środa, 6 lutego 2013

Prolog: Skrócona lekcja historii.

Pierwszy raz uciekłam z domu mając siedem lat. Moi przybrani rodzice zabronili mi chodzenia do mugolskiej szkoły podstawowej, więc spakowałam jedzenie do małego, zielonego plecaka i wyszłam z dworku. Na wolności spędziłam całe dwa dni, a trzeciego odnaleźli mnie całą przemoczoną, zmarzniętą oraz odwodnioną. Były to najgorsze dni w całym moim życiu. Oczywiście zostałam surowo ukarana za swój wyskok. Przybrana mama zamknęła mnie na jednym piętrze ogromnego dworu rodzinnego i zabroniła mi kontaktować się z jej córkami. Pamiętam jak płakałam przez pierwsze  dni, ale potem doszłam do wniosku, że dobrze mi samej. Samotność była moim największym przyjacielem, jedynym. Miałam do dyspozycji ogromny korytarz pełen portretów przodków oraz małą biblioteczkę, z której zazwyczaj korzystał Thomas, mój przybrany ojciec.
Drugi, ostatni, raz uciekłam mając dziesięć lat. Nie nauczyłam się posłuszeństwa, które było wymagane w Green Hall. Powtórzyłam błąd sprzed trzech lat, jednak byłam bardziej przygotowana. Tym razem poza domem przebywałam ponad tydzień, a kiedy mnie odnaleźli, już na nich czekałam.
Dopiero ten drugi raz dał do myślenia Thomasowi i Carol. Przestali mnie traktować jak obcą osobę i zaczęłam mieć takie same prawa jak ich córki: Dafne i Astoria. Została wprowadzona do londyńskiej socjety i za wszelką cenę starałam się podołać nowym zasadom, a także obowiązkom. Muszę przyznać, że jako dziesięciolatce nie było mi łatwo.
Mimo mojego nagłego awansu społecznego ze sieroty,  na członka szanowanej londyńskiej arystokracji, nadal nie potrafiłam zdobyć uczucia Carol. Nie byłam kochanym dzieckiem, raczej problemem, który spadł na przybranych rodziców zaraz po śmierci moich.
Usilnie starałam się zaprzyjaźnić z dziećmi innych wielmożnych rodzin, ale nigdy mi to nie wychodziło. Traktowali mnie z góry. Byłam przyjacielem zastępczym, w razie gdyby zabrakło kogoś innego. A tak bardzo pragnęłam jedynie trochę uwagi.

Parę miesięcy po swoim debiucie zostałam wraz z Dafne posłana do Akademii Magii Beuxbatons*. Astoria musiała zaczekać jeszcze jeden rok, aby do nas dołączyć. Miałam nadzieję, że moje pierwsze lata szkolne będą o bardziej satysfakcjonujące niż miesiące spędzone w Green Hall. Dopiero na południu Francji odizolowana od większości rodziny Greengrass i w jakimś stopniu czułam szczęście.
Dafne od razu znalazła przyjaciół. Byłam pewna, że użyła nie tylko swojego dziecinnego wdzięku, ale i nazwiska, które pozwalało jej na  wiele. A ja musiałam zadowolić się byciem przybraną siostrą panny Greengrass. Nadal ciągnęło się za mną widmo śmierci moich rodziców.

Do piętnastego roku życia pozostałam bez przyjaciół. Wolny czas spędzałam na nauce, kształcąc swoje umiejętności magiczne, starając się być najlepsza w klasie. Wychodziło mi to z niemałym trudem, ale podołałam zadaniu i ukończyłam swój ostatni rok w Beuxbatons. Miałam wrócić do Londynu. Moja rodzina postanowiła przenieść Dafne i mnie do szkoły, w której uczyła się Astoria – Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Wiedziałam, że nie będę tęskniła za Francją.

Nie jestem wdzięczna rodzinie Greengrass za przygarnięcie mnie po śmierci rodziców. Nienawidziłam tego domu, nie znosiłam Astorii, a Dafne jedynie tolerowałam. Thomasa i Carol szanowałam jak mogłam, jednak nigdy ich nie kochałam. Moment, w którym dowiedziałam się, że wracam na wyspy, ucieszył mnie. Bo tam, w Hogwarcie, zaczęło się moje prawdziwe życie…
Nazywam się Susan Sewell, a to jest moja historia.
____________________________________________________
* Naukę w Akademii Magii Beuxbatons rozpoczyna się rok szybciej niż w Hogwarcie.

I mamy kolejne opowiadanie, które powstało pod wpływem chwili. Sama nie spodziewałam się, że nagle zacznę chcieć podołać kolejnym terminom publikowania postów, ale skoro innym się udaje, to dlaczego ja mam się zgubić w tłumie? 
Historia Susan Sewell jeszcze jest w trakcie popraw i wpisywania nowych pomysł, a także kształtowania fabuły, jednak jestem naprawdę zadowolona z tego, co będę publikowała. 
Niektóre zakładki już są wykończone, jednak pozostała mi jeszcze Myślodsiewnia, gdzie powinnam napisać w jakim celu piszę "Trzy wspomnienia" i co się znajdzie w tym opowiadaniu. Bo staram się stworzyć coś nieopierającego się na Dramione, jak do tej pory. Ale mnie się uda?  
Zobaczymy. 


27 komentarzy:

  1. Ciekawa tematyka opowiadania. Fajnie będzie poznać nieco bliżej rodzinę Greengrass :)
    Prolog wciągający, błędów nie znalazłam, więc czekam na nowy rozdział. Bardzo ładny szablon.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie;)
    Widzę że zaczynasz również nową historię.
    Sam pomysł bardzo mi się podoba i jak wspomniano wyżej fajnie bedzie poznać kogoś z rodziny Greengrass.
    PNa pewno będę zaglądać jak powiadomisz.
    Czuje że mi się spodoba jak poprzedni blog, gdyż naprawdę masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada sie naprawde ciekawie. Gratuluje odwagi do podjecia sie kolejnego opowiadania i zycze wytrwalosci i weny:))
    Czekam niecierpliwie na pierwszy rozdział :)

    P.s. jesli to mozliwe, wlacz prosze opcje dodawania komentarzy podpisanych nickiem, bo nie chciałabym podpisywac sie nazwiskiem:)
    Pozdrawiam, Deszczowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze o tym zapominam, a dopiero, co sama poprosiłam rosmaneczke o to samo.
      Zaraz zmienię :)

      Usuń
  4. Trafiłam na tego bloga bodajże znajdując link na jakiejś innej stronie, a jako że uwielbiam motyw dorastania w czystokrwistych rodzinach, postanowiłam przeczytać.
    Podoba mi się twój pomysł na bohaterkę, której przyszło wychowywać się w rodzinie Greengrassów, którzy jednak nie do końca ją zaakceptowali. Było to przykre, ale niestety tak wyglądało życie w podobnych rodzinach.
    Intrygujący jest też fakt, że dziewczyna najpierw chodziła do Beauxbatons, a dopiero później przeniosła się do Hogwartu. Historie o nowych uczennicach też bardzo lubię, jestem ciekawa, jak będzie wyglądało zderzenie z realiami Hogwartu.
    Ale ostatnie zdanie prologu to masz bardzo podobne, jak u mnie ;). Ja prolog swojego nowego bloga zakończyłam w dokładnie taki sam sposób.
    Ale poza tym, podobało mi się ^^.
    [w-ramach-schematu]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie, rodzina Grenngrass "zaadoptowała" Susan, bo nie miała wyjścia, ale o tym w innym rozdziale, kiedy podam przyczyny śmierci rodziców bohaterki.

      A końcówka prologu... Nie czytałam Twojego bloga, więc nie wiem jak to wygląda, ale pewnie wejdę i poczytam. Ale wiem, że często się zdarza coś podobnego :)

      Usuń
    2. No, czasem się zdarza ^^. Dlatego się zastanawiałam nad twoim zakończeniem, ale zdaje mi się, że to dość popularny motyw, szczególnie przy narracji pierwszoosobowej.
      Cieszę się, że twoja główna bohaterka jest postacią autorską, mimo, że umieszczoną w kanonicznej rodzinie. W ogóle, jestem ciekawa, jak się potoczy jej życie, bo po prologu wnioskuję, że nie traktowano jej tam najlepiej.
      A i na twoim profilu doczytałam, że też uwielbiasz NY <333. Wiesz, że mam bzika na punkcie tego miasta? Nawet w awatarze mam widoczek z NY.

      Usuń
    3. No, tak :)
      Jeszcze spełnisz swoje marzenie, wierz mi. Jak się czegoś bardzo pragnie, to się to osiąga.

      Usuń
  5. Weszłam tutaj, jak prosiłaś, i myślę, że to było bardzo dobre posunięcie. Chciałaś budującej krytyki, ale jak na razie nie potrafię powiedzieć żadnego złego słowa o tym blogu ;)
    Prolog uważam za naprawdę udany. Wciąga już od pierwszych zdań. Odpowiednio wzbudza emocje. I w ładny sposób streszcza historię Susan. Myślę, że już ją polubiłam, za tą iskrę buntowniczości.
    Przeczytałam fabułę w Myślodsiewni i teraz żżera mnie ciekawość. Pomysł jest oryginalny. Widzę też, że solidnie przygotowałaś się do tej historii i naprawdę chcesz tchnąć w nią sporo pasji. Nie mogę się doczekać.
    Pod względem tworzenia własnych postaci się rozumiemy - chcemy pokazać, że potrafimy nie tylko brać ze świata Rowling, ale też dać coś od siebie, a jednocześnie kreować swoich bohaterów od początku. Ja przekonałam się, że to niełatwe, ale bardzo satysfakcjonujące ;)
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że wena będzie Ci sprzyjać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że wejdziesz. I nie sądziłam, że tekst się spodoba.
      Tworzenie własnych charakterów jak wspomniałaś, nie jest łatwe. I przekonałam się o tym pisząc już parę rozdziałów. A do tej pory miałam do czynienia z jedynie z kanonem postaci.

      Usuń
  6. Trafiłam na Twojego bloga przez przypadek i po pierwsze - uwielbiam opowiadania potterowskie, gdzie główną bohaterką jest nowa postać, po drugie - śliczny szablon! Od razu, kiedy go ujrzałam postanowiłam przeczytać prolog, który bardzo mi się spodobał. Tylko raz się spotkałam z blogiem, gdzie była mowa o siostrach Greengrass, więc jest to dla mnie oryginalne opowiadanie.
    Chciałabym Cię poinformować, że Twoje opowiadanie dopisuję do linków i będę jego stałą czytelniczką.
    Pozdrawiam.
    [oddech-dementora]

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, zupełnie przypadkiem znalazłam Twojego bloga i jak zobaczyłam,że to dopiero początek, to stwierdziłam, że przeczytam. Muszę przyznać,że to była dobra decyzja.

    Masz absolutnie świetny styl pisania, prolog czytało mi się lekko i z największą przyjemnością. Poczułam się niezwykle zaintrygowana tym opowiadaniem i na pewno będę stałą czytelniczką.

    Sam pomysł niezwykle mi się spodobał, nigdy nie czytałam niczego o tej rodzinie i naprawdę chylę czoła za kreatywność. Ciekawa postać z tej Susan, nie da się ukryć. Taka mała buntowniczka z niej była. Ucieczka z domu w wieku siedmiu lat, to nie lada wyczyn, wymagający dużej odwagi. Podoba mi się cała kreacja tej bohaterki, osierocona, wychowywana przez rodzinę, która była do tego zmuszona, nie mogąca znaleźć przyjaciół. To wszystko na pewno ją ukształtowało i w kolejnych rozdziałach pokażesz nam ciekawą postać. Na to liczę i jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się jej życie w nowej szkole.

    Zaciekawiłaś mnie bardzo tym opowiadaniem, no i muszę powiedzieć, że od razu widać, że masz duży talent, bo prolog jest napisany idealnie. Zazdroszczę. :))

    Pozdrawiam i czekam na rozdział pierwszy. Oczywiście dodaję do linków.

    Vesper
    [nieczyste-intencje]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczepienie kogoś do rodziny Greengrass jest naprawdę oryginalne? Hm... Może i masz rację.

      Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  8. Mówią, że każdy jak był mały to chociaż raz uciekł z domu. Lecz ja sobie nie przypominam, żebym to uczynił ;p. A tu nasza bohaterka o imieniu Susan zrobiła to dwukrotnie, odważna dziewczyna.
    Przykre, że u rodziny zastępczej, jaką byli Greengrassowie, nie zaznała miłość i czułości.
    Wygląda na to, że przeprowadzka do Anglii i uczęszczanie do Hogwartu, zmieniło całkowicie życie Susan.
    Czekam więc na rozdział pierwszy.
    Pozdrawiam.
    http://ostatnia-czarownica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raz próbowałam, ale rodzice zmiękli jak tylko zobaczyli walizkę wypełnioną rzeczami. Co z tego, że to były większości książki?

      Susan nie miała szczęśliwego dzieciństwa, ale jeszcze wiele się wyjaśni dlaczego tak jest. Ile dzieci bez prawdziwych rodziców jest naprawdę szczęśliwe? Niewiele... Chyba że rodzina zastępcza albo inni krewni potrafią kochać.

      Usuń
  9. Witaj ;)
    Już dawno nie czytałam prologu z takim zaciekawieniem. Pierwsze co, to przejrzałam bohaterów, by zobaczyć mniej więcej o kim będzie opowiadanie i chwilę później wzięłam się za czytanie. Ale fragment, w którym powiedziałaś kim są siostry przyrodnie Susan przeczytałam kilka razy. W życiu nie wpadłabym na takie połączenie! Zaraz czytam dalej, bo zaciekawiłaś mnie niesamowicie!
    Jeśli chodzi o stronę techniczną, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Czyta się miło i przyjemnie, choć zazwyczaj sceptycznie podchodzę do prologów.
    Lecę dalej i pozdrawiam, L. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne ;). Już lubię Susan Sewell ;). Czy Astoria Greengrass to aby nie przyszła żona Malfoya? Bardzo ciekawy pomysł. Lecę czytać dalej ;D.

    OdpowiedzUsuń
  11. Blogi potterowskie nie należą do moich ulubionych, ale chętnie poczytam, może akurat wymyśliłaś coś świeżego? Jak zwykle - czyli jak niemal na każdym blogu, zacznę od błędów, które rzuciły mi się w paczałki:) p - przecinok:D
    "domu [p] mając siedem lat" nie będę wypisywać dwa razy podobnych błędów, napomknę tylko, że przed imiesłowami przymiotnikowymi - zakończonymi na "ąc" stawia się przecinek
    "całe dwa dni, a trzeciego odnaleźli mnie całą" powtórzenie i dalej "dni"
    Szczerze powiedziawszy prolog mnie nie porwał, wręcz przeciwnie trochę nużył, brakowało mi opisu uczuć, jakiegoś haczyka, który sprawiłby, że bym się na niego złapała. Tutaj dostałam zgrabną relację tego, co się wydarzyło w życiu dziewczyny ani jej nie współczułam, ani nie poczułam jakieś sympatii. Nie wiem czym się kierowała, uciekając - dostałam tylko mały urywek powodu odizolowanie od reszty familii, mała dziewczynka tak szybko podejmuje decyzję? Chciałabym dostać jakiś jej strach podczas ucieczki, coś... Co odzwierciedlałoby, to jak się podczas niej czuła. Zobaczymy, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, samemu sprawdzać jest ciężko. Wiadomo, nie potrafię wyłapać wszystkich błędów, dlatego szukałam bety. Ogólnie z interpunkcją zawsze miałam problem i nie będę się usprawiedliwiała.
      Prolog nie miał porywać. Miał tylko przedstawić sytuację i wprowadzić czytelnika w świat Susan.

      Usuń
    2. Wiem, wiem:) Dlatego wypisuję od czasu do czasu, co mi się rzuca w oczy:) Sama mam ten problem - jesteśmy ludźmi popełniamy błędy.
      Hm, osobiście mi trochę namieszał, bo pojawiło się wiele faktów, które potem trochę mi ciążyły, czytając.

      Usuń
  12. Witaj:)
    Wreszcie znalazłam czas, aby usiąść na spokojnie i przeczytać rozdziały.
    Ale może zacznę od początku.
    Prolog mnie zachęcił. Ostatnio dość często sięgam po opowiadania o Czarodziejskich Arystokratach, ogólnie uwielbiam Ślizgonów. Zachęciła mnie też Twoja wiadomość, że nie będziesz się opierać na historii Dracona i Hermiony. Nie przepadam za tym parringiem i raczej je omijam, dlatego cieszę się, że Twoją główną bohaterką jest zupełnie inna osoba.

    Jak tylko przeczytałam rozdział, pisałam w Wordzie komentarz, by potem je dodać, dlatego nie dziw się, że są teraz w tak krótkich odstępach czasowych ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Hm... Twój nick już nieraz mi się o uszy (oczy) obił, pewnie dlatego, że obie czytamy kilka opowiadań.
    Cieszę się ogromnie, że główna bohaterka nie mieszka u Malfoyów, bo to już słyszałam zbyt wiele razy. Greengrassowie również od niedawna mnie zainteresowali, a że sama zamierzam wpleść w swoją historię Dafne i Astorię, to miło mi będzie zobaczyć, jak wyobraża je sobie ktoś inny.

    Zazwyczaj tego typu historie są dla mnie inspiracją tudzież początkiem fascynacji daną postacią. Jak to będzie tutaj? Zobaczę, ale mam dobre przeczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaczynam czytać! :)
    Prolog jest świetny, jak wszystko co napiszesz.
    No i mój ukochany Hogwart.. Jak tu nie czytać? xd Nic, tylko lecieć dalej :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super :) Naprawdę zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Początek super :)
    Ciekawe ukazanie postaci, jej charakteru buntowniczki i nieszczęścia :)
    Zapowiada się ciekawie :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Prolog zaciekawił mnie ogromnie, lecę czytać dalej :*
    Layls

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy