Teodor Nott oparł się o
kamienny parapet o spojrzał przez okno na błoniach. Kiedy zobaczył promienie
ostatniego słońca tańczące na ścianach zakazanego lasu przypomniał sobie swoje
dzieciństwo.
Odkąd pamiętał mieszkał w
zimnym dworze wraz z rodzicami, którzy nigdy nie zwracali na niego uwagi, kiedy
tego potrzebował. Wychowywał się sam w poczuciu osamotnienia. Nie miał żadnego
rodzeństwa w swoim wieku, z którym mógłby się bawić, nie miał przyjaciół z sąsiedztwa. Jego starsza siostra miała już swoje dzieci i mieszkała w innym hrabstwie ze swoim mężem. Rzadko ją widywał. Dodatkowo, była to jego przybrana siostra. Do
jedenastego roku życia był skazany jedynie na siebie. I towarzystwo skrzatów
domowych.
Rodzice nie zatrudnili żadnej czysto krwistej
opiekunki, która zajęłaby się nim, umiliła mu czas. Nie, zatrudniali prywatnych
nauczycieli, których nigdy nie lubił. Oni natomiast zmuszali go do nauki
wymarłych języków obcych, czego skutkiem była umiejętność porozumienia się w
języku francuskim, niemieckim, włoskim, łacińskim oraz staro angielskim. Dzięki
tym naukom mógł odczytywać dokumenty rodowe napisane wieki temu, odszyfrować dziwne znaki na
rodowym gobelinie. Ale nic poza tym. Etykieta już dawno wyleciała mu z głowy,
nie chciał nawet myśleć, że istnieje coś takiego jak poprawne zachowanie się
przy stole. Mimo wszystko był bardzo przydatny.
Jako jedenastoletni chłopiec,
samotnie przeniósł się do Dumstrangu, aby zgłębiać naukę czarnej magii tak jak
robił to jego ojciec. Pamiętał, że bardzo nie chciał jechać aż tak daleko.
Jednak ojciec nie brał pod uwagę jego zdania. Matka stała z boku i tylko
obserwowała, nigdy nie brała udziału w dyskusji. Zastanawiał się dlaczego jest
taka słaba, aby sprzeciwić się ojcu. Przecież była jego matką. Dopiero po paru
latach zrozumiał jakim draniem był Henry Nott. To było w wieku piętnastu lat,
kiedy zażądał od niego przeniesienia do Hogwartu. Nadal ma ogromna bliznę na
plecach po uderzeniu nożem. Wiedział, że było warto.
Dopiero w Hgwarcie poczuł, że
znalazł swój dom. Znał parę osób z różnych uroczystości, w których brał udział.
I oczywiście dostał się do Slytherinu, jak od niego oczekiwano. Nie znalazł
bliskich przyjaciół, ale przyzwyczaił się do towarzystwa Dracona Malfoy’a,
który potem namówił ówczesnego kapitana drużyny quidditcha, Flinta, aby przyjął
i jego. Spodobała mu się ta gra i nim się obejrzał był już lepszy od samego
dziedzica Malfoya. Z nauką przedmiotów również nie miał większych problemów, z
każdego przedmiotu zawsze dostawał najwyższe stopnie, a z samych eliksirów być
mistrzem. Żałował, że Snape nigdy tego nie zauważył.
Po napisaniu Standardowych
Umiejętności Magicznych wrócił do dworku. Miał nadzieję, że całe lato spędzi na
południu Francji, jednak jego rodzice mieli inne plany, które przedstawili mu
następnego ranka po jego powrocie. Miał się przenieść do dworku Dracona i tam
zamieszkać. Nie uśmiechało mu się spędzanie wolnego czasu w towarzystwie
swojego szkolnego kolegi, który na pewno nie będzie się przejmował tym, że ma
gościa. Znał Dracona zbyt długo, aby oczekiwać przyjemnych wakacji. Jednak po
przyjeździe przekonał się, że nie będzie tak źle.
Draco zaręczył się z młodą Astorią
Greengrass i cała rodzina często bywała na obiedzie w Malfoy Manor. Nie
rozumiał wtedy jak można zaręczyć się z piętnastoletnią dziewczyną, która nie
potrafiła podjąć decyzji samodzielnie. Dowiedział się, że ten związek był już
zaplanowany wiele lat temu, a sam Draco miał wybrać, którą siostrę woli. Jednak
zanim ten się zdecydował o rękę Dafne poprosił już ktoś inny.
Jemu pozostało tylko
przypatrywanie się pięknej blondynce, która zawsze miała wiele do powiedzenia.
Dafne nie przejmowała się tym,
co sądzą o niej inni. Nie zwracała uwagi na nieprzechylne spojrzenia ze strony
matki i ojca, ignorowała zawstydzone spojrzenie swojej siostry. A on nie mógł
zaprzeczyć, że dziewczyna była odważna.
Często zajmowała go rozmową na
błahe tematy wypytując o lata spędzone w Bułgarii, o samotne podróże do miast
we Francji oraz o poglądy życiowe. Czuł, że lubi ją coraz bardziej,
przeszkadzała mu tylko obecność bogatego przedsiębiorcy, którym niewątpliwie
był Christopher Rutherford.
Pierworodny syn Rutherfordów
był wysokim, przystojnym mężczyzną, którego wzrok wzbudzał strach nawet w jego
narzeczonej. Nott zauważył, że nigdy się nie uśmiechał, swoim wyrazem twarzy
gardził wszystkimi. Pewnie dlatego, że przewyższał ich wszystkich razem
wziętych. Jego krótkie blond włosy podkreślały ostre rysy twarzy, ciemne oczy i
wydatne usta. Teodor zastanawiał się dlaczego Dafne zgodziła się na ślub z tym
człowiekiem.
Natomiast siostra Rutherforda,
Dianna była istotą piękną, delikatną i pełną gracji. Rzadko zabierała głos,
raczej przysłuchiwała się temu, co mają do powiedzenia inni. Sam Teodor nigdy
nie zamienił nią słowa, onieśmielała go,
kiedy koło niej stał. Ale podobały mu się jej długie, kręcone blond włosy.
Czasami marzył, aby ich dotknąć i powąchać. W zestawieniu z nią, Dafne przestawała
być czarująca.
Podczas tamtych wakacji dużo
czasu spędzał z młodą elitą czarodziejskiej arystokracji. Rodzice dobrze
wiedzieli, co robią wysyłając go do Malfoy Manor. Ale nie przewidzieli, że
będzie chciał wcielić do swojego rodu ją. Susan Sewell.
Pierwszy raz spotkał ją na
ulicy Pokątnej, o ironio, właśnie w towarzystwie Dafne Greengrass, której
unikał. Zauważył, że starsza siostra Greengrass upodobała sobie jego
towarzystwo zaczynają z nim coraz śmielej flirtować.
- Dobry wieczór.
Teodor odwrócił się i stanął
tyłem do okna opierając się pośladkami o parapet.
Oto
ona, Susan Sewell we własnej osobie, pomyślał ironicznie, a na
jego ustach pojawił się nikły uśmieszek.
Sam nie wiedział, dlaczego chce
jej opowiedzieć tę historię. Może dlatego, że dziewczyna obsesyjnie myślała o
swoich rodzicach? Ta informacja, którą posiadał… Nie był zadowolony, że jego
rodzina splamiła się czymś takim. Sam nigdy nie chciał brać udziału w grze
Czarnego Pana, ale wiedział, że gdyby Volemort dowiedział się o tym, co
powiedział o on będzie miał problemy.
- Jednak przyszłaś – powiedział
cicho.
Zdziwiona Susan uniosła brwi.
Jej zaskoczony wyraz twarzy onieśmielił Notta. Odepchnął się od parapetu i
zaczął iść w kierunku wnęki na korytarzu. Pokazał gestem, aby Susan szła za
nim.
- Prosiłeś mnie o to, więc
jestem – odpowiedziała. – Jestem ci to winna.
Nott tylko westchnął przeciągle
i usiadł na kamiennej ławce.
- To, co mam ci do powiedzenia…
Nikt nie może się o tym dowiedzieć – powiedział głośno i wyraźnie. Moi rodzice
nie wiedzą, że podsłuchałem ich rozmowę parę dni przed wyjazdem do Hogwartu.
- To znaczy?
- Nie wiem z jakiego powodu
zginęli twoi rodzice, nikt nie wie.
Susan pokiwała głową udając
zrozumienie.
Tak naprawdę nie wiedziała po
co Teodor ściągnął ją w to miejsce, parę godzin po treningu, kiedy była już
wykończona i nie miała siły na nic.
- To po co mnie tutaj
ściągałeś?
- Bo wiem w jaki sposób
zginęli.
Susan zamarła. Tyle lat szukała
jakiejkolwiek informacji o swoich rodzicach, a jedną z nich ciągle ukrywał
Nott. Oczywiście stojąc przed szansą odkrycia całej prawdy, odrzuciła ją
jeszcze pierwszego września, kiedy miała udać się po raz pierwszy do Hogwartu. Miała
jeden dowód na to, że jej rodzice naprawdę istnieli. Skoro Carol Greengrass
wręczyła jej tę kopertę wcześniej przez tyle lat ukrywając prawdę…
- Chcesz czegoś w zamian –
powiedziała cicho i złapała go za rękę.
Nott pokręcił smutno głową.
Chciał po prostu wyznać prawdę
wiedząc, że po tym nie będzie chciała z nim rozmawiać. To przez jego rodzinę
Susan straciła rodziców i wychowywała się wśród ludzi, których nienawidzi.
- Obiecaj, że nikomu tego nie
powtórzysz.
Susan w odrętwieniu pokiwała
głową. Nadal nie puszczała dłoni Teodora. Nie rozumiała swojego zachowania.
Jeszcze parę dni temu towarzystwo Notta doprowadzało ją do szału, ciągle za nią
chodził i naciskał na nią. Jednak po tym, co dzisiaj dla niej zrobił…
Wiedziała, że nie wziął jej do drużyny bezinteresownie, Dafne to przewidziała.
Dzięki przybranej siostrze
wiedziała, że spodobała się Teodorowi, inaczej dziewczyna nie byłaby o nią tak
zazdrosna.
Wróć,
Sue. Potem będziesz myślała o Teodorze, zganiła siebie.
Puściła dłoń Teodora dając
znak, żeby zaczął mówić. Ale on nadal milczał.
- Usłyszałem raz rozmowę moich
rodziców, zaraz po tym jak spotkaliśmy się na Pokątnej. Rozmawiali o tobie, o
twoim dzieciństwie, rodzicach. Byłem zdezorientowany. Nie przerywaj mi –
mruknął widząc, że Susan otwierała już usta, następnie ponownie zamilkł. Parę
minut nic mówił.
- Mówili o dawnych czasach, w
których Czarny Pan po raz pierwszy stał się potęgą. O tych czasach, gdzie
ludzie umierali z dnia na dzień i wiadomo było, że jest to dzieło jego
popleczników. Moi rodzice do nich należeli.
Widząc zaskoczony wyraz twarzy
Susan niemal się uśmiechnął.
- Nie dziw się tak, w
Slytherinie otaczają cię sami Śmierciożercy albo ich dzieci. Znasz paru,
Zabini, Malfoy. Ja nim nie zostanę, obiecałem to matce. Mniejsza o to. Sęk w
tym, że twoi rodzice również popierali Czarnego Pana.
- Nie! To nieprawda! –
zaprotestowała Sewell.
Tym razem Teodor roześmiał się
zimno.
- Poznałaś ich? – pokręciła
głową. – To skąd możesz wiedzieć, że nigdy nie przyłączyliby się do niego?
Tym razem nic nie
odpowiedziała, więc Teodor uznał, że może kontynuować. Mówił dokładnie to, co
usłyszał pod drzwiami gabinetu ojca w te wakacje. Nie dodawał żadnych własnych
wniosków i podejrzeń, bo sam nic z tego nie rozumiał. Jakim cudem mogli być
rodzicami Susan skoro ona sama nigdy nie splamiłaby się służbą u Voldemorta?
- Z tego, co przez przypadek
usłyszałem wynika, że Czarny Pan ufał twoim rodzicom, uważał ich za najbardziej
wiernych, powierzał im same najważniejsze zadania. Z czasem przestali korzystać
z tego, co im oferował, oddalali się od niego. Sam –Wiesz-Kto byłby głupcem
gdyby tego nie zauważył. Okazało się, że twoja matka była w ciąży i za wszelką
cenę starała się unikać zagrożenia. A takim niewątpliwie był sam Czarny Pan.
Twoja matka przyjaźniła się z Greengrassami oraz moją matką, która przez pewien
czas pomagała im. Sama brała większość zadań, które były przeznaczone dla kogoś
innego. Ufały sobie wzajemnie. No, do czasu.
- Teodorze, czy mógłbyś przejść
do sedna swojej wypowiedzi?
Pokiwał smutno głową.
- Sęk w tym, że kiedy twoi
rodzice się ukrywali, mój ojciec powiedział wszystko Czarnem Panu. Moja matka
protestowała. Jasno z tego wynikało, że twoi rodzice zdradzili Sama-Wiesz-Kogo,
a on ich zabił. Znalazł i zabił.
Teodor urwał sądząc, że reszty
Susan nie musi wiedzieć. Była dorosłą kobietą, która miała prawo znać prawdę,
ale on sam nie chciał jej tego wyjawiać. Nie chciał, że dowiedziała się iż
miała brata.
Spojrzał na nią. W jej oczach
nie zauważył nienawiści, rozpaczy czy pogardy. Te brązowe oczy nie wyrażały
nic, tylko pustkę. Miał nadzieję, że chociaż zapłacze, poniży go, zadrwi sobie
z niego. Nic takiego się nie stało. Po prostu stała i martwym wzrokiem patrzyła
w pustkę.
Odgarnął jej z twarzy brązowe
pasmo i uniósł jej podbródek do góry, aby spojrzała mu w oczy. Nie wyrwała się,
nie zaprotestowała. I w tamtej chwili zapragnął ją pocałować.
Nie,
durniu. Nie teraz, kiedy cierpi.
- Susan… - wyszeptał. Ogarnęło
go współczucie dla tej dziewczyny.
- Dziękuję Teodorze, za to, że
podzieliłeś się ze mną tą tajemnicą – powiedziała głośniej niż się tego
spodziewał. – Jednak wolałabym tego nie wiedzieć.
Odeszła.
*
Dafne Greengrass od zawsze
uważała się za lepszą od innych. Traktowała wszystkich z wyższością, nawet
swoje siostry, chociaż one niewątpliwie były ładniejsze od niej samej. Jednak
jej pewność siebie powodowała, że to ona zawsze odnosiła sukcesy.
Jako mała dziewczynka to ją
najbardziej uwielbiała matka bo była posłuszna: wykonywała każde polecenie bez
zająknięcia, zachowywała się tak jak na damę przystało i nigdy nie zadawała się
z osobami niższego stanu. Była arystokratką w pełni znaczenia tego słowa. I
była zmęczona takim życiem.
Nigdy nie miała prawdziwych
przyjaciół, którzy nie skupiliby się na jej bogactwie i koneksjach. Kiedy ich
najbardziej potrzebowała zawsze zostawała sama otulona jedynie płaszczem
samotności. Jak ona nie znosiła takich chwil, w których była opuszczona. Nigdy
nie miała również mężczyzny, którego by pokochała. Wiedziała, że o małżeństwo
nie musi się martwić, rodzice skojarzyliby ją z bogatym człowiekiem o wysokiej
pozycji społecznej. Jednak nigdy nie czuła prawdziwej miłości. Uczyła się
wykorzystywać mężczyzn, manipulować nimi i sprawiać, aby spełniali każdą jej
zachciankę. Swoimi wdziękami potrafiła zmusić ich do czegoś, czego nie
potrafiły inne kobiety. Była wyrachowana, zimna.
Jednak po tylu latach takiej
zabawy była znudzona i postanowiła coś zmienić w swoim życiu. Nie chciała
traktować mężczyzn jak zabawki, nie chciała być taka jak oni. Nie chciała
wykorzystywać tak jak oni to robili z kobietami. Była ponad to.
Postanowiła zająć się Susan
Sewell i pomóc jej wspiąć się po drabinie społecznej. Wiedziała, że siostra
mimo swojej niecodziennej urody nigdy nie będzie szanowana tak jak ona czy
Astoria, ale musiała chociaż spróbować dać jej namiastkę tego, co sama czuła.
Oczywiście nie chciała, aby dziewczynie się coś stało. Nie mniej jednak
uważała, że postępuje dobrze.
Zauważyła jednak, że Susan ma
duży potencjał. Tyle lat ukrywania się między książkami i pergaminami sprawił,
że była naprawdę inteligentną osobą, a ona miała zamiar to wykorzystać.
Słyszała od matki, że i Susan wyjdzie za mąż w przyszłym roku nie kończąc
szkoły. I Dafne chciała ją do tego przygotować.
Pomimo swojego wyrachowania
Dafne miała uczucia. Potrafiła zainteresować się kimś, pomóc mu, a następnie
znaleźć inną osobę. I to właśnie w niej zobaczył Christopher Rutherford, kiedy
przyszła do niego tamtego wieczora mówiąc mu, że chce stać się kobietą. Nie pamiętała
bólu, który jej zadał, kiedy po raz pierwszy wdarł się w jej wnętrze.
Wyobrażała sobie, że jest to ktoś inny – nie dorosły mężczyzna, który uwielbia
znęcać się nad młodymi kobietami. Ale w tamtej chwili poczuła, że kiedyś
osiągnie coś więcej niż to, co teraz ma. Po ślubie mogłaby wydawać te wszystkie
pieniądze, a one nigdy by się nie skończyły. Wcale nie miała za złe
Christopherowi, że po wszystkim po prostu wyszedł. Nie była głupia. Widziała
małżeństwo swoich rodziców, oni nigdy się nie kochali, nie okazywali sobie
żadnych uczuć.
Ojciec pogardzał wszystkimi,
nawet swoimi córkami. Jednak miał słabość do jedynej brązowowłosej kobiety w
domu – Susan Sewell. Dbał o jej wykształcenie, nigdy jej nie ukarał. A Dafne
nigdy nie miała odwagi zwrócić mu uwagi, że jest jeszcze ona i Astoria.
- Jesteś tu? – Dafne drgnęła
kiedy usłyszała głos Astorii. Odwróciła
się w stronę drzwi do dormitorium i zobaczyła smutny wyraz twarzy siostry.
Nigdy do niej nie przychodziła porozmawiać o problemach w jej związku, nie okazywała
uczuć ani emocji. Była idealną kandydatką na żonę Dracona Malfoy’a. Nie
zadawałaby zbędnych pytań tylko lśniła
na salonach.
- Astorio?
Drewniane drzwi zamknęły się z
cichym trzaskiem. Młodsza z sióstr podeszła szybkim krokiem do łóżka Dafne i oparła
się o mahoniową kolumienkę.
- Nie rozumiem dlaczego
pomagasz tej sierocie – odezwała się w końcu siadając na brzegu łóżka. Dafne
westchnęła wracając do rozmyślań na temat całego swojego życia. Chciała zmian,
a Susan była idealna do tego.
- A ja nie rozumiem dlaczego
całe życie traktujesz ją jakby nie należała do naszej rodziny – odpowiedziała.
Astoria prychnęła i rozejrzała się po dormitorium uczennic szóstego roku. Sama
miała zaledwie piętnaście lat. Zauważyła, że w pokoju znajdują się tylko cztery
łóżka.
- Nie należy do naszej rodziny
– syknęła.
- Wychowała się z nami, Astorio
– przypomniała jej Dafne. – Jej rodzice zostali zamordowani, trochę empatii
moja droga.
- Mówisz jak matka.
Dafne uśmiechnęła się czarująco
odgarniając platynowe włosy do tyłu.
Spodziewała się takiej
odpowiedzi po siostrze, ale mimo wszystko wolała zmienić temat. Nie chciała być
taka sama jak jej matka. Owszem, obojętność była cechą, której nie chciała się
wyrzekać, jednak pragnęła dla siebie innego życia niż to, które wiodła Carol
Greengrass. Może i sama nie spełni się w małżeństwie, ale przynajmniej będzie
miała szansę zrobić coś dla ludzi dzięki pieniądzom Christophera.
- To nie jest powód, dla
którego spuściłaś z oczu Draco – powiedziała nareszcie Dafne i położyła lewą
dłoń na ramieniu siostry. Nigdy nie okazywały sobie zbytnich czułości, w tej
chwili nie zamierzała tego zmieniać.
- Nie, chodzi o twojego
narzeczonego – wymruczała Astoria, a Dafne stężała. Cóż, mogła się tego
spodziewać. Praca w Hogwarcie nie była dobrym pomysłem.
- Co z nim? – zapytała głupio i
zmrużyła oczy. – Tylko nie mów, że poderwał już jakąś nauczycielkę.
- Gorzej, interesuje się
uczennicami.
Dokładnie to, co spodziewała
się usłyszeć Dafne. Wiedziała, że Christopher długo nie utrzyma rąk przy sobie,
a ona nie miała zamiaru oddawać się mu kiedy tylko zapragnął. W szkole nie byli
narzeczonymi, panowała między nimi relacja nauczyciel-uczennica i nie pozwalała
mu na bliskość. Trzymała się od niego na dystans, czasami tylko zabierając mu
parę minut przerwy obiadowej. I chociaż czasami miała wrażenie, że jej ciało
pragnie jego bliskości nie dawała się skusić.
- Skąd to wiesz?
- Widziałam jak nasza siostra
wybiega z jego gabinetu.
- Masz na myśli Susan?
- A mamy inną siostrę?
Podejrzewając Christophera o
zdradę nie brała pod uwagę, że zrobi to z jej przybraną siostrą.
- Jesteś pewna, że doszło do
czegoś, Astorio? – Dafne podniosła głos. Bez sprawdzonej informacji nie miała
zamiaru nic robić. Co jak co, ale Susan była jej siostrą, którą coraz bardziej
zaczynała lubić.
- Owszem, widziałam na własne
oczy ich pocałunek.
Troszkę się zaskoczyłam, widząc rozdział, w którym nie było ani kawałka z perspektywy Susan. Pojawiała się, ale w kontekście innych bohaterów, tym razem nie dane nam było poznać jej przemyśleń, ale i tak rozdział mi się podobał, to takie urozmaicenie.
OdpowiedzUsuńTroszkę zdziwiło mnie to, że Nott wyznał Susan to, co wie o jej rodzicach, ciekawe, jaki ma w tym interes i czy faktycznie to, co mówił, było prawdą. Niemniej jednak, nie dziwię się, że na dziewczynie wywarło to aż takie wrażenie, bo dotychczas pewnie miała inne wyobrażenie o swoich rodzicach.
Ciekawe też, czy Astoria faktycznie zobaczyła Susan całującą się z Christopherem, czy po prostu zmyśla, aby poróżnić ją z Dafne?
Sama Dafne wydaje się nie być taka zła. Owszem, lubi błyszczeć i wpływać na otoczenie, zwłaszcza na facetów, ale mimo wszystko chciała pomóc przybranej siostrze i bardziej akceptuje jej obecność. Szkoda tylko, że Astoria wciąż nie darzy Susan sympatią i stara się wprowadzać zamęt. To naprawdę niezbyt ładne z jej strony i ciekawa jestem konfrontacji Susan i Dafne po tej rozmowie. Zresztą Chris skoro jest zaręczony też nie powinien się zbytnio interesować innymi uczennicami, no ale wiesz, że ja tak lubię paringi z dużą różnicą wieku...
Ogólnie, rozdział czytało się bardzo dobrze i czekam na ciąg dalszy, bo coraz bardziej lubię tę historię, jest taka inna od tych wszystkich sielankowych romansów Lily i Jamesa itp.
W poprzednim rozdziale napisałam dlaczego Nott chce wyznać prawdę. Chyba każdy na nią zasługuje, a Susan nie miała o niczym zielonego pojęcia. Nie powiedział całej prawdy, i tak wiele przed nią zataił, jednak resztę wyjaśni Niebieska koperta.
UsuńRozdział miał być inny, właśnie bez Susan. Noisia chciała przedstawienie postaci, więc to zrobiłam. A że sama się w tym zamotałam to już inna sprawa :D
Astoria... Nigdy jej nie lubiłam. Jednak prawda zawsze wychodzi na jaw. Wkrótce się o tym przekona.
No rozdział.. Mam inne zdanie niż ty :
"Uczyła się wykorzystywać mężczyzn, manipulować nimi i sprawiać, aby spełniali każdą jej zachciankę. Swoimi wdziękami potrafiła zmusić ich do czegoś, czego nie potrafiły inne kobiety." - no to uczyła się, czy już potrafiła? Jeżeli już potrafiła, to trochę mija się to z tym, co napisałaś później - dlaczego wdziękami nie zmusiła swojego narzeczonego do tego, żeby był wierny? A jeżeli nie zależało jej na ogólnej wierności, to chociaż mogła mu wyperswadować podrywanie jej sióstr (a o Susan niewątpliwie będzie zazdrosna), prawda? (No i jeszcze jakoś Nott się jej opiera.) Podobno Dafne wie, czego chce, ale jakoś po tym rozdziale tego nie widać. Plus, ona jest szesnastolatką - nie potrafię uwierzyć w to, że mogłaby być aż takim symbolem seksu...
OdpowiedzUsuńNo, muszę spytać... Jak wstawiasz akapity? Kiedy ja justuję tekst, te zmieniają długość i wyglądają bardzo nieestetycznie, bo każdy różni się od następnego...
Błędy:
"Kiedy zobaczył promienie ostatniego słońca tańczące na ścianach Zakazanego Lasu przypomniał sobie swoje dzieciństwo." - ostatnie promienie słońca.
"Etykieta już dawno wyleciała mu z głowy, nie chciał nawet myśleć, że istnieje coś takiego jak poprawne zachowanie się przy stole. Mimo wszystko był bardzo przydatny." - nie bardzo z tych zdań wynika, co mimo wszystko było bardzo przydatne? Bo chyba nie stół?xd
"Nadal ma ogromna bliznę na plecach po uderzeniu nożem." - nie chodziło Ci o cięcie nożem?
"Zauważył, że starsza siostra Greengrass upodobała sobie jego towarzystwo zaczynają z nim coraz śmielej flirtować." - uciekł ci przecinek przed "zaczynając" (literówka).
"(...) że gdyby Volemort dowiedział się o tym, co powiedział o on będzie miał problemy." - co powiedział o on? Volemort :D
"Sam –Wiesz-Kto" - Sama-Wiesz-Kto.
"Nie chciał, że dowiedziała się iż miała brata." - przecinek.
"Nie mniej jednak uważała, że postępuje dobrze." - niemniej piszemy razem.
"Tak, Astoria jest przebiegła i za wszelką cenę chce skłócić Dafne z Astorią." - hę? Chyba Dafne z Susan :3
Boginia seksu a pokazywanie swoich wdzięków to dwie różnne rzeczy. Dafne jest subtelną kobietą, która nie musi się rozbierać, aby kogoś przekonać do czegoś. Wie, że jest ładna i to wykorzystuje. Warto wziąć pod uwagę, że Christopher jest od niej starszy i nie jest tak naiwny, a dziewczyna nie miła nigdy styczności z prawdziwym mężczyzną. Do tego, czy Chris ją zdradził? Nawet nie dotknął niczego. To, że zwraca uwagę na inne uczennice jeszcze zdradą nie jest. Oj tak, będzie zazdrosna.
UsuńMoże trochę źle przedstawiłam Daf. Ale w sumie ona jest szesnastolatką. Wiem, że napisałam wszystko czytelnie i nie użyłam seksu do manipulacji. Wdzięki to też może być urok osobisty. Tym bardziej, że jak napisałaś - boginią być nie może.
Nie musiałaś wypisywać błędów, rozdział jest u mojej bety, która go sprawdza. Napisałam o tym, myślę, że w weekend wstawię już sprawdzony. Obiecałam, że będzie 8 maja i go wstawiłam. Zdarzyło mi się to tylko pierwszy raz.Nie mniej jednak dziękuję.
Nie jestem dobrą "pisarką", więc wiele moich pomysłów i sformułowań może wydawać się dziwne. Ale jak każdy jeszcze się sporo muszę nauczyć.
Ściskam.
Przyznaje masz rację, powinnam to zmienić. Jednak zaczekam aż rozdział będzie już w całości sprawdzony :)
UsuńNo no widze że u Ciebie Astoria zrobiła się bardzo wredna i podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam tej pannicy więc to wiele wyjaśnia chyba.
Sam rozdział mi się podoba co nie jest chyba żadną nowością.
Niesamowicie szkoda mi Susan.. była wstrząśnięta po tym co usłyszała od Nott'a.
Chyba czasami lepiej nie znać prawdy niz dowiedzieć się czegoś takiego o własnych rodzicach, ale chłopak chciał być uczciwy.
Jestem też ciekawa jak zareaguje Dafne na słowa Astorii.. coś czuje że bedzie z tego niemiła historia.
Ty masz dar do komplikacji i podoba mi się to.
Niczego nie ułatwiasz, ale też nie robisz na siłę.
Coraz bardziej cenię w sobie to opowiadanie i postać Susan.
Widzę również nowy szablon... kochana gdzie je zamawiasz że otrzymujesz w tak ekspresowym tępie?
Ja już dwa tygodnie czekam;(
podoba mi się zdjęcie tej dziewczyny na nim.
I aż mi się wierzyć nie chce że rozdział niebetowany.
Wydaje mi się być bezbłędny ale chyba ja jestem jakaś ślepa.
pozostaje mi czekać na kolejny rozdział.
pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za komentarz.
UsuńCo do tej niemiłej historii, to coś będzie, ale nie w taki sposób jaki powinno się to potoczyć. Musiałabym zmienić wtedy całą koncepcje opowiadania, a tego nie chciałabym robić. Nie mniej jednak Astoria jest bardzo przydatną osobą, która ułatwia mi poprowadzenie akcji.
Ten rozdział jest najgorszy ze wszystkich, więc tutaj nie ma wiele do powiedzenia :)
Och, błędów jest mnóstwo ^^
Rozdział wykonała dla mnie Ginger Grant na moją prośbę, nie wiem czy wykonuje zamówienia :)
To bardzo długo czekasz na nowe zamówienie, nigdy mi się nie zdarzyło, aby szabloniarka wykonywała coś aż przez dwa tygodnie. Jednak trzeba wziąć pod uwagę to, że również jest człowiekiem i ma swoje prywatne życie.
Dotarłam w końcu ;)
OdpowiedzUsuńKomplikacje i dalsze komplikacje, to co uwielbiam. Sama nie potrafię pisać o takich intrygach, ale je uwielbiam. I też trochę komplikuję życie swoim bohaterom, ale to w inny sposób trochę ;)
Szczerze Ci powiem, że coraz bardziej intryguje mnie postać Susan. Wydawało się, że jest zwykłą dziewczyną, ale się tak nie zachowuje. Zawsze zaskakuje mnie sowimi reakcjami na różne sytuacje. Zawsze chciała wiedzieć coś o swoich rodzicach. Rozumiem, że załamała się, że oni służyli Voldemortowi (bo wnioskuję z poprzednich notek, że to jest prawda), ale na jej miejscu i tak wolałabym znać prawdę. Lepsza najgorsza prawda niż najsłodsze kłamstwo. Ona ma brata? Boże, czemu on jej tego nie powiedział? Czuł chyba, że jest nieodpowiednią osoba do przekazywania takich informacji. W ogóle podziwiam go. Ktoś w tym opowiadaniu jest normalny. Poczuł, że Susan zasługuje na prawdę, był uczciwy w tym momencie, mimo że wiedział, że dziewczyna nie będzie chciała teraz przez dłuższy czas z nim rozmawiać. Szkoda, że chcesz go odsunąć na dalszy plan, bo lubię o nim czytać. Widać, że w jakimś sensie zależy mu na Susan. Poznaliśmy też jego historię i widać, że on nie chce być tacy jak jego rodzice, że im się przeciwstawia. To dobrze. Tylko jego przemyślenia coś dziwne, trudne do zrozumienia, ale wiem że to chciałam pokazać właśnie. Najpierw wzmianka o lubieniu Dafne, że przeszkadza mu jej narzeczony, a potem że nagle jej unikał. Podejrzewam czemu, ale jak widać dajesz do myślenia swoim czytelnikom.
TAk samo dziwne są przemyślenia Dafne i podejrzewam, że wszyscy twoi arystokracji takie mają. To chyba dlatego są tacy pokręceni :D Już sami nie wiedzą co myślą ;p
Rozumiem ją, ale tylko trochę. Dobrze, że nie chce być na każde zawołanie swojego narzeczonego, że trzyma dystans w szkole, ale tak spokojnie myślała o tym, że on ją zdradzi? Mimo tego, że go nie kocha, to ja bym spokojnie nie przejęła tej wiadomości. W końcu to jej narzeczony, a ona ma swoją dumę przecież, a takim postępkiem powinna zostać nadszarpnięta i nie powinna tego wybaczać. Szczerze powiem Ci, że jestem ciekawa rozmowy Dafne z Susan. Coś mi się wydaje, że możesz nas zaskoczyć, bo sama Dafne jest nie przewidywalna. Chce pomóc Susan, więc zawsze może ją jeszcze pochwalić lub wściec się, ze uwodzi jego narzeczonego. Wszystko jest możliwe.
Swoją drogą Astoria jest głupia ;D Co jej da to, że je skłóci? Głupią satysfakcję? Ah ta arystokracja, ma dziwne priorytety. Zobaczymy, czy jej plan wypali.
A co do niebieskiej niebieskiej koperty... Coś mi się zdaje, że może ona nie zawierać do końca prawdziwych informacji, jeżeli przejął ją ktoś od Voldemorta. A może z drugiej strony może i tak, by przekonać ją jacy byli jej rodzice i Voldzio ma nadzieję, że będzie do nich podobna (no oprócz zdrady). Tyle pytań, a zero odpowiedzi. Ale dobrze, przecież o to chodzi w opowiadaniach ;)
Ale dłuugi komentarz :) Dziękuję.
UsuńDobra, teraz po kolei wyjaśniam.
Susan ma być skomplikowana i raczej nieprzewidywalna. Trudno by było wykreować kogoś kto zawsze ma gotową odpowiedź na to, co usłyszało. A Sus taka nie jest, o nie. Jeszcze nie jedno nieszczęście ją w życiu spotka. A że ja nie mam zamiaru szybko kończyć opowiadania to trochę jeszcze pomieszam w życiu każdego bohatera.
Jesteś chyba jedyną osobą, która zauważyła to, iż wspomniałam o bracie. Jeszcze sama nie wiem, co mam z tym fantem zrobić. Ale coś na pewno.
Dafne kocha pieniądze u wygodny, więc w sumie, co jej po mężu? Wie, że musi takowego mieć i dać mu potomka, ale nic poza tym. Są narzeczeństwem tylko formalnie. Ale komu miałaby uwierzyć? Zakłamanej Astorii czy niewinnej Susan? Sama raczej postawiłabym na Susan. Nie jest też nigdzie napisane, że się tym nie przejęła. A do spotkania dojdzie szybciej niż sama o tym myślałam. W następnym bodajże rozdziale, czyli 12 czerwca jak się wyrobię ze sprawdzeniem. Muszę jeszcze coś z tym rozdziałem zrobić.
Niebieska koperta wyjaśni wszystko. Chyba najwyższa pora na to.
Pozdrawiam.
O, nowy szablon. Naprawdę ładny :)
OdpowiedzUsuńTreść też mi się podobała, zwłaszcza początek. Przybliżyłaś nam postać Notta, którą coraz bardziej zaczynam lubić. Nie miał chłopak łatwego życia. Zwłaszcza mając takiego ojca. Zastanawia mnie ta siostra Chrisa, może jeszcze wątek Teodora i Dianny się rozwinie :)
Cieszę się, że dowiedzieliśmy się czegoś o rodzicach Susan. Myślę, że reakcja dziewczyny była zrozumiała - to wszystko ją oszołomiło. Mnie również. Przyznam, że zaciekawiła mnie historia ludzi, którzy wpierw byli najbliżej Czarnego Pana, a potem się od niego odwrócili, przez co stracili życie. Jestem tylko ciekawa dlaczego zmienili stronę.
Podobał mi się również fragment o Dafne. Zdecydowanie ciekawa postać. Nie zakładałam tylko, że ona i Chris już to zrobili ;) Wielka szkoda, że sympatia, jaką ta czuła do swojej przybranej siostry, teraz może się skruszyć. Wredna, wredna Astoria!
Pozdrawiam i jestem bardzo ciekawa ciągu dalszego :)
Nott nie miał łatwego życia, ale wiem, że jego po prostu nie da się lubić. Natręt jak nic.
UsuńWątek Dianny pojawi się już w przyszłym rozdziale, mam nadzieję, że udało mi się przedstawić postać tej piętnastolatki jak najlepiej. Jestem ciekawa opinii na jej temat.
Ta informacja to dopiero zalążek tego, co zrobili rodzice Susan. Jednak w sumie... Całkiem sporo wie ten Teodor.
Są narzeczeństwem, mogli robić co im się podobało. Ona chce go zatrzymać przy sobie, głównie dla pieniędzy, a on wykorzystuje sytuację. Jaki facet by tego nie zrobił? Na pewno każdy zimny arystokrata.
Och, Astoria ma podły charakter i chce nastawić siostry przeciwko sobie... Znowu szykuje się trudny okres dla Susan. Dobrze, że Nott wyjawił jej prawdę, powinna wiedzieć, choć twierdzi inaczej. Podobała mi się perspektywa Teodora i obraz jego wspomnień z dzieciństwa, które w żadnym wypadku nie było piękne. Jestem ciekawa, co będzie dalej, oprócz oczywistych potyczek między siostrami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!
Ten trójkąt Greengrasx2 i Sewell jeszcze niejednokrotnie się pojawi. Sama jestem ciekawa jak to wykreuje, ale takie spotkanie by się przydało.
UsuńNott... On jest tak zamotany w tym swoim świecie. A Susan nigdy nie miała łatwo w życiu, a ja nie mam zamiaru jej tego ułatwić.
Świetny nowy szablon, ta dziewczyna z grafiki pasuje mi na Susan, pod tym ciepłym uśmiechem kryje się nuta wyrachowania. Nieźle namieszałaś w opowiadaniu, począwszy od sprawy z Christopherem. Naprawdę nie posądziłabym tego bohatera o niepohamowany pociąg seksualny do uczennic, jestem przede wszystkim zaskoczona, że uwziął się na Susan, skoro jest narzeczonym Dafne, no i doszło między nimi do cielesnego zbliżenia. Sądziłam, że Rutherford pozostanie choć trochę wierny Dafne, a tu takie zaskoczenie. Podoba mi się taka plątanina relacji i uczuć, nie wiadomo, kto przy czyim boku skończy, to zdecydowanie jeden z najlepszych elementów tego opowiadania. Podobała mi się ta rozgrywka z Susan w roli głównej. Widać, że dziewczyna ma do Quidditcha prawdziwy talent, więc powinna się znaleźć w drużynie bez dwóch zdań. Z kolei perspektywa Teodora i jego rozmowa z Susan wprawiły mnie w lekkie zaskoczenie - spodziewałam się, że rodzice dziewczyny mieli coś wspólnego z Czarnym Panem, skoro Voldemortowi tak bardzo zależy na dziewczynie. Ale że pan Greengrass dbał o Susan najbardziej? Tego bym nie powiedziała, zwłaszcza że w pierwszych rozdziałach podkreślałaś wręcz niechęć opiekunów do przybranej córki, to, że zawsze odstawała od idealnych Astorii i Dafne. I właśnie Astoria. Wyszło z niej ziółko, słodka żmijka, która chce pokłócić siostry - czy to się jej uda? Mnóstwo, mnóstwo zawirowań. Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie, co piszę całkowicie szczerze. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMnóstwo zawirować? Sama się w tym wszystkim już nie raz pogubiłam.
UsuńTen wątek z Christopherem wyjaśni się już w przyszłym rozdziale. Chris jest nauczycielem, dodatkowo osobą pochodzącą z wielkiego rodu. Myślę, że nie chciałby skandalu, który niewątpliwie wywołałaby Dafne, gdyby dowiedziała się prawdy. Cóż... właściwie Astoria mówią to, co powiedziała niewiele się pomyliła.
Podkreślałam bardziej, że to matka dziewczyn traktowała Susan jako tę gorszą, specjalnie sprawdziłam i wiem, że napisałam, iż Thomas trzymał się po prostu z daleka od wszystkiego. Na jego miejscu zrobiłabym to samo mając taką rodzinę. Ale o wszystkim już 12 czerwca.
Trafiłam na twojego bloga przypadkiem i z ciekawości postanowiłam zagłębić się w treści, gdyż zaciekawił mnie opis.
OdpowiedzUsuńMasz lekki styl i tekst czytało się szybko i przyjemnie.
Spodobali mi się bohaterowie, jakich stworzyłaś, mimo że w życiu nie mają łatwo, a wręcz często bardzo im współczułam. Szczególnie Notta, który nigdy w życiu nie miał lekko.
Wzajemnych potyczek sióstr to chyba nigdy nie zrozumiem, bo ja ze swoją żyję w bardzo dobrych stosunkach. Zastanawiam się, co chce osiągnąć Astoria, czy może po prostu to jej wrodzona cecha.
Reakcja Susan na wiadomość o rodzicach jak najbardziej prawdopodobna, w końcu ta wiadomość wpłynie na całe jej życie i postrzeganie przyszłości. Jednak i tak uważam, że lepsza nawet najgorsza prawda niż życie w niewiedzy.
Przy okazji zapraszam także do siebie na http://z-popiolow.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Dzięki ;)
UsuńChyba żadne z nich nie miało łatwo w życiu. I teraz wszystko ma swoje własne konsekwencje.
Ja nie mam siostry, więc ogólnie nie orientuje się jakie relacje miałyby między nimi panować. Zawsze miałam brata i jak to w rodzeństwie bywa - drzemy koty.
Chciałam Dafne i Astorię wykreować na Lizawiettę i lichwiarkę ze "Zbrodni i kary", ale po prostu nie byłam w stanie zniszczyć żadnej z tych bohaterek.
Ta informacja nie jest pewna. Nie zapominajmy, że Nott po prostu podsłuchał tę informację.
Pozdrawiam.
Hej, tu Lucky :) cieszę się że jednak odwiedziłaś mojego nowego bloga :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie przeczytałam Twoje małe dzieło i jestem pod wrażeniem :) Bardzo mi się podoba, choć nie do końca jeszcze przepadam za postacią Susan. Może w miarę jak będzie się akcja rozwijać polubię ją. Natomiast postać Notta uwielbiam, nie wiem za co, zwyczajnie wydaje mi się sympatyczny. Niestety podejrzewam że nie pozwolisz aby ta sympatia przetrwała. Chciałabym już wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Zżera mnie ciekawość. I czekam z niecierpliwością na więcej :))
Heeej, wydaje mi się, że już to komentowałam, ale nigdzie nie widzę mojego komentarza :(
OdpowiedzUsuńKomentarza nie było widać, ponieważ sama musiałam zaakceptować to, co napisałaś ;)
UsuńWkurza mnie ciągle kasowanie spamu, więc włączyłam sobie taką opcję.
Dziękuję za miłe słowa :)
Sama nie przepadam za Susan. Raz, jest taka nijaka, dwa, za nic w świecie nie mogę z niej zrobić takiej bohaterki jaką bym chciała. Cóż, może kiedyś dorośnie.
Dlaczego wszyscy uwielbiają tego Notta? Dla mnie on tylko łazi i się narzuca wszystkim. Sama nigdy nie chciałabym spotkać takiego człowieka.
Przejrzałaś mnie ;) Nie mam zamiaru tego tak zostawiać.
już od jakiegoś czasu zabierałam się za przeczytanie Twojego opowiadania, ale ciągle coś odwracało moją uwagę. nie ważne. już jestem i raczej nigdzie się nie oddalę.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, w jaki sposób kreujesz świat. wszystko brzmi bardzo realistycznie i jednym słowem super.
Uwielbiam Teodora. choć powiem szczerze, że nie rozumiem fascynacji jego osobą. Pani Rowling poświęciła mu dosłownie kilka słów, a na wielu blogach spotykam się ze stwierdzeniem, że jest to jedna z ulubionych postaci z sagi. to takie dziwne. ale Twój Nott mi się podoba. Wykreowałaś gop sama i to w bardzo obiecujący sposób. często mu współczuję, bo w jego życiu wydarzyło się wiele złego...
Ach te siostry... czemu ja tego nie rozkminiam? dla mnie siostra to chyba najbliższa osoba. Na marginesie, patrz komentarz wyżej i to właśnie moja siostra.
Astoria jest wredna ale jakoś podoba mi się.
Pozdrawiam i dziękuję również za komentarz u mnie :D
Dzięki za miłe słowa : )
UsuńSama Teodora uważam za natręta ;d
Może dlatego jest ulubionym bohaterem, ponieważ każdy kreuje go na swój sposób? Tak samo można zrobić z Zabinim, o którym wiemy tylko, że należał do Slytherinu i był w tym samym wieku, co główni bohaterowie.
Siostry powinny się kochać:) Tutaj były wychowywane całkiem inaczej i raczej wątpię żeby darzyły się siostrzanym uczuciem. W ogóle to chciałam je wykreować na podstawie Lizawietty i Lichwiarki ze "Zbrodni i kary", ale potem doszłam do wniosku, że żadna z nich nie może być aż tak okrutna.
Zostałaś nominowana do "Liebster Award" na Serce Pełne Nienawiści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Apocalypsis
Jak miło :)
UsuńHej :) Piszę tutaj odnośnie tego, co masz napisane na górze - czy te informacje o usunięciu obserwowanych są potwierdzone? I właściwie po co to mają usuwać - przecież to przydatna opcja! Wiesz może?
OdpowiedzUsuńJeżeli faktycznie tak się stanie, też chciałabym dołączyć do gogle +. A jak Tobie się tam podoba? Czy przychodzą tam jakieś powiadomienia o nowej notce blogów, które dodamy do linków czy coś w tym stylu?
Kiedy sama się o tym dowiedziałam byłam zła, ale sprawdziłam informację i to prawda. Stare opcje zaczynają być usuwane z bloggera, wielka szkoda. Co do Google + to nie jest znowu tak źle, ale wiadomo, stara opcja jest o wiele lepsza. Można podzielić kręgi na osobne foldery i klikając "Dodaj do kręgów" wybrać gdzie chcemy tę osobę umieścić. Fajna sprawa jak masz w więcej niż jednego bloga i chcesz stworzyć sobie zakładkę, w której masz tylko te strony, które czytasz. Informacje pojawiają się tak samo jak na starym panelu, nie wiem jeszcze czy trzeba coś specjalnie kliknąć żeby się pojawiły na stronie osób, które bloga obserwują. Nie korzystałam z tego. Musiałabym się popytać żeby ci odpowiedzieć dokładnie na to pytanie. Ale najlepszym sposobem jest po prostu kliknąć w opcjach profilu blogger "dołącz do google +" i samemu się przekonać. Zawsze można łatwo z tego zrezygnować.
UsuńDzięki wielkie za (spóźnioną) odpowiedź ;) Zastanowię nad tym.
UsuńMuszę przyznać, że Theodore nie ma łatwo w życiu. Musiał też być wychowany tak, jak jego ojciec sobie zażyczył. No i do tego jeszcze ta sprawa z rodzicami Susan. Nie dziwię się chłopakowi, że bał się, że może mieć żal dziewczyna za to, co zrobił jego ojciec, ale chyba nie może winić się za decyzje ojca. Cieszę się, że Theodore wszystko wyznał dziewczynie.
OdpowiedzUsuńZasmucił mnie znowu fakt, że Astoria chce tak wszystko skomplikować. Posunęła się naprawdę ostro, mówiąc o tym, że Susan całowała się z Christopherem. Nadal ubolewam nad tym, że Astoria w tym opowiadaniu jest taka wredna. Wiem, że ktoś musi, ale… no cóż, przecież nie mogę wymuszać na Ciebie, abyś nagle zmieniła Astorię w dobrą osobę. To Twój wykreowany świat, więc będę musiała się z tym pogodzić i przymrużać na to wszystko oko.
Dobrze, że Teodor powiedział Susan część prawdy. Myślę, że Susan powinna ją znać.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Christopher naprawdę zdradził Dafne i jakie później Dafne będzie miała relacje z Susan. Bo jeżeli to będzie prawda to pewnie dobre nie będą.
Będę czytać dalej.