środa, 6 marca 2013

Rozdział III: Moc prawdy

Susan Sewell spojrzała na swoje odbicie w lustrze i westchnęła. Jeszcze miesiąc wcześniej, niczym nie różniła się od dziewczyn, które pragną  się ukryć, pragnących odizolowania od świata. Była przecięta, co wcale jej nie przeszkadzało. Jednak tylko ona uważała to za dobry pomysł.
Proste dotąd włosy Susan zostały zakręcone w małe loki, naturalne jasne włosy zafarbowane na ciemny brąz, przez co bladość jej cery została podkreślona. Dziewczyna nie wiedziała, czy podoba się jej ta nagła zmiana. Nadal była zaskoczona, że można zrobić ze swoim wyglądem tak wiele, do tego stopnia, że nikt nie mógłby jej poznać.
- Podoba ci się? – zapytała Dafne i uśmiechnęła się do niej wesoło. – Tylko tyle mogłam zrobić, skoro nie pozwoliłaś mi użyć tego – wskazała na przybory kosmetyczne i zacisnęła usta. Susan skwitowała to tylko cichym prychnięciem i zaczęła zbierać porozrzucane dookoła szaty.
- Dziękuję Dafne, ale chyba nie chciałam aż takiej zmiany – odpowiedziała po dłużej chwili. Pozbierała już wszystkie niepotrzebne rzeczy. Sypialnia ponownie była czysta.
- Nie rozumiem ciebie, Susan. Sama chciałaś wyglądać jak kobieta, arystokratka.
Sewell usiadła na łóżku patrząc w oczy siostry. Dafne była rozczarowana, że jej zabiegi nie przyniosły żadnego rezultatu.
- Nic nie rozumiesz, Dafne – powiedziała spokojnie szatynka. – Dla ciebie nie liczy się nic, oprócz wyglądu i pieniędzy. Taka jest prawda, więc nie patrz tak na mnie. Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
- Obrażasz mnie – syknęła blondynka i podeszła do dębowych drzwi prowadzących na korytarz.
- Możliwe – odparła Susan. – Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłaś, jednak to nie zmienia sytuacji pomiędzy nami. Nie chce się z tobą przyjaźnić. Nie w tych czasach – dodała szeptem. Jednak Dafne jej nie usłyszała, ponieważ wyszła z sypialni trzaskając drzwiami.
Susan zakryła twarz w dłoniach. Nie miała najmniejszej ochoty ranić w ten sposób Dafne, ani nikogo innego. Mogła zatrzymać te słowa dla siebie, ale to, co się działo we współczesnym, magicznym świecie zmusiło ją do podjęcia decyzji, której mogła żałować długo.
Lubiła Dafne od zawsze. Dziewczyna należała do tego grona osób, które nie powiedziało nigdy złej rzeczy o jej rodzicach. W porównaniu do reszty członków rodziny Greengrass, traktowała ją z szacunkiem i często stawała w jej obronie. Jednak często zdarzało się, iż Susan przyłapała Dafne na niewinnych żartach odnośnie jej wyglądu i stylu bycia.
Mimo wszystko były siostrami. Nie rodzonymi, ale mieszkały pod jednym dachem od urodzenia i powinny się tak traktować.
Nie powinnam była się tak zachować, pomyślała Susan, a zaraz potem przypomniała sobie tajemniczą rozmowę z Zabinim. Jęknęła cicho i podeszła do małej komody znajdującej się pod przeciwległą ścianą.
Trzymała w niej wszystkie wartościowe rzeczy, jakie uzbierała przez całe swoje życie: pamiątki po rodzicach, zdjęcia, poradniki miotlarskie, a także wiadomość od Blaise’a. Nie bała się, że ktokolwiek mógłby tam zajrzeć. Wszyscy domownicy unikali jej sypialni i nigdy nie wchodzili do środka. Zazwyczaj pukali i odchodzili.
Tym razem otworzyła szufladę nie po to, aby popatrzeć na podobiznę matki wykonaną węglem za czasów jej młodości w szkole. Nie, sięgnęła od razu po zwiniętą wiadomość od Zabiniego i ukryła ją w kieszenie swojej szaty. Zabrała również parę innych rzeczy, które włożyła do prawie pełnego kufra.
- Susan, matka woła na dół. Zaraz ruszamy na peron – odezwała się Astoria zza ściany. – Pospiesz się.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i dołożyła do ubrań jeszcze parę ksiąg z zaklęciami, które często używała w Beauxbatons. Zostawiła kufer w nogach łóżka licząc, że skrzaty nie zapomną o nim, kiedy będą transportowały cały bagaż do obszernego holu. Susan nie pozostało już nic innego jak dołączyć do Carol Greengrass i jej corocznego wykładu na temat zachowania w szkole. Bo w przeciwieństwie do Dafne i Astorii, Susan będzie musiała zapracować na swoje utrzymanie, kiedy tylko opuści mury Green Hall.
- Jesteś już wreszcie – syknęła Dafne i obróciła się plecami do siostry. Susan od razu rozpoznała, że jeszcze była zła za wcześniejsze słowa. Jednak wiedziała, że tylko w taki sposób będzie mogła ją od siebie odepchnąć.
W tym roku Carol nie mówiła dużo. Może dlatego, że do szkoły jechały już któryś rok z kolei i doskonale wiedziały jak mają się zachowywać.
- Drogie dziecko – zwróciła się do Sewell. – W tym roku postaraj się zdać wszystkie egzaminy kończące rok, ponieważ już nie wrócisz do szkoły we wrześniu. Postanowiliśmy z Thomasem, że również wyjdziesz za mąż, dodatkowo za człowieka bogatego, który nie będzie kazał ci pracować. Cieszę się, że wszystkie wyjdziecie za mąż za tak wspaniałych mężczyzn. Majątek Greengrassów znaczy wiele w naszym świecie, a na szczęście wszystkie jesteście ładne i przynajmniej wy, Astorio i Dafne otrzymacie wysokie posagi. Ale kompletnie nie rozumiem jak twój przyszły mąż, Susan, chciał ciebie za żonę. Przecież nie jesteś nic warta.
Susan milczała ze wzrokiem wbitym w kamienną posadzkę. Nie chciała powiedzieć niż, ponieważ nie wiedziała, co. Przy Carol ciężko było wyrazić swoją opinię, dodatkowo to przyszłe małżeństwo nie zapowiadało się dobrze. Nie musiałaby pracować, mogłaby skupić się jedynie na qudditchu.
- Nic nie powiesz? – odezwała się Astoria. – Uważam, że matka zapewniła ci przyszłość, na którą nie zasługujesz.
- Za kogo mam wyjść? – odpowiedziała zrezygnowana Susan i podeszła bliżej do Carol. – I dlaczego nie mogę skończyć szkoły? W razie problemów mogłabym zostać Uzdrowicielem.
- Kobietom naszego pokroju nie przystoi pracować. Nie martw się niczym, rodzinie twojego przyszłego męża nic nie brakuje. Ty będziesz musiała jedynie urodzić potomka. A teraz proszę, spóźnimy się na pociąg.
Dafne wraz z Astorią wyszły dumnie do samochodu podesłanego przez Ministerstwo Magii. Susan musiała zaczekać na kolejny, który jeszcze nie dotarł na miejsce.
- Dziecko drogie – zaczęła Carol podchodząc do swojej wychowanki. – Nie chciałam żebyś musiała rzucać szkołę dla małżeństwa. Jednak rodzina twojego narzeczonego wyraźnie zaznaczyła, że ich syn pragnie się ożenić zaraz po tym jak zda wszystkie egzaminy. A to już w tym roku.
- A mogłabyś mi powiedzieć, kim jest ten człowiek? – zapytała rozczarowanym wzrokiem Susan.
- Wszystko w swoim czasie, dziecko – odpowiedziała pani Greengrass i wręczyła Sewell niebieską kopertę. – Mam nadzieję, że ten list wyjaśni ci wiele.
Susan została sama pośrodku szarego i zimnego hallu. Ściskała w ręku kopertę i zastanawiała się, co może skrywać. Jednak jej zainteresowanie nie było duże. To, co mogła w niej znaleźć trochę ją przerażało, więc odłożyła ją na sosnowy stół i wyszła na zewnątrz, aby tam poczekać na przyjazd samochodu. Wychodząc, spojrzała na staroświecki zegar, który wskazywał godzinę dziesiątą trzydzieści. Westchnęła i pospieszyła. Była pewna, że kierowca, który ma ją odwieźć na peron nie lubi czekać.

*

Przedział, który zajęła Susan Sewell był pusty. Nikt nie zajął go wcześniej, więc korzystając z okazji, dziewczyna położyła swój kufer na niższą półkę i usiadła zaraz przy oknie, rozkoszując się samotnością.
Chociaż codziennie przebywała zamknięta w swojej sypialni, to nie potrafiła spokojnie myśleć o tym, co usłyszała od Zabiniego zaledwie parę wieczorów temu.
Tyle zagadek, tajemnic i nieścisłości o jej pochodzeniu, wcale nie ułatwiały jej zrozumienie tajemniczej wiadomości. Teraz już wiedziała, że wszystko, co jej mówili przez tyle lat mijało się z prawdą. Inaczej Czarny Pan nie chciałby jej w swoich szeregach.

Parę dni wcześniej:
To, co właśnie powiedział Zabini wytrąciło mnie z równowagi.
Na samym początku sądziłam, że kłamał. Że to kolejna gra, którą wymyślił, aby ze mną pogrywać, bawić się uczuciami, wiedzą.
Jednak po chwili pojawiło się nieme pytanie, czy aby na pewno byłby zdolny do takiego okrucieństwa. Wymyślić tak straszną rzeczy, tylko po to, aby móc zobaczyć moją przerażoną minę.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że patrzę przed siebie i nie wydaje żadnego dźwięku, choć powinnam powiedzieć chociażby słowo. Jedno, które w jakimś zakamarku mojego umysły co chwilę się pojawiało.
- Kłamiesz – powiedziałam po prostu i podeszłam do niego wściekła. – Kłamiesz.
Uderzyłam go pięścią w pierś, nie po to, aby go skrzywdzić. Chciałam poznać prawdę, chciałam, żeby powiedział mi, że jednak kłamie.
- Nie Susan, to nie jest kolejna gra z mojej strony – odpowiedział i złapał mnie za ramiona.
Musiał pochylić głowę, żebym nie musiała podnoście na niego oczu. Podniósł mi podbródek, ale kiedy zobaczył łzy w moich oczach, odsunął się nagle.
- Nie powinien ci tego mówić, jednak wiem, jak to jest się dowiedzieć, że przyszedł czas na służenie złu. I nie życzę nikomu, aby musiał przechodzić prze to samo.
Od samego początku wiedziałam, że był Śmierciożercą. W arystokratycznych rodach był to powód do dumy, nie do strachu czy pogardy. Nie można było zarzucić takim ludziom niczego złego. A powiązania z Voldemortem traktowano jako tajne stowarzyszenie.
- Dlaczego ja? Przecież moi rodzice nigdy mu nie służyli.
Zabini pokręcił głową z rozczarowaniem i podszedł do okna. Nie wiedziałam, co miał na myśli, kiedy wykonał ten gest. Więc w ślad za nim stanęłam przy szybie, patrząc na zielony las w oddali.
- Co chcesz przez to powiedzieć, Blaise? – szepnęłam i otuliłam się ramionami.
- Nie wiesz wielu rzeczy o swojej rodzinie, Sewell. Zapytaj Thomasa – powiedział i opuścił moją sypialnię.
Stałam przy oknie jeszcze długo, aż pierwsi goście zaczęli wychodzić z dworku. I cały czas myślałam na znaczeniem słów Zabiniego.

Oczywiście Thomas Greengrass nic nie powiedział swojej wychowance. Zamiast słów wyjaśnienia, nakazał jej opuścić gabinet i udać się gdziekolwiek indziej, nigdy nie pytając o swoich rodziców, ponieważ „usłyszała o nich już wszystko” w dzieciństwie.
Jednak po tym, co powiedział Zabini, zwątpiła w każde słowo. Jakby pamięć o jej rodzicach zbladła, zagubiła się w niepewności. I wcale się jej to nie podobało.
Biorąc pod uwagę, że nie ma wielkiej pola manewru, nigdy nie dowie się, dlaczego Voldemort pragnie ją w swoich szeregach. Nawet, kiedy będzie musiała wybierać pomiędzy życiem a śmiercią. Wiecznym potępieniem swojej duszy a spokojem. Morderstwem a czystym sumieniem. Bo nie wie, czy kiedykolwiek stanie po stronie Czarnego Pana.
Harry Potterze, proszę, pospiesz się.  
Nawet nie zauważyła jak ktoś przygląda się jej zza szyby przesuwanych drzwi.
Dopiero po jakimś czasie głos Notta przywrócił ją do świata realnego. Zarumieniła się widząc jego zatroskane spojrzenie.
- Witaj – przywitał się i gestem zapytał się, czy może zająć wolne miejsce po drugiej stronie okna.
Zgodziła się.
Usiadł i chwilę milczał. Potem pochylił się i dotknął jej dłoni. Zabrała ją oparzona i założyła ręce na piersi.
- Masz jakąś sprawę? – zapytała wprost. Nie chciała spędzać czasu w jego towarzystwie.
- Właściwie nie – uśmiechnął się szczerze. – Jednak jako wysłannik naszego Prefekta, mam ci przekazać, że twój przydział do domu nie odbędzie na uczcie, tylko przed nią. Jesteś za duża na pierwszaka. Dafne zostanie przydzielona dopiero po uczcie, nie pytaj dlaczego. McGonagall pewnie ma swoje powody, skoro podjęła taką decyzję.
Nie rozbawił jej tym stwierdzeniem. Bardziej zmarszczyła brwi.
- To już wiem. Malfoy poinformował mnie wczoraj listownie – powiedziała. – To w takim razie, co tu robisz?
- Pewnie to, co ty. Szukam samotności, więc jak pozwolisz, zostanę tutaj.
Zaśmiała się kpiąco.
- A jak odmówię? Wyjdziesz?
- Raczej nie.
Zamilkli. Nie wpatrywali się już w siebie, a w krajobrazy mijane po drodze. Po pewnym czasie Nott usiadł obok niej, tłumacząc się chorobą lokomocyjną.
- Dlaczego lubisz latać? – zapytał Nott .
Susan pokręciła tylko głową i zignorowała jego pytanie. Jednak ponowił je, jakby nie zauważył, że nie ma ochoty z nim rozmawiać.
- Myślałam, że szukasz samotności .
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – odparł na to.
Prychnęła.
- Dlaczego na siłę starasz się mnie wciągnąć w rozmowę, kiedy cały czas daje znaki, że nie mam na to ochotę?
- Bo jesteś interesująca.
- A Dafne?
Zmarszczył czoło.
- Nie rozumiem, co ma do tego twoja siostra. Ona mnie nie interesuje i doskonale o tym wie – powiedział. – A my mamy podobne zainteresowania.
Przesiadła się. Teraz siedziała naprzeciwko niego, na miejscu, które niedawno zajmował. W tej pozycji mogła obserwować jego oczy, patrzeć, czy nie jest kolejną osobą, która kłamie. Jak na Ślizgona, jest całkiem miły, pomyślała Susan.
- Ale nie rozumiem, dlaczego miałbyś ze mną rozmawiać – warknęła. – Nikt nie traktuje mnie poważnie, a wręcz przeciwnie, wszyscy znieważają. Więc po psuć sobie opinię, Nott?
- Mam na imię Teodor, nie Nott – zaśmiał się kpiąco. Susan poczerwieniała na twarzy i zerwała się z miejsca.
- Jesteś najbardziej irytującą i nieznośną osobą, którą poznałam. Czy do ciebie nie dociera, że nie mam ochoty na znajomość z tobą? Więc z łaski swojej poszukaj sobie innego miejsca na samotność.
- Do zobaczenia w Hogwarcie.
Wyszedł.
Pewnie.

___________________________________________
Napisałam coś, co chyba mi nie wyszło. Jednak jak wiadomo, początki są trudne, a ja mam tak dużo pomysłów, że nie wiem, co gdzie napisać.
Nie szczędźcie krytyki, proszę.
Zgodnie z sondą, wygrał Slytherin i zdradzę, że do tego domu zostanie właśnie przydzielona Susan. Więcej wyjaśnię w rozdziale 4.
Nadal poszukuję bety!


19 komentarzy:

  1. Rozdział jest naprawdę Genialny *.*
    Susan w Slytherin ;O
    nie mogę się doczekać ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się zdaje, że jest króciutko, zgadza się? CZy tak mi się szybko przeczytało?
    Szczerze, zaskoczyłaś mnie tym, że dziewczyna nie wie nic o swoich rodzicach, a mi się zdaje, że ja już skądś wiem, że oni odwrócili się od Voldemorta (czyżby opis bloga?). Zaskoczenie pozytywne oczywiście ;)
    Początkowo myślałam, że Susan chce uciec z domu (to pakowanie i zmiana wizerunku), ale jednak nie. Zobaczymy, co będzie w Hogwarcie.
    Odrzuca Dafne od siebie przez Voldemorta? Także bałabym się o swoich bliskich, jakbym się dowiedziała, że Tom chce mnie w swoich szeregach, a wcale by mi to nie odpowiadało. Jestem tylko ciekawa kiedy Dafne się o tym dowie i nie będzie na nią zła.
    Susan i mąż? Przypomnisz mi który jest teraz rok? Bo chce odgadnąć jej "męża" i ciekawe czy trafię, a szczerze się pogubiłam ;P Astoria z jakim tekstem wyjechała, no i jej opiekunka także. Maskara, ja to bym nie wytrzymała i chyba i jednej i drugiej albo niezłe przygadała albo nawet uderzyła i nie patrzyła na to, że to osoba starsza i należy się jej szacunek. Ja uważam, że szacunek się należy osobie, która także ciebie szanuje!
    Ah i no znowu przystojniaka Nott. Teraz to on nie da jej spokoju coś mi się wydaje. Taki typ. Niedostępna to tym bardziej go ta osoba pociąga. Biedna Susan.
    Zaskoczyłaś mnie z kwestią Zabiniego. Naprawdę powiedział jej tylko o tym dlatego, że sam strasznie przeżył podobną wiadomość? Pierwszy Ślizgon w twoim opowiadaniu, który jest normalny? Coś mi się nie chce wierzyć po twoich słowach, że wszyscy Ślizgoni są tacy sami *tak, tak pamiętam jak to pisałaś!). Ale jeżeli to prawda, to fajnie, że są wyjątki od reguły ;)
    Kończę, bo chyba się rozpisałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko, krótko. Zaledwie siedem stron w wordzie..
      Susan ma 16 lat i będzie chodziła do szóstej klasy w Hogwarcie. A jej mąż w takim razie musi być w siódmej, czyli rok starszy.
      I jakoś nie widzę Susan bijącej Carol :D Astorię, owszem. Jednak jej opiekunowie zrobili dla niej w życiu bardzo dużo, ale nic jeszcze nie zdradzam. Nikt nie lubi tajemnic, a zwłaszcza, kiedy dotyczą one naszej osoby :)
      Nott jest specyficzny. I chyba jako jedyny nie szukający we wszystkim korzyści dla siebie... choć nie do końca. Ten wątek jeszcze trochę się rozwinie.
      I nadal twierdzę, że Ślizgoni mają nieodmienne cechy, które charakteryzują ten dom. I Zabini niczym się od nich nie różni. A więc, dlaczego jej to powiedział? Ha! Jeszcze wiele się wyjaśni.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Hej ^^. Wcale nie uważam, by ten rozdział był zły. Fakt, z dialogami masz pewne problemy, co doskonale rozumiem, bo sama piszę je naprawdę fatalne, czasem zdarzają się literówki i zbędne przecinki, ale opisy są jak najbardziej dobre ^^.
    Jest ich dużo, jest też sporo przemyśleń. To dobrze, pokazujesz przeżycia wewnętrzne Susan, dzięki czemu wydaje się bardziej żywa i rzeczywista.
    O, wreszcie wyjazd do Hogwartu, byłam bardzo ciekawa jak opiszesz ten moment. Lubię historie o nowych uczennicach, nawet bardzo. Ciekawe, jak zostanie przydzielona. Czyżby w gabinecie Dumbla, jak moja Evelyn?
    Matka potraktowała dziewczynę dość nieładnie. Widać, że uważa ją za kogoś gorszego niż swoje córki i pewnie chciałaby się jak najszybciej jej pozbyć, wpychając ją w aranżowane małżeństwo. Ciekawe, z kim ;P. Bardzo lubię takie wątki, więc jestem ciekawa, jak to poprowadzisz. I w ogóle musi ją wkurzać to, że rodzice tak wszystko przed nią ukrywają.
    Susan dużo też rozmyśla o słowach Blaise'a. Bądź co bądź, jego słowa były niepokojące, i dziwne byłoby, gdyby nie wzbudziły w dziewczynie żadnej reakcji.
    I kolejna rozmowa z Nottem ^^. Coś czuję, że w Hogwarcie ich znajomość będzie się rozwijać, choć Dafne pewnie nie będzie zachwycona, skoro ona się nim interesuje, a on woli Susan. Nie mniej jednak, też ciekawy wątek. Ciekawe, czy kryje się za tym coś więcej, czy chłopak naprawdę ją polubił? ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie literówki? Trzy osoby sprawdziły szukając takich drobnych błędów.
      Susan nie będzie przydzielona jak Evelyn, nie wiem jak Ty to zrobiłaś, jeszcze się nie zabrałam za opowiadanie :(
      Jednak nie będę długo opisywała całej ceremonii jest mało ważna w tym opowiadaniu.
      Przypominam, że prawdziwi rodzice Susan nie żyją, a sama dziewczyna zwraca się do swoich opiekunów po imieniu. Nigdy nie uważała ich za swoją rodzinę. Jednak 'wpychanie' w małżeństwo wcale nie jest w przypadku Susan złe. Ale to jeszcze wyjaśnię.
      Wątek z Nottem jest bardzo ważny, wyjaśnię w kolejnych rozdziałach dlaczego.
      Ach, Dafne. Moja miłość do bohaterki. Trudno będzie to wszystko zrozumieć, bo znając życie jeszcze bardziej pogmatwam wątki.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Teraz już nie przypomnę, bo nie pamiętam ;P. Nie mniej jednak, czasem było za dużo przecinków, ale sama też mam z tym poważny problem, więc nie będę się zbytnio czepiać ;P.
      Moja Niebieska została przydzielona w gabinecie Dumbledore'a. Też uznałam, że jest za duża, by ją przydzielać z pierwszakami.
      Wiem, że rodzice Susan nie żyją, miałam po prostu na myśli kobietę, która ją wychowuje. Nawet, jeśli Susan nie jest jej prawdziwą córką, i tak traktuje ją zbyt podle. Ciekawe, jak będzie z tym małżeństwem i czy Susan wyjdzie za tego kogoś, ale jak na razie raczej nie wygląda na osobę, która umiałaby się postawić.
      Nie mniej jednak, ciekawa jestem początków w Hogwarcie ^^.

      Usuń
  4. Notka świetna i czekam na następną :)
    Powodzenia w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha pierwsza!!
    Rozdział naprawdę mi sie podobał.
    Ciekawy i muszę przyznać dość intrygujący nie powiem.
    Pod wieloma względami zaskoczyłaś mnie.
    Podobała mi się rozmowa Suzan z Dafne, chociaż Susan była nieco za ostra.
    I trochę szkoda mi tej dziewczyny.
    Mam nadzieję, że da radę opierać sie Voldemortowi jak najdłużej.
    Nie może w końcu tak łatwo się poddać.
    Ja wierzę że jej sie to uda.
    No i co połączy ją z Zabinim?
    Czyżby kryło się za tym coś więcej?
    Aj tak dużo pytań a mało odpowiedzi.
    Pozostaje niecierpliwie oczekiwać ciągu dalszego.
    Aby nastąpił wkrótce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza, pierwsza. Nie w tej kolejności zaakceptowałam komentarz :)

      Usuń
  6. Zacznę od marudzenia, jak to mam w zwyczaju :)
    Nie podoba mi się wyrażenie "zapytała rozczarowanym wzrokiem Susan." Nie można zapytać rozczarowanym wzrokiem. Zapewne miałam na myśli "z rozczarowanym wzrokiem" lub też "rozczarowanym głosem". Oprócz tego dosyć sporo literówek się wkradło do tego rozdziału, ale to nic ^^
    Rozdział ogólnie niczego sobie, nie masz co narzekać :) Taka trochę sielanka i nic nie wyjaśniał, ale podobał mi się. Lubię takie takie odskocznie. Jestem ciekawa co było napisane w tym liście (?), który otrzymała Susan. Szkoda, że nie chciała go otworzyć :c Może tam byłaby jakaś wskazówka co do tego, kto ma zostać mężem panny Sewell.
    Moim ulubionym fragmentem na zawsze pozostanie rozmowa Susan z Zabinim :3 Ciekawi mnie, co on miał na myśli... Jaką przeszłość skrywają rodzice dziewczyny? Czy też byli sługusami Voldemorta? Kurczę, nie wiem... Wydaje mi się to takie... nieprawdopodobne, ale z drugiej strony... Może jednak tak :D W końcu żyli w bardzo niepewnych czasach... Bo inaczej po co byłaby mu córka Sewellów? Ach, chyba jestem za bardzo niecierpliwa... ^^ Dobra, poczekam do następnej notki, może tam się coś wyjaśni :)
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznę od tego, że od razu pokochałam postać Dafne. Wielu przedstawia ją, jako pustaka,ale nie każda arystokratka musi taka być. Tutaj fascynujesz nas tą postacią. Susan łatwo rozczytać, ale Dafne jest jedną wielką zagadką. Trochę mnie przestraszyłaś tymi zaręczynami Susan, ale na początku jak przeczytałam w mojej głowie odezwał się cichy głosik "Nott". Od razu domyśliłam się, że Sewell nie wie wszystkiego o swoich rodzicach. Myślę, że Carol i Thomas nie powiedzieli jej prawdy obawiając się, że córka poprze decyzje swoich rodziców i w przyszłości wybierze to samo, przy okazji przynosząc im zgubę.
    Szkoda, że tak mało Astorii, bo prawie nic o niej nie wiemy, prócz jej zaręczyn z Draconem Malfoy` em. Przydałaby się jakaś mała scenka z nią i Susan w roli głównej.
    Jeśli szukasz bety, to ja mogę się zgłosić.
    [oszukac-los]

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam jeszcze w środę, ale dopiero teraz znalazłam czas na komentarz za co przepraszam, ale ostatnimi czasy działam z lekkim opóźnieniem.

    Przemiana dziewczyny. Czy wyszło jej to na dobre czy złe? Jakoś bardziej wolę szatynki od blondynek, więc w moim przekonaniu jest lepiej :) Ale to takie moje uprzedzenie. Po każdej scenie piszesz o uczuciach i myślach bohaterów co bardzo mi się podoba, bo cenię to w opowiadaniach ;*

    Matka jest okropna. Nieczuła, bezwzględna, traktująca przedmiotowo swoje dzieci (szczególne Susan). "Przecież nie jesteś nic warta." - Te słowa już całkowicie zniszczyły jej obraz w moich oczach. Nie rozumiem po co przygarnęli do siebie dziewczynę skoro tak ją traktują. Susan przypomina mi trochę Kopciuszka (z taką różnicą, że tej bajki nigdy nie lubiłam, a twoje opowiadanie mi się podoba :D)

    Pochodzenie Susan jest zagadką, jednak mam nadzieje, że nie jest ona córką V.? W końcu dlaczego miałby on ją chcieć? Coś musi być w niej wyjątkowego, tylko jeszcze nie wiemy co. Mam nadzieje, że niedługo się dowiemy :)

    Co do Teodora. Czyżby to jemu została "przeznaczona" dziewczyna? W końcu tak uparcie chce ją poznać chłopak. Choć może po prostu ją lubi :) Susan próbuje go odtrącać, ale mam wrażenie, że w ten sposób sama siebie oszukuje.

    Pozdrawiam, L. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Odpowiem tak pokrótce:
      Susan nie jest córką Voldemorta. On nie potrafi kochać, to pewnie i nie lubi kobiet. Bo uważa je za gorsze istoty.
      Carol i Thomas. Jeszcze wyjaśnię, dlaczego ją przygarnęli i dlaczego ją tak traktują.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. No nie, jestem rozczarowana, że tak sprytnie zataiłaś przed nami nazwisko chłopaka, z którym Susan ma związać przyszłość. Teraz mi to spokoju nie będzie dawało ;) Aż dziwię się dziewczynie, że nie zerknęła do tej koperty - myślę, że mimo wszystko lepiej wiedzieć i jakoś przygotować się psychicznie.

    Ogólnie rozdział traktuję jako przejście z domu do Hogwartu, aczkolwiek podobał mi się.
    Widzę, że Nott usiłuje nawiązać rozmowę z Susan, ale dziewczyna mu odmawia. Hm, nie wiem, czy przypadkiem takie ignorowanie nie wzbudzi w nim jeszcze większej ciekawości ;)
    Cieszę się, że dokończyłaś scenę z Zabini'm. Moim zdaniem chłopak zachował się porządnie. Jak na śmierciożercę. Ogólnie bardzo intryguje mnie jego postać w Twoim opowiadaniu ;)

    Pozdrawiam.


    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Piszę to z czystym sumieniem, bo był utrzymany w klimacie zagadki i tajemnicy, a to lubię najbardziej. Zręcznie wplotłaś retrospekcję w pierwszoosobowej narracji w wydarzenia teraźniejsze. Nie każdemu wychodzi taki zabieg, lecz w Twoim wypadku było to płynne i bardzo dobre. Myślę, że Susan w pewnym sensie nie chce zbliżać się do Dafne przez to, iż państwo Greengrass traktują ją w ten a nie inny sposób. Jednakże Dafne na pewno mogłaby zostać jej bratnią duszą, a przynajmniej jakąś dobrą, bliską osobą, z którą może porozmawiać. Co prawda ostatnio obie dziewczyny podzielił jakoś Nott. I właśnie, czyżby to on zechciał poślubić Susan? Ciekawi mnie także kwestia tego, iż Voldemort chce wcielić dziewczynę do swoich szeregów. A jej rodzina prawdopodobnie miała wiele, wiele mrocznych sekretów... Powiem tak: rozkręcasz się tutaj. Oby tak dalej, bo Twoje postacie stają się coraz wyrazistsze, z akcją się nie śpieszysz, ale to dobrze, bo nie ma co gnać do przodu, zresztą chodziło mi o to, że widać i czuć w opowiadaniu klimat oraz Twoją pracę. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "listy z Hogwartu" - czyje listy skoro ona jest tam pierwszy raz? Oo
    swoją drogą strasznie irytuję mnie Twoja niepoprawna odmiana - nie "ciebie" a "cię", nie rozumiem cię, matka cię woła
    Hm, rozdział, cholera nie wiem, co napisać, naprawdę nie wiem, Susan jest bardzo pokrętną postacią, zupełnie inaczej ją opisujesz, zupełnie inaczej ona się wyraża, z opisów wynika, że poddawała się woli innych, nie walczyła o swoje, więc powinna się stać pewną szarą myszką, która szuka słońca, która pragnie uwagi, a ona mówi i nie myśli nad słowami, i rani tych, którzy odważą się do niej odezwać czy pomóc... Raz piszesz, że się prawie do siebie nie odzywały, innym razem relacje sióstr stawiasz w jaśniejszych barwach - to takie małe logiczne błędy. Ogólnie nie wiem, co mam myśleć o Susan, naprawdę jej ani trochę nie rozumiem. Dafne polubiłam, Carol wydaje się nonszalancka, Astoria to pustak idealny, a Thomas... irytujący gbur, Greengrass to najgorsza familia świata, szkoda mi dziewczyny, że musiała się z nimi użerać.
    A co do samego małżeństwa - trochę się naczytało o arystokracji wszelakiej i oni pretendują żony wykształcone, które nie zrobią pośmiewiska, i którą mogliby się chwalić, więc ten wątek nijak mi się podoba, rozumiem, że chciałaś jej trochę dokopać, ale tutaj, kurczaki, dla mnie to nieścisłość. Ale ogólnie rozdział całkiem przyjemnie się czytało i chętnie poznam dalsze losy bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz, owszem. Najpierw dostała list, kiedy ją przyjęli, następnie z listą książek. Mogłam napisać, co to były za listy (wiem, powtarzam się, ale jestem baardzo zmęczona i nie myślę).
      Tak, mnie też to teraz irytuje. Dlatego brakowało mi wtedy bety.
      Zacznę od wytłumaczenia stosunków między siostrami. Na samym początku pisałam, że są oziębłe, o. Ale odkąd Dafne zaczęła pomagać Sus w "przystosowaniu się" to są o wiele milsze dla siebie. Ale Susan sama nie lubię, bo jest moim kompletnym przeciwieństwem, więc dziwnie mi wychodzi jej kreacja.
      Wątek z małżeństwami... Jeju, to moja opowiadanie i wcale nie muszę się trzymać tego, co wymyślili inni bloggerzy. Greengrassowie chcą się pozbyć dziewczyny, więc wydadzą ją nawet za największego gbura, a ona nie ma prawie nic do gadania. Będzie wesoło jak się okaże kto to jest xd
      Jak wytrzymasz to zapraszam do czytania :d

      Usuń
  12. Susan wydaje się bardzo ciekawą osobą, choć trochę zagubioną. Za bardzo nie pojmuję faktu, dlaczego odtrąciła od siebie Dafne, która chce jej pomóc odnaleźć się w tym świecie arystokratycznym. Czyżby to, co powiedział jej Zabini, tak ją przeraziło, że wolała trzymać się z daleka od wszystkich, by nikomu nic nie groziło? Czasami tak ludzie postępują, ale sądzę, że w takich chwilach potrzebuje kogoś, kto ją wesprze. Czyżby to będzie Theodore? W sumie to, ten fragment podobał mi się najbardziej. Mam nadzieje, że będzie więcej scen z Nottem :)
    I ciągle mi smutno, że Astoria jest taka… pusta :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam kilka rozdziałów i zaciekawiło mnie twoje opowiadanie.

    Jestem ciekawa jak będzie wyglądać znajomość Susan i Notta. Ale myślę, że Dafne nie będzie zadowolona jak się o tym dowie.
    Interesuje mnie jeszcze kto będzie mężem Susan.

    Jestem ciekawa co będzie dalej, więc będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy