiek nie potrafiła mu zaufać, zastanawiając się, czy to nie jest podstęp.
Jak na razie polegała jedynie na Teodorze.
Szatynka
zacisnęła usta w wąską linię i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
Wcześniej nie zwracała uwagi na to, jak wygląda gabinet Christophera. Jednak po
paru minutach ciszy między nimi, zaczęła się nudzić.
Na
kamiennych ścianach nie wisiał żaden obraz, zdjęcie. Nic. Były one szare,
brudne i wilgotne. Będąc na miejscu swojego nauczyciela zrobiłaby wszystko, aby
je zasłonić i uczynić to miejsce trochę bardziej przytulnym. Spojrzała na
drewniane szafki, na których stały fiolki z podejrzanymi substancjami, zapewne
eliksirami lub ich składnikami. Jednak już z daleka widziała, że niektóre były
pokryte grubą warstwą kurzu. Wywnioskowała więc, że należały do poprzedniego
właściciela.
Przeniosła
wzrok na swojego nauczyciela. Przyglądał się jej uważnie.
—
Od czego zaczniemy?
Pokręcił
głową i przymknął oczy.
Christopher
nie chciał się w to mieszać. Chciał, aby dziewczyna opuściła jego gabinet i
najlepiej nigdy do niego wracała. Chyba że miałoby to związek z jakąś pracą na
eliksiry, czy z Dafne.
—
Dlaczego ci tak na tym zależy? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
Odpowiedziała
mu od razu.
—
Chcę poznać prawdę. Nikt nigdy nie miał odwagi opowiedzieć mi o czymś, od czego
zależy moje życie. Thomas i Carol unikali jakichkolwiek opowieści o moich
rodzicach, nie miałam innych bliskich, których mogłam zapytać. Można by
powiedzieć, że Greengrassowie to moja jedyna rodzina.
—
Pytałem, dlaczego ci na tym tak bardzo zależy.
Westchnęła.
—
A to nie jest wystarczająca odpowiedź na pytanie?
—
Musisz wiedzieć, dlaczego chcesz zajmować się tym, co będzie się działo w tym
pomieszczeniu. Nie będę ci tego ułatwiał. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego,
że o swoim życiu wiesz niewiele. Szukasz informacji o swoich rodzicach, a ja
mógłbym ci je dać, gdybym chciał. Pragniesz poznać prawdę o bracie, nie ma
sprawy. Jednak sama musisz nauczyć się formułować swoje myśli, wiedzieć, co
chcesz osiągnąć i po co ci ta wiedza.
Popatrzyła
na niego zaskoczona. Trwało to zaledwie chwilę, ponieważ od razu doszła do
wniosku, że wie o wszystkim, ponieważ jest śmierciożercą i prawdopodobnie ma
dostęp do takich informacji.
Mogłaby
się zastanowić, ale doszłaby do takich samych wniosków, co wcześniej. A
Rutherford oczekiwał czegoś innego niż kolejnych słów związanych z odkrywaniem
prawdy, odsłaniania przeszłości rodziców.
—
Chcę wiedzieć, jak się bronić na wszystkie możliwe sposoby — odparła,
wymyślając na poczekaniu jakiś argument. Miała nadzieję, że Christopher się
nabierze i przestanie ją nakłaniać do myślenia nad prawdziwym powodem jej
wizyty.
Nie
uwierzył.
—
Jesteś naiwna, Susan, myśląc, że nie potrafię zobaczyć, kiedy kłamiesz. Mam cię
nauczyć jak się bronić przed więzią,
nie przed niczym ani nikim innym. Nie mamy zbyt wiele czasu, więc chciałbym,
abyś doszła nareszcie do jakiegoś wniosku, bo inaczej będę musiał odpowiedzieć
za ciebie.
Założyła
ręce na piersi i spojrzała na swojego nauczyciela gniewnie. Zauważyła, że na
widok jej postawy, kąciki jego ust drgnęły. Jednak nie uśmiechnął się.
Zastanawiała
się, o co dokładnie mu chodzi. Czy chciał, aby błagała go o pomoc? A może
znalazła jakiś podtekst w jego wcześniejszych słowach i wyciągnęła jakieś
wnioski? Dla niej było jasne, że chce znaleźć swoją tożsamość, dowiedzieć się
czegoś o swoich rodzicach i zrozumieć, dlaczego została sierotą. Dlaczego on
nie potrafił tego zrozumieć?
—
Wydaje ci się, że jesteś taki mądry? — zaczęła, zmieniając swoją postawę. Miała
już dosyć okazywania szacunku temu człowiekowi. — Że znasz odpowiedź na każde
pytanie, że potrafisz czytać w myślach? Nie. Mówię ci prawdę, mam tylko jeden
cel i wszyscy dookoła o tym wiedzą. Wiesz ty, wie Zabini i wie Teodor. Pewnie
Dafne i Astoria również domyślają się, że szukam czegoś, bo jest mi to
potrzebne. Nie robię tego dla własnej przyjemności.
—
Boisz się tego, co mogę ci powiedzieć — odparł, nie zwracając uwagi na jej
wcześniejsze przytyki. — Mam wiedzę, która jest niebezpieczna i może sprowadzić
na nas i na nasze rodziny zagrożenie. Dlatego naucz się myśleć i powiedz mi:
czego chcesz?
—
Chcę żebyś nauczył mnie jak walczyć z więzią,
tak, jak mówiłeś mi wcześniej. Chcę żebyś powiedział mi kim byli moi rodzice i
dlaczego zginęli. Nie została sierotą bez powodu, prawda?
Pokiwał
głową.
Susan
miała wrażenie, że w jego oczach pojawiło się uznanie.
—
W porządku, nauczę cię najpierw, jak bronić się przed kradzieżą wspomnień,
myśli. Chciałbym, abyś mi zaufała, ponieważ ta obrona będzie miała wiele
wspólnego z legilimencją i oklumencją. Dodatkowo, będziesz musiała nauczyć
intensywnej koncentracji oraz wyczuwać moment, w którym ktoś obcy zaczyna grzebać w twoich myślach.
To, co ci pokażę, jest dla mnie czystą teorią. Nie miałem nigdy okazji
wypróbować tego na sobie, więc będziemy szukać złotego środka, który pozwoli ci
na naukę tych rzeczy. Zrozumiałaś?
Pokiwała
twierdząco głową. Chciała się zapytać, kiedy zaczynają, lecz wiedziała, że w
końcu sam jej powie.
—
Na samym początku będę miał dostęp do twoich myśli, wspomnień i dopóki nie
zaczniesz się bronić, poznam wszystkie twoje najskrytsze sekrety. Uwierz mi, że
są one u mnie bezpieczne. Uprzedzę cię, że ty również będziesz miała dostęp do
tego, co w danej chwili myślę. Oczywiście, o ile odkryjesz, jak to zrobić.
—
To znaczy, że...
Uniósł
dłoń, przerywając jej.
—
Chcę ci wszystko wyjaśnić, wstrzymaj się
z pytaniami — syknął. — Jeżeli tak ci zależy na informacjach dotyczących
twoich rodziców, sama będziesz musiała to odkryć. Mogę ci pomóc, dając ci
kopertę, którą zostawiłaś u Thomasa. Jednak większość informacji będziesz
musiała wydobyć ze mnie sama, podczas naszych spotkań. Po jakimś czasie
będziesz zdolna do odbijania mojego zaklęcia, czego rezultatem będzie dostęp do
moich wspomnień. Nie mogę ci obiecać, że odkryjesz wszystko. Są dwie osoby,
które wiedziały o tym, co łączyło twoich rodziców z Czarnym Panem, a wątpię,
aby chciały ci cokolwiek powiedzieć. Chciałbym cię również ostrzec, że nie
jestem człowiekiem, który czynił dobro. Nie będę się rozwodził nad tym, co
robiłem. Chodzi mi głównie o to, że możesz natknąć się na sceny, których nie
będziesz chciała oglądać. Postaram się to wyczuć i od razu zablokować ci
dostęp.
—
Przestań!
Zamilkł.
Nie
spodziewał się, że mu przerwie w momencie, kiedy zaczął omawiać warunki i
przebieg ich nauki.
—
Daj mi tę kopertę.
Christopher
musiał pohamować swój wybuch złości. Po tych wszystkich słowach, ona zrozumiała
jedynie tyle, że ma tę cholerną kopertę?
—
Oddam ci ją we właściwym czasie.
—
Nie, dasz mi ją teraz, bo ona nie należy do ciebie — warknęła.
Uśmiechnął
się. Susan miała temperament i wiedział już, że ona nie da sobą pomiatać podczas
ich spotkań. Nawet mu się to podobało. Oprócz Dianny i Zabiniego, nikt nigdy mu
się nie sprzeciwiał.
—
I co cię tak śmieszy?
Ty, pomyślał.
Odwrócił
się do niej tyłem i zaczął przeszukiwać szuflady kredensu znajdującego się za
jego biurkiem. Sporo czasu minęło od chwili, w której otrzymał tę niebieską
kopertę od Thomasa obiecując, że przekaże ją Susan. Nadal dziwił się, że
dziewczyna zostawiła ją po prostu w domu.
Wyciągnął
stos pergaminów, które były pracami uczniów z ubiegłych lat. Przy okazji zwymyślał
Severusa Snape'a, nie dbającego o porządek w żadnych szafkach. Zastanawiał się,
dlaczego poprzedni właściciel kredensu nie zabrał albo nie wyrzucił tych
śmieci.
Christopher
nie mógł sobie przypomnieć, w której szufladzie ukrył kopertę. Przez pewien czas
nie rozstawał się z nią, nie chcąc, aby wpadła ona w niepowołane ręce. Według
Thomasa, w środku znajdowały się informację, które mogłyby sprowadzić niebezpieczeństwo
na Greengrassów.
Minęło
parę chwil zanim otworzył odpowiednią szufladę i wysunął ją. Od razu odwrócił
się stronę swojej uczennicy, przy okazji uderzając udem o kant swojego biurka.
Skrzywił się.
—
Masz rację, nie mam prawa decydować o tym, kiedy dostaniesz tę kopertę. Należy
do ciebie, jednak proszę cię, pilnuj jej. A najlepiej zniszcz ją, jak poznasz
jej treść.
Pokiwała
odruchowo głową i wyciągnęła rękę.
Z
widocznym wahaniem podał jej zapakowany list.
Kiedy
Susan miała już przedmiot w ręku, Christopher uznał, że dzisiejsze spotkanie
dobiegło końca. Był pewien, że dziewczyna nie będzie teraz chciała słuchać o więzi. Na pewno wolała zabrać się za
czytanie.
—
Myślę, że powinnaś tutaj przyjść w któryś wieczór. Musimy dokończyć naszą
rozmowę i zacząć ćwiczyć.
Naprawdę
chciał ją szturchnąć, krzyknąć na nią, aby zwróciła na niego uwagę. Była tak
zamyślona, że wątpił, iż zrozumiała to, co dopiero powiedział.
—
Sue?
—
Tak?
—
Dobranoc.
Kiedy
opuściła jego gabinet, usiadł ponownie na krześle i przymknął oczy.
Żałował,
że dopuścił do tej sytuacji. Mógł powstrzymać Zabiniego przed wygadywaniem
bzdur w skrzydle szpitalnym, gdyby nie był tak bardzo poświęcony rozmowie o
Diannie. Potem musiał wyjaśnić wszystko Dumbledore’owi, przez co stracił
kolejne godziny na dorwanie Blaise’a i poproszenie go, aby wszystko odkręcił,
mówiąc Susan, że tylko żartował, próbował odwrócić jej uwagę. A teraz znalazł
się w sytuacji bez wyjścia. Mógł sobie darować, złamać obietnicę daną
Thomasowi. Zresztą, chciał to zrobić parę chwil po tym, jak opuścił Green Hall
drugiego września. Jednak gdyby to zrobił, zostawiłby Susan na pastwę losu
Czarnego Pana, który doskonale zdaje sobie sprawę, że ta mała potrzebna mu jest
do zbudowania armii i pokonania Harry'ego Pottera.
Nie
była znowu taka wyjątkowa. Właściwie, gdyby nie ta więź ich obojga, to pewnie nie byłaby do tego zdolna. Dlatego
Czarny Pan chciał ją dla siebie. Ją i jej brata.
*
Kiedy
wyszła z gabinetu Christophera, od razu chciała znaleźć ciche miejsce, w którym
mogłaby przeczytać otrzymany list. Niestety, było już grubo po ciszy nocnej i
jak zdążyła zauważyć na przykładzie innych uczniów, przebywanie poza pokojem wspólnym
o tej porze jest zabronione. Z drugiej strony wiedziała, że ani w dormitorium
nie będzie miała spokoju do zapoznania się z zawartością koperty, ani w pokoju
wspólnym, gdzie pewnie większość uczniów kończyła swoje prace domowe.
Susan
miała nadziej, że tym razem uda jej się uniknąć kary za przebywanie na
korytarzu o tak późnej porze i udała się przed siebie, szukając jakiejś ławki.
Bała się, że zabłądzi. Nie znała jeszcze Hogwartu tak dobrze jak niektórzy,
więc musiała się trzymać miejsc, z których mogła by szybko wrócić do swojego
dormitorium. Wątpiła, że spotka kogoś, aby zapytać o drogę. Fakt faktem,
większość uczniów przestrzegała regulaminu.
Uśmiechnęła
się na tę myśl. Była w Hogwarcie zaledwie od paru tygodni, a już zdarzyła
wylądować w skrzydle szpitalnym, wagarować oraz spacerować po szkolnych
korytarzach o niewłaściwej porze.
Pamiętała,
że mała ławeczka, którą lubiła, mieściła się na pierwszym piętrze. Musiała więc
przejść przez główny hol i uniknąć spotkania z woźny, Argusem Filchem.
Niejednokrotnie widziała tego człowieka, jak przechodził tym samym korytarzem i
szeptał pod nosem, jak bardzo nienawidzi swojej pracy oraz dzieci. Parę razy
chciała go zapytać, dlaczego w takim razie nie zrezygnuje. Najwyraźniej wolał
znosić uczniów z zamku niż kpiny poza nim.
Gdy
nareszcie dotarła na pierwsze piętro i zajęła ławkę pod kamienną ścianą,
wyciągnęła kopertę i zaczęła się jej przyglądać. Wyglądała na nieruszaną, ale
doskonale wiedziała, że istnieją zaklęcia maskujące. Wcale by się nie zdziwiła,
gdyby ktoś, a właściwie Christopher, poznał treść i ją zmienił. W końcu za
wszelką cenę chciał, aby działa sama, posługując się swoją inteligencją.
Nieważne, że miała już tego dosyć. Ten facet był po prostu upierdliwy.
Chciała
już podważyć paznokciem otwarcie, ale się powstrzymała. Usłyszała na korytarzu
jakiś szelest, więc zaczęła nasłuchiwać i rozglądać się dookoła. Nie miała
najmniejszego zamiaru zostać ukarana. Jednak, kiedy nic nie zobaczyła w ciemnym
korytarzu, dlatego zacisnęła zęby i ponownie spojrzała na kopertę.
Zdecydowała
się ją otworzyć. Już od jakiegoś czasu była ciekawa, co skrywa i nadal nie
mogła zrozumieć, dlaczego zostawiła ją pierwszego września na stoliku w Green
Hall. Gdyby ją wzięła, pewnie wiedziałaby, co chciał jej przekazać Thomas. A to
już coś, kiedy on postanawia powiedzieć jej prawdę.
Mało
delikatnie przełamała pieczęć. Na jej kolana wysypała się cała zawartość
koperty: jeden rulon pergaminu, który musiał być owym listem, a także parę
kwadratowych, ruchomych fotografii. Susan od razu je pozbierała i zaczęła
przeglądać. Kiedy zobaczyła pierwsze, w jej oczach zaszkliły się łzy, które po
chwili spływały po jej policzkach.
Na
tych skrawkach papieru widziała trzy osoby: mężczyznę i kobietę trzymającą może
dwutygodniowe niemowlę. Od razu domyśliła się, że fotografia przedstawia jej
rodzinę, a dokładniej jej rodziców. To ona musiała być w ich ramionach, ale nie
potrafiła tego określić, gdyż fotografia była czarno-biała, zniszczona.
Spojrzała
na następne zdjęcie. Przedstawiało ono młodą parę, która pewnie dopiero wzięła
ślub. Jej matka miała na sobie długą suknię, wianek we włosach, a jej ojciec
typową szatę czarodzieja, która z pewnością była czarna. Obejmowali się i
uśmiechali radośnie do obiektywu.
Na
kolejnej widziała czwórkę dzieci bawiących się na podwórku. Od razu zauważyła
siebie, widziała podobne zdjęcie w kasetce Dafne. A więc pozostałymi
dziewczynkami musiały być siostry Greengrass. Nie wiedziała tylko, kim był mały
chłopiec.
Kolejne
fotografie przeglądała z uśmiechem na ustach, starając się już nie płakać. Na
większości z nich była ona wraz z matką, czasem pojawiał się ojciec. Doszła do
wniosku, że zachowa je wszystkie.
Gdyby
nie te zdjęcia, pewnie od razu zabrałaby się za czytanie listu. Jednak kiedy
zobaczyła podobiznę swojej matki... zapomniała o tym, że w małym ruloniku może
znaleźć odpowiedź na wszystkie swoje pytania. Rozwinęła pergamin, a jej twarz
stężała.
Susan,
jeżeli trzymasz ten list, to znaczy, że
Greengrassowie nadal się tobą opiekują i dotrzymali obietnicy daną nam lata
temu. Jednak to oznacza, że nigdy z ojcem was nie zobaczymy, a wy nie
zobaczycie nas. Przykro mi, że was opuściliśmy i zostawiliśmy samych.
Podjęliśmy decyzje, którą pożałowaliśmy od razu.
Od kiedy się urodziłaś, dowiedzieliśmy
się jaka przyszłość cię czeka. Ciebie i twojego brata. Na początku nie
zdawaliśmy sobie sprawy, że to widomo sprowadzi na całą naszą rodzinę
niebezpieczeństwo i koniec końców będziemy musieli się ukrywać wszyscy razem.
Przykro mi, że tylko wam się udało. Jeżeli trzymasz ten list w ręku, kochane
dziecko, to znaczy, że nas znalazł i już nie żyjemy, albo wkrótce to nastąpi.
Nie martw się. Byliśmy na to gotowi od wielu lat i sama wizja śmierci, która
nad nami ciążyła, spowodowała, że przestaliśmy dbać o to, co będzie dnia
następnego.
Zasługujesz na to, aby poznać prawdę.
Jednak nie mogę ci powiedzieć wszystkiego. Są sprawy, których ja nie potrafię
ci wytłumaczyć. Aczkolwiek mogę pomóc ci przetrwać, zrozumieć kim jesteś i do
czego jesteś zdolna.
Odkąd Ten, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać, naznaczył nas wbrew woli, nasze życie, moje i ojca, dobiegło końca.
Musieliśmy spełniać jego rozkazy. Przynajmniej robił to twój ojciec, ponieważ
ja ukrywałam fakt, iż oczekuję dziecka. A raczej dzieci. Pomagały nam dwie
rodziny, które opiekują się wami. Jednak po paru miesiącach, bodajże mieliście
wtedy już po roku, musieliśmy was opuścić, uciec i ukryć się przed nim. Zostawiłam
ciebie u Carol i Thomasa z nadzieją, że zbudują ci normalny dom. Tylko ty
potrafisz powiedzieć, czy spełnili swoje obietnice i zapewnili ci szczęście.
Jednak znając Carol...
Miesiącami tułaliśmy się po małych
wioskach, udając mugoli. Nie używaliśmy czarów, mieszkaliśmy u obcych ludzi
szukając schronienia. Nie chcieliśmy takiego życia dla was, ale jako zdrajcy
byliśmy od razu skazani na śmierć. Chcieliśmy uchronić was przed tym samym,
chociaż wątpiliśmy, aby Czarny Pan chciał zrobić wam krzywdę, nie wiedział
nawet o waszym istnieniu. Pewnie myślał wtedy, że Carol powiła bliźnięta.
Po jakimś czasie doszła do nas
wiadomość, że Czarny Pan został pokonany przez rocznego chłopca, a nad
większością śmierciożerców ciąży kara dożywocia w Azkabanie. Długo
zastanawialiśmy się, czy wrócić po was, zaopiekować się wami i stworzyć wam
normalny dom pełen miłości. Jednak nie zrobiliśmy tego. Nie dlatego, że was nie
kochaliśmy. Wiedzieliśmy, że On powróci i wtedy się na nas zemści. Tacy ludzie
jak Czarny Pan szybko się nie poddają, oni zawsze zdobywają to, czego chcą.
Przepraszam, że przez te wszystkie lata myślałaś, że jesteś sama, a nas na
świecie nie ma. Chociaż w tej chwili nie jestem pewna, czy los nie spłatał nam
figla i nasze kłamstwo nie stało się prawdą.
Susan, musisz uważać. Ten, Którego
Imienia Nie Wolno Wymawiać już wie, kim jesteś. Odnalazł ciebie, ponieważ
Greengrassowie zaniechali środków ostrożności. Po naszym zniknięciu mieli dać
ci swoje nazwisko traktować jak równą.
Tak się nie stało, ponieważ nosisz nazwisko swojego ojca. Czarny Pan chce cię
mieć w swoich szeregach, bo masz moc, która może zniszczyć tych, którzy mu
zagrażają. Masz w sobie Sanguinis
Vinculo. To bardzo rzadka umiejętność,
zazwyczaj kończąca życie jego posiadacza w sposób niespodziewany. Nie martw
się. Jestem pewna, że z własnej woli jej nie aktywowałaś, a są ludzie, którzy
wiedzą, jak nad tym zapanować. Twój brat
się tego nauczył, teraz kolej na ciebie. Więź Krwi jest silna, niekoniecznie użyteczna. Jednak Czarny Pan wierzy, że
dzięki wam uda mu się zabić Pottera, powstrzymać Dumbledore'a i wszystkich
dookoła. Nie pozwól mu na to, córeczko. To cię zabije, a niekoniecznie da
efekt. On o tym nie wie, jednak chwyci się wszystkiego.
Znajdź swojego brata, zaufaj siostrom i
w razie pytań zwracaj się osobiście do Thomasa. Lecz nigdy nie mów o tym w
listach, ani osobom, którym nie ufasz i wiesz, że działają na twoją szkodę. To
istotne, aby Czarny Pan nie wiedział o niczym.
Mam nadzieję, że nam kiedyś wybaczysz i
zrozumiesz, że musieliśmy to zrobić. Nie jesteś sama.
Mama.
Nie.
To
nie jest prawda. To Teodor powiedział jej wszystko, wyjaśnił kim jest i w jaki
sposób zginęli jej rodzice. Oni nie mogą żyć.
Nie.
—
O w mordę.
Odwróciła
się gwałtownie i zobaczyła wiszącą w powietrzu głowę Harry'ego Pottera.
______________________________
Udało
mi się napisać rozdział w ciągu miesiąca. I to nareszcie dłuższy niż sądziłam
na początku. Jednak mam pomysł już na kolejny, więc jak przyjdzie weekend, na
pewno usiądę i go napiszę. Może zacznę robić sobie jakiś zapas w wolnym czasie
zamiast ślęczeć na repetytorium z geografii i wkuwać wszystkie zadania na
pamięć. No, mniejsza.
Czy
udało mi się wreszcie wyjaśnić chociaż jedną sprawę? Naprawdę, napisanie tego
listu to był koszmar. Nie wiem już jak mam ubierać słowa nieżyjącej kobiety (co
do tego nie ma wątpliwości xd), ani jak ma zareagować Susan. Chociaż cała
sprawa wydaje mi się lekko naciągana i mało rzeczywista.
Czy
wy też macie już dość szkoły, chociaż zaczęła się zaledwie miesiąc temu? Bo ja
tęsknie za spaniem do południa i czasem wolnym po szkole. Nie ma czasu na nic,
więc przy okazji przepraszam za braki moich komentarzy pod waszymi postami. Ale
staram się wszystko nadrabiać po nocach i w przejazdach.
Jak
są jakieś niedociągnięcia w rozdziale, piszcie. Poprawię wszystko, dopiszę co trzeba.
Zmieniłam czcionkę na bardziej czytelną i większą. Wiem, że na mniejszych
rozdzielczościach okropnie się czyta. Planuje zmianę szablonu na coś trochę
jaśniejszego i ... mniej niebieskiego. Tylko albo nauczę się sama robić
grafikę, albo gdzieś zamówię, albo znajdę coś, co mnie zainteresuje.
Pozdrawiam
:)
W sumie na początku zastanawiałam się, z czyjej perspektywy piszesz: Susan czy Chrisa. Myślałam, że Susan, póki nagle nie natrafiłam na przemyślenia Chrisa. W tym momencie chyba ci się nieco poplątały punkty widzenia i nagle z jednej postaci przeskoczyłaś do drugiej.
OdpowiedzUsuńOgólnie jednak zdziwiło mnie to, jak bardzo Chris był niemiły i opryskliwy wobec dziewczyny. Jej chęć poznania prawdy o rodzinie jest dla mnie zrozumiała, facet też powinien jakoś to zrozumieć. Jakiś taki nerwowy był. Ale mimo wszystko w tym odcinku jakoś tak zaczęłam tracić do niego sympatię. Na początku opowiadania go polubiłam, wydawał mi się inny, ale teraz wyłazi z niego bardziej prawdziwe oblicze. Czyli na tró laff nauczyciel + uczennica raczej nie mam co liczyć...
Dobrze, że w końcu dał jej tą kopertę, choć ciekawe, czy to autentyczny tekst, czy zafałszowany? Bo Chris czy tam ktoś inny mógłby łatwo otworzyć kopertę i poprzerabiać wiadomość. Ale scena z oglądaniem zdjęć fajna ^^.
Ogólnie list miejscami wydawał mi się... dość dziwny. Pewnie to kwestia stylu, rozumiem, że trudno napisać coś takiego, sama zawsze też unikam przytaczania w opowiadaniu listów, bo zawsze mi dziwnie wychodzą.
To Susan ma brata? I nawet pewnie nie wiedziała o jego istnieniu... Ciekawe, czy go kiedyś odnajdzie i o co dokładnie będzie chodzić z tą więzią i na czym ona polega. To na pewno niepokojące. Mniemam, że skoro Voldi wie o tym, faktycznie może chcieć odnaleźć dziewczynę. Ale w sumie nieco mnie zaskoczyło, że jedna nastolatka jest aż tak ważna.
Ogólnie jestem ciekawa, co będzie dalej. Rozdział wyszedł całkiem ciekawie i zastanawiają mnie twoje późniejsze plany na opowiadanie. Może wyjść całkiem interesująco, i liczę, że będzie mrocznie xD.
Fajnie, że masz już pomysł na kolejny rozdział ;). Zapas to dobry pomysł, szczególnie, że jak twierdzisz, nie masz czasu.
Nie pisałam z żadnej perspektywy. Powiedzmy, że jestem narratorem wszechwiedzącym i wszystko łącze. Ale zacznę chyba z tego rezygnować, bo jak piszesz, można się pogubić.
UsuńMasz co liczyć, bo nie zrezygnuje z tego wątku. Musi się pojawić, nie ma innego wyjścia. Zachowanie Chrisa jest usprawiedliwione.. W jakiś tam sposób xd
Oj, ten list to masakra...
Wspominałam o jej bracie w rozdziale, w którym Nott wyznał Susan część prawdy. Więc nie ma mowy, żebym coś pominęła ;d O nim pamiętam.
Dwóch nastolatków. Susan ma przecież brata, o którym Voldi nie wie.
Informuję że jestem i przeczytam rozdział jak tylko znajdę trochę czasu (:
OdpowiedzUsuńO, to w takim razie będę czekała :)
UsuńOkej, jestem. Przepraszam że tak dlugo mi to zajęło ale jak to u mnie bywa, zapomniałam by skomentować. Widzę duże napięcie między chrisem a susan, caly czas sobie przytykali. Dobrze że nie poklocili sie bardziej powaznie. Zdziwilo mi ze na koncu powedzial do niej sue - widac ma bardzo zmienne nastroje. List mamy do dziewczyny mnie zaskoczył - czyli jej rodzice żyją? Hmm... a susan ma brata? Robi się jeszcze ciekawiej. Zastanawiam się kim on jest i czy susan go odnajdzie. Rozwalila mnie końcówka - ach ten Harry :D
UsuńWeny!:*
Aj w końcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę sporo czasu minęło nim pojawił się rozdział a naprawdę lubię to opowiadanie.
Zwłaszcza, że sporo się tutaj wydarzyło i przeczytałam jednym tchem co bardzo rzadko się zdarza.
O wiele gorzej jest ostatnio u mnie z komentarzami, ale się postaram.
Na początku bardzo szkoda mi Susan.
Nie spodziewałam się takiej historii jej rodziców.
Bardzo mi szkoda jej rodziców, i tego że Voldemort wie o wszystkim.
Musi jeszcze bardziej uważać żeby jej nie wykorzystał.
Nie wiadomo, co wówczas by się stało.
Jestem coraz bardziej ciekawa co z teo wyniknie.
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
Aby pojawił się niedługo.
pozdrawiam.
Ten list wypadł świetnie. Poczułam się tak jakbym tam była i stała tuz obok Susan. Co to za dziwna moc? Kto jest bratem S? I do cholery co robił tam Harry Potter?! Oto moje kolejne pytania i niewiadome, które nasuwają się po przeczytaniu tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńLubie ten rozdział tak bardzo jak nienawidzę Chrisa. Nie wiem czemu, ale on mnie strasznie wkurza.
Pozdrawiam
Dość ciekawy ten list. Trochę wiele naświetla na daną sytuację, ale skąd można wiedzieć, że ten list nie został zmodyfikowany przez Chrisa albo Thomasa. Pomimo moich obawach, to bardzo zaciekawiły mnie wzmianki tej Więzi Krwi, że ta moc może pozwolić Voldemortowi w pokonaniu Harry'ego Pottera, coś (tak dobrze zrozumiałam) Susan może przez to zginąć. Teraz już wiadome, dlaczego Chris będzie uczył ją nad tym panować. Zaciekawiło mnie też, że ma brata bliźniaka i gdzie on się on znajduje. Czyżby u tej drugiej rodziny o której wspomniała jej matka w liście?
OdpowiedzUsuńAha, i taki błąd mi się natchnął,pisałaś "ci", "twoje", "tobą" z małej litery w tym liście, a z tego co się orientuje, w listach te zaimki pisze się z dużych liter.
Jestem to ciekawa, co wydarzy się dalej i jak będą wyglądać jej lekcje z Chrisem.
Pozdrawiam serdecznie ;*
Bardzo dziękuję, za komentarz u mnie:) przeczytałam ten rozdział i naprawdę mnie zaskoczył i zaciekawił, tak, że zaraz pewnie przeczytam wszystkie poprzednie, aby połapać się o co w tym wszystkim chodzi :D Całkiem inna rola postaci jaką jest Harry bardzo mi się spodobała i również Susan wydaje się ciekawą osobą. Nie wiem co jeszcze powiedzieć, tylko po jednym rozdziale, dlatego pozdrawiam i lecę czytać kolejne :D
OdpowiedzUsuń